38.

46 7 3
                                    

Nowość moje skarby! Cały rozdział z perspektywy Harry'ego.

     Co mam zrobić? Myślałem, że wystarczająco się staram i daje jej dostrzec, że jest dla mnie kimś ważnym. Ta dziewczyna jest niesamowita. Ma w sobie tyle uroku, wdzięku i słodka, ale przy tym waleczna, wygadana, inteligentna oraz temperamentna. Do tego wszystkiego zabawna. Pamiętam, gdy pierwszy raz ją zobaczyłem. Stała przy szafce z Parkerem. On dawał jej kwiaty, a ona zniszczyła je na jego głowie. Namieszała w mojej bani i to konkretnie. Czyżbym się zakochał? Nawet nie zauważyłem kiedy zmarszczyłem brwi. MOJA DZIEWCZYNA stała na wyciągnięcie dłoni i mierzyła mnie wzrokiem.

- Ehhhh ślinka ci cieknie.- odepchnąłem się od maski auta. Ona tylko stała i patrzyła się. Podszedłem i położyłem dłonie na biodrach Di.- Wsiadasz czy wolisz tak stać?- mruknąłem do ucha. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Aż tak na nią działam?

- Ja-a-a-a...- zaczęła.

- Diana White!- krzyknęła Smellt.- Niech pan uważa!- znowu wrzasnęła, ale tym razem na konserwatora (nwm, jak nazywa się ten facet co robi takie różne rzeczy w szkole). Zdaniem mojej mamy pan Cllark jest przystojny. Ma czarne włosy, oczy i ciemną karnację, ale posiada tylko jedną wadę...nie uśmiecha się.

- To niech pani...

- Panno.- poprawiła go.

- Pani patrzy gdzie idzie.- warknął wyraźnie zirytowany. Kobieta stała tam i przyglądała mu się.

- White.- jęknęła.- Wracaj do domu.- odwróciła się. Szła w kierunku szkoły powolnym krokiem.

- Czyyyyli masz teraz wolne?- zapytałem.

- Naj-najwyraźniej.- odchrząknęła.- A po co ci mój czas wolny?- rzuciła.

- Możemy...- przyciągnąłem ją tak, że jej plecy opierały się o moją klatkę piersiową.-...na przykład...- szepnąłem jej do ucha, na co drgnęła.-...pojechać do mnie...- zacząłem.

- Mam inny pomysł!- pisnęła i odskoczyła ode mnie.- Odwieź mnie do domu, a sam wróć do siebie, bo ja muszę się...- zamyśliła się.- Pouczyć!- zbyt gwałtownie odpowiedziała.- Tak, ekhem, pouczyć.- poprawiła torbę i wsiadła do auta.

     Pod jej domem zablokowałem drzwi żeby mi nie uciekła.

- Co ty robisz ?- jęknęła przerażona ?!

- Chcę pożegnać się z moją dziewczyną.- wzruszyłem ramionami.

- Pa.- rzuciła i odwróciła się szarpiąc za klamkę. Zbliżyłem się z zamiarem pocałowania jej, ale ona nadstawiła policzek.

- Pa.- uśmiechnąłem się. Odblokowałem drzwi i wysiadłem za Di.- Skarbie?!- krzyknąłem.

- Kuźwa.- syknęła.- Tak?

- Za dwa dni sylwester.- przypomniałem.- O której przyjechać?- zapytałem.

- Ja sama przyjadę.- wzruszyła ramionami. Podbiegłem do niej, przyciągnąłem i złączyłem nasze usta. Dziewczyna pogłębiła go. Czułem, że tego właśnie się bała. Bała zostać się ze mną sam na sam. Z każdą sekundą niewinny całus stawał się bardziej namiętny. Oderwałem się o niej.

- Pa.- wychrypiałem. Diana tylko mi pomachała. Odjeżdżając widziałem jak dalej stała w jednym miejscu.

    Po wejściu do domu usłyszałem śmiechy.
- Przybył nasz królewicz.- zażartował Liam.

- I might never be your knight in shining armour.- zanucił Louis.

- Ha ha ha bardzo śmieszne.- zmróżyłem oczy.

- Dla nas tak.- wzruszył ramionami Payno.

- Gdzie Naill?- zapytałem.

- Z Sam, poszli na jakąś kolację.- ziewną Lou.

- A ty...

- Nic nie mów.- rozwaliłem się na kanapie.

- To jak? GTA czy FIFA ?

- FIFA.- wyszczerzyłem się.

    Następne trzy godziny graliśmy. Po wyjściu chłopaków zawibrował mi telefon.

Bomba Di:
Przepraszam...

Ja:
Za co?

Bomba Di:
Za moje zachowanie, przyjedź po mnie o 19.00 na sylwestra.

   I jak tu jej nie kochać? Nie, właśnie przyznałem, że kocham Dianę White. Nie wstydzę się tego. Pociągała mnie od początku. Jej zawziętość, poczucie humoru i uroda. Panowie i panie zakochałem się w zwykłej dziewczynie Dianie White.

***

Jest rozdział, dziś chyba jeszcze jeden :)

To Koniec...Where stories live. Discover now