//Trochę długi, ale czemu nie.//
_______________________________
Po jakimś czasie zostałam sama z Emmą. Calum też nie był do końca trzeźwy, więc poszedł położyć się do sypialni. Obmyłam blondynce twarz i próbowałam ją podnieść, żeby wrócić do naszego pokoju. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Ja- drobna i niska, niemal przewróciłam się z siostrą opartą na ramieniu. Niemal, bo w ostatniej chwili ktoś podtrzymał mnie przywracając równowagę.
-Uff, dzięki, Cal. Prawie nas zabiłam. - westchnęłam. Kiedy jednak chłopak przejął ode mnie Ems i wziął ją na ręce, jak pannę młodą, odwróciłam się: Luke.
-Czy ja go chociaż trochę przypominam? - zaśmiał się blondyn.
-Masz rację... on wie kiedy przestać. - przygryzłam wargę, żeby nie powiedzieć parę słów za dużo -Więc nie, nie jesteście podobni. - burknęłam.
-Nie przygryzaj wargi, Jos. Nie wiesz, jak to...
-Nie obchodzi mnie to. Pomóż mi ją zanieść i daj spokój. - wyminęłam go w przejściu.
Nie komentując, poprawił blondynkę trzymaną na rękach i ruszyliśmy w stronę windy. Luke pomógł mi położyć siostrę w hotelowym łóżku, po czym zostawiliśmy ją w spokoju, zamykając drzwi jej sypialni. Udałam się do salonu, otworzyłam mini lodówkę znajdującą się pod telewizorem i wyjęłam z niej piwo. Luke gapił się na mnie nic nie mówiąc, na jego ustach widniał tylko głupkowaty, zalotny uśmieszek.
-Co ty ze mną robisz, Josephine... - westchnął, opadając ciężko na dużą, skórzaną kanapę.
-Hmmm? - mruknęłam przełykając napój.
-Wariuję przy tobie.
-Jeny, Hemmings. Ogarnij się. - Usiadłam obok niego, włączając telewizję. Akurat leciała premiera "Deadpool'a". -Podaj mi tamten pilot. - powiedziałam, nie patrząc nawet na chłopaka.
-Po co, masz już jednego. - zaśmiał się, podając mi urządzenie. -Żartuję, kino domowe, wiem.
-Wow, jesteś taki mądry. Aż dziwne, że nie ukończyłeś liceum. - przewróciłam oczami włączając kino domowe.
-Akurat JA je ukończyłem, słonko. - zaśmiał się.
-Dobra, blondyn, wyjaśnijmy sobie coś! - podniosłam ton -Nie jestem i nigdy nie będę twoim "słonkiem", okej? To, co zrobiłeś na tarasie nie było ani trochę pociągające, a fakt, że jesteś sławny i cholernie przystojny nie znaczy, że możesz mieć każdą laskę na tej planecie. - usiadłam po turecku, odwracając się w jego stronę.
-Słuchaj... - podrapał się nerwowo po karku. "Może trochę przesadziłam." -Nie chciałem, żeby to tak wyglądało. Nie wiedziałem, jaką masz sytuację w domu... dopiero Cal...
-Co?! Emma... ledwo go zna, a już papla o tym, co się u nas dzieje... - schowałam twarz w dłonie, bo czułam, że robi się czerwona, a do oczu napływają łzy. Byłam dość twarda, ale wstydziłam się tego, jakiego mam ojca, tego, że nie mogę mieć normalnej rodziny.
-Hej, to nic. - przybliżył się do mnie i delikatnie przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. -Każdy chowa trupa w szafie, Jos.
-A ty? Życie gwiazdy, boga nastolatek. Masz wszystko, Hemmings. - odsunęłam się nieco, żeby móc spojrzeć mu w oczy.
-Na dobrą sprawę, to nie mam nic. Rodziny nie widuję, nie mam prawdziwych przyjaciół, bo każdy okazuje się być ze mną tylko dla sławy i forsy. Ostatnie cztery lata na zmianę: koncerty, wywiady, nagrywanie. Powoli przestaję sobie z tym radzić. Na początku było fajnie: fanki, koncerty, rozpoznawalność... teraz mnie to wszystko przytłacza.
Przez chwilę siedzieliśmy cicho, patrząc sobie w oczy. Dlaczego się przede mną tak otworzył? Tego nie wiedziałam. Może w końcu zauważył, ze nie musi być przy mnie TYM Lukiem Hemmingsem z 5 Seconds Of Summer, a zwykłym Lukiem?
CZYTASZ
He Is Just Famous | Luke Hemmings FF ✌
Fiksi Penggemar"Pomyśleć, że wszystko zaczęło się od koncertu, na który w ogóle nie chciałam iść. Od zespołu, którego nawet nie lubiłam..." ______ Druga część opowiadania już na wattpadzie!