31.

65 6 3
                                    

Błagam zabierzcie mnie z tąd! Od dobrej półtorej godziny siedzę w jednym miejscu. Payge maluje mi paznokcie, Anne układa włosy, Sam maluje mnie, a Jackie dobierała buty do mojej sukienki. No właśnie sukienka... Tradycją naszej szkoły jest, że na bal zimowy przychodzi się w długich sukienkach. Moja jest balowa w pięknym odcieniu niebieskiego. Na dekolcie ma diamenciki, a pod nim szarfę. Jeżeli mam być szczera, a to zdarza mi się coraz częściej, podobam się sobie. Moje czarne szpilki mnie przerażają, ale jakoś wytrzymam. Moje przyjaciółki mają podobne, tylko bez diamencików i w innych kolorach. Stałam przed lustrem i nie wiedziałam co powiedzieć. Harremu się spodoba. Szepnął głosik w mojej głowie.

Na początku się uśmiechnęłam, ale potem posmutniałam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Na początku się uśmiechnęłam, ale potem posmutniałam. Nie rozmawiam z nim od mojego powrotu do szkoły.

- Ej, nie smuć się.- objęła mnie Anne.- Będzie dobrze.- szepnęła. Westchnęłam.

     Jak się pewnie domyślacie idę z Jeyem. Sporo się zmieniło w naszej relacji. Widzimy się codziennie, rozmawiamy, śmiejemy się, ale nic nie iskrzy. Nie jak z Hazzą. Oh ty głupi głosiku, gdybyś miał twarz, to byśmy inaczej porozmawiali... Ale niestety miał rację.
       W aucie siedział mój chłopak i był dziwnie nie swój.

- Hej.- uśmiechnęłam się.

- Cześć.- mruknął uciekając ode mnie wzrokiem.

- Co ty taki małomówny dziś?- zażartowałam.

- Czemu tak się czepiasz ?- warknął.

- Dobra jak chcesz...- wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę.

    Jechaliśmy w niczym niezmąconej ciszy. Dopiero pod szkołą rozbrzmiała głośna muzyka. Wyszłam z samochodu i z całej siły trzasnęłam drzwiami. Prawie biegłam do szkoły. O co mu chodzi? Chyba popełniłam błąd dając nam drugą szansę.
     Stałam już piętnaście minut sama, pod ścianą. Na salę wszedł Harry i Cece. Jej sukienka była...ładna, gdyby nie ogromny dekolt. On odsłaniał wszystko czego nie miała. Jej chłopak za to wyglądał...ehhhh, jak zawsze. Czarne rurki, czarna marynarka i czarna, luźna bluzka. Rozglądał się po całej sali, jakby kogoś szukał. Niespodziewanie strumień światła padł na mnie, drażniąc moje oczy. Kto do cholery się tym zajmuje ?! Na twarzy Stylesa wymalowało się...zdziwienie?! Ręka Cece wyszarpała się z jego uścisku i gdzieś poszła. Już miał podejść, ale ktoś szarpnął za moje ramie. Właśnie tańczyłam z Jeyem.
     MAM.GO.DOŚĆ! Ten kretyn nie odzywa się do mnie ani jednym słowem, ale cały czas trzymał mnie blisko siebie. Gdy już zniknął razem z nim Cece i Harry. Po pół godzinie wrócił bardzo zdenerwowany. Oczywiście co zrobił ?! Chciał tańczyć.

- Diana ?- szarpnął mnie za rękę Hazza.

- Zostaw ją rozumiesz ?!- wrzasnął Parker.

- Jey.- spojrzałam na niego.- Kontynułuj.- wróciłam do loczka.

- Twój chłopak cię zdradza.- odpowiedział.

- Co?- wyrwałam dłoń z uścisku mojego chłopaka.

- Z Cece.- rzucił. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco i pokiwała głową.

- Czy to prawda ?- zacisnęłam zęby.

- Tak, ale to ona mnie zaciągnęła...- zaczął. Przerwała mu moja ręka. Chciałam odejść, ale wciąż trzymał mnie zielonooki.- Ty nie jesteś lepsza!- krzyknął za mną.- Puszczasz się z nim! Udajesz tylko taką świętoszkę, a tak naprawdę...- znowu zaczął.

- Odszczekaj to.- warknął Harry.

- Puszcza się.- zbliżył twarz do bruneta. Jego ręka oderwała się od mojej, zacisnęła się w pięść i zderzyła się z twarzą Jeya. Zanim zdążyłam zaaregować okładali się pięściami. Wyszłam z sali, a za mną wybiegł ktoś.

- Ej, czemu ty płaczesz ?- przytulił mnie i wiem, że to Styles.

- Też tak uważasz? Uważasz, że się...-zaczęłam.

- Nie. Nawet tego nie mów.- zagroził.- Jesteś jedną z najwspanialszych dziewczyn jakie znam. Jesteś piękna, mądra, zabawna.- wymieniał i głaskał po plecach.

- Dziękuję.- odsunęłam się po chwili i otarłam łzy.

- Zmieniłaś się.- uśmiechnął się.

- Co?- zdziwiłam się.

- Myślisz, że nie pamiętam ?- zapytał.

- Ale czego?- dociekałam.

- Co powiedziałaś podczas naszego pierwszego spotkania ?- rzucił.

- ,,Raczej nie." albo coś w tym stylu.- wywróciłam oczami.

- Dobrze wiesz, że to nie był pierwszy raz.- pokazał dołeczki.- Przed koncertem pare lat temu. Wybrałem się na miasto w przebraniu. W jednym z tych wielu sklepów byłaś ty.- wskazał na mnie palcem.- Wepchnąłem ci się do kolejki, a ty mnie zwyzywałaś i oblałaś wodą.Poznałaś mnie potem ?- odwrócił się do mnie.

- Nie wiem o czym mówisz.- spuściłam głowę.

- Diana...- objął mnie.- Drugi rząd po prawo od sceny. Miałaś czarną bluzkę z jakimś napisem.- szepnął.

- Wow.- wytrzeszczyłam oczy.

- Wtedy byłaś nieuchwytnym obrazem moich marzeń.- podniósł mój podbródek.- Teraz też jesteś marzeniem, ale uchwytnym.- dodał i złączył nasze usta w spokojnym, powolnym, pełnym uczuć i tęsknoty pocałunku...

***

Jest rozdział! I jestem z niego dumna :)
Pewnie niektórzy powiedzą NARESZCIE, ale nie dajcie się zwieść...
Do napisania 😘😘😘

To Koniec...Where stories live. Discover now