Rozdział 3

278 27 2
                                    


- Znów żyrandol ma spaść byś zrozumiała, że skończył się Twój czas? Sara główną rolę ma grać, a Herbertem ma być Armand - czytała głośno, głosem pełnym oburzenia.
- To skandal, wicehrabio! - wykrzyknęła wracając do czytania - Talent Twój przeminął już, teraz głos wzbudza niesmak. Kończ więc występ, młodym talentom daj pokazać na co ich stać. Droga pani, racz przypomnieć wicehrabi, loża numer pięć ma być pusta.
D. O

- Zniknął przecież, odszedł! - zawołała znów, a pisk przemienił się w histeryczny szloch.

***
Sara słysząc kobietę, która czytała list, zmarszczyła lekko brwi i skierowała się w stronę wejścia do podziemi. Usiadła na jednym z kamieni przy jeziorze i zamyślonym wzrokiem wpatrywała się w jego gładką toń. Zadrżała lekko od chłodu i rozpuściła kok, kręcone włosy opadły na kark i ramiona. Zacisnęła palce na herbacianej róży, jednak zaraz syknęła cicho, a kwiat wpadł do wody. Włożyła do ust skaleczony palec i zassała lekko, czując jedynie pieczenie, była przyzwyczajona do bólu, nie przeszkadzał jej, nie chciała jednak ubrudzić nowej sukni.
- Co tu robisz? - Ciepły oddech, który otoczył ucho, wywołał dreszcz. Gwałtownie odwróciła się do rozmówcy, przesuwając wzrokiem po czarnych włosach, szafirowych oczach i białej masce, skrywającej prawą stronę twarzy mężczyzny.
- Anioł Muzyki - wyszeptała zdumiona. Uśmiechnął się pod nosem, składając drobny pocałunek na skaleczonej dłoni.
- Sara de Chagny - stwierdził ze spokojem, czemu przytaknęła skinieniem głowy. Obserwowała go uważnie, z zamyśleniem śledząc wzrokiem nawet najdelikatniejszy ruch, każde mrugnięcie. Tak bardzo o tym marzyła!
- Żyje pan... - mruknęła po chwili z zadowoleniem i wyciągnęła ku niemu drugą dłoń. Zaskoczony zacisnął palce na swojej masce, cofając o krok na widok błysku w dużych, wpatrujących się w niego oczach, nie był przyzwyczajony do tego typu zachować, nie, odkąd odszedł do Christine.
- Nie da się zaprzeczyć - odpowiedział po chwili ze spokojem.
Przyglądała mu się uważnie zafascynowana, z powrotem siadając na skale.
- Zniknąłeś, Monsieur - wytknęła mu, a jej głos załamał się nieznacznie.
- Saro! - słysząc głos kuzyna spoważniała i wbijając chłodny wzrok w zbliżający się cień, wstała.
- Niezmiernie miło było znów spotkać, Monsieur - oznajmiła cicho, jednak Upiora już nie było.

Upiorne PopulaireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz