52.

41 6 4
                                    

     Wbiegłam na fizykę i piłka, która była przykładem ruchu, trafiła w środek mojego czoła.

- Diana, wszystko w porządku?- zapytała dziewczyna mojego brata.

- Tak proszę pani.- kiwnęłam głową.

- Styles!- przywołała go.- Zaprowadzisz ją do pielęgniarki.- po wypowiedzeniu tego poczułam, że kobieta daje mi coś do ręki. Wyszłam na korytarz i tam czekałam na Hazzę.

,, Och! Powiedz mi, jak ożywić twoją miłość..
Możesz dostać, co tylko chcesz.
Kochanie, po prostu to wykrzycz.
Kochanie, po prostu to wykrzycz, tak.
Tak! Więc powiedz mi dziewczyno, czy za każdym razem kiedy my
Dotykamy się
Odczuwasz tego rodzaju emocje,
Kochanie, powiedz tak.
Jeżeli nie chcesz tego prowadzić powoli
I tylko chcesz zabrać mnie do domu.
Kochanie, powiedz tak
I pozwól mi cię pocałować."

Przeczytałam to i uśmiechnęłam się. Mój uśmiech zszedł z twarzy, gdy drzwi do sali otworzyły się i stanął w nich loczek.

- Możemy iść.- wstałam i ruszyłam do przodu.- Co u ciebie?- zapytał.

- Ooo jak miło, że pytasz. Widzisz wczoraj poznałam miłego chłopaka.- odparłam przesłodzonym tonem.- A co u ciebie i u Kendall?- po tych słowach zostałam przyparta do ściany. Usta Hazzy zbliżyły się bardzo blisko.

- Przestań się fochać, bo bez ciebie nie wytrzymuję. Nie mogę się skupić na niczym.

- To mi to pokaż.- prowokowałam go. Momentalnie poczułam jego wargi na swoich. Całował bardzo mocno, jakby chciał się tym nacieszyć. Robił to tak jak małe dziecko, które podbiera czekoladę i boi się mamy. Zanim się zorientowałam dodawałam namiętny pocałunek. Nagle oderwał się i spóścił głowę.

- Przepraszam. Nie powinienem.- posmutniał. Następnie zobaczyłam jego plecy. Później na lekcjach też go nie było.

Trzeci dzień planu, który zmiękczy serce zimnej Di.

Sobota. Jak to pięknie brzmi. Wczoraj cały dzień byłam roztargniona z powodu tego pocałunku. Nie żałuję tego. Ani trochę. Spojrzałam na stolik przy łóżku i zobaczyłam kopertę.

,, Nie zostaniesz do rana?
Wszystkie moje ulubione rozmowy
tworzą się zawsze rano.
Ponieważ nie wiemy, co mówimy,
Tylko pływamy w naszych szklankach
I rozmawiamy o niczym
Jak próbujemy."

Czemu wszystko musi być tak cholernie trudne! Nie mogę wymiękać, ale mi tak bardzo go brakuje! Nienawidzę Kendall, nienawidzę paparazzi, nienawidzę zakichanej sławy Harry'ego, nienawidzę jego samego, a przede wszystkim nienawidzę siebie!
     Wszystko mi go przypomina. Okno w kuchni, a ja jestem już pożądnie zabużona, bo słyszę piosenki One Direction. Zeszłam na dół, a tam zobaczyłam mamę, która słuchała jakiejś piosenki i płakała. Tata nie zadzwonił do mnie, ale nie mam do niego żalu, bo i ja nie miałam czasu.

- Warto było?- zapytałam.

- Tak.- powiedziała. Wezbrała się we mnie złość.

- Jesteś podła!- krzyknęłam.

- Nie jestem twoją koleżanką!- wstała i krzyknęła.

- Nie chodzi tu o mnie! Tata starał się, a ty byłaś zimna jak lód! Nie byłaś ani dobrą żoną, a matką jeszcze gorszą!- krzyknęłam.

- Co?!

- To co słyszałaś! Miałaś mnie głęboko w dupie! Nigdy nie przyszłaś i nie zaputałaś co u mnie! Zawsze było coś ważniejszego! Całe moje dotychczasowe życie słuchałam jaka to babcia była okropna, że liczyła się tylko jej kariera! Tylko teraz popatrz i powiedz czy jesteś inna!- odpowiedziała mi cisza, a w jej oczach widać było furię.- Na wszystkich się wyżywasz, ranisz nas, a w szczególności tatę! Grasz pod publiczkę! Nienawidzę cię! Rozumiesz?! - w jednej chwili poczułam mocne uderzenie w policzek. Kątem oka zaobaczyłam chłopaków na schodach.

- Nie masz prawa tak do mnie mówić!- krzyknęła. Po moich policzkach, mimowolnie, zaczęły płynąć łzy.- Di ja...- zaczęła, gdy zrozumiała co zrobiła. Chciała mnie dotknąć, ale odepchnęłam jej rękę.

- Nie nazywaj się moją matką! Teraz jesteś obcą osobą! Nie nazywaj mnie też Di, bo tak mówi na mnie tylko rodzina i przyjaciele!- wykrzyczałam i wybiegłam z domu. Łzy lały się bez opamiętania. Ledwo zbiegłam ze schodków wpadłam na kogoś. Okazało się, że jest to Harry. Poznałam po perfumach, a potem upewniłam się podnosząc głowę.

- Di, co się...- zmarszczył brwi. Nie pozwoliłam mu dokończyć, bo zarzuciłam mu ręce na szyję.

- Błagam cię, zabierz mnie z tąd.- zacisnęłam oczy.

- Dobrze.

     Już po chwili byliśmy w domu chłopaka. Zmierzaliśmy w kierunku pokoju chłopaka.

- Rozbierz się. Zaraz dam ci coś do przebrania, bo to jest strasznie nie wygodne.- wskazał na mnie. Miał racje. Czarne obcisłe rurki i pomarańczowa bluzka.- Zrobię ci herbatę, bo widać, że ci zimno.- powiedział podając mi swoje dresy i bluzę z kapturem.
    Po piętnastu minutach loczek wrócił z parującym płynem.

- Dzięki, za wszystko.- powiedziałam.

- Polecam się na przyszłość.- uśmiechnął się nieśmiało. Napiłam się gorącego płynu, który przyjemnie patrzył. Odwzajemniłam uśmiech.- Zdrzemnij się. Płakałaś z godzinę.- równie nieśmiało dotknął mojego policzka. Kiwnęłam głową. Położyłam się na jego łóżku, a on posyła mnie kołdrą. Było mi bardzo zimno. Brunet chciał odejść, ale w ostatniej chwili złapałam go za nadgarstek.

- Zostań ze mną.- zatrzymałam go.- Proszę.- poprosiłam. Hazz nie zrobił nic tylko kiwną głową i wszedł pod kołdrę. Od razu zrobiło się przyjemniej. Zasnęłam w jego ramionach. Głaskał mnie po ramieniu i całował w czoło. Będąc na granicy snu usłyszałam jeszcze.

- Wybacz mi.

***

Dam!
Przybywam z kolejnym rozdzialikiem. Szukałam inspiracji i chyba znalazłam. Chyba wyszło fajnie, nie wiem wy oceńcie.
Wszyscy kibicują Harry'emu. Trzeba trochę przyśpieszyś akcję.
Do napisania 🍩

To Koniec...Where stories live. Discover now