53.

32 6 6
                                    

Dzień trzynasty genialnego planu Stylesów, by Diana zmieniła status i nazwisko.

Wstałam, ubrałam się i wyszłam do szkoły. Po czterech lekcjach nie stało się nic. Nie dostałam żadnej kartki, listu, a szanowny pan Styles nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. Po tym incydencie w jego domu nie odezwałam się do niego.

- Ej White!- krzyknął, jak się potem okazało, Dave.

- Czego chcesz?- odwróciłam się.

- Jutro walentynki.- wyszczerzył się.

- I co z tego?- westchnęłam.

- Organizujemy imprezę, może...- zaczął.

- Nie.- rzuciłam i odeszłam. Nie mam ochoty chodzić na imprezy, bo moje serce zostało roztrzaskane i chcę pocierpieć w samotności.
W moim domu panuje cisza. Hache jest u pani Leen, Jake gra w piłkę, a ja leżę na łóżku. Nagle poczułam, że coś pode mną szelechocze. Zobaczyłam niebieską kopertę. Chciałam ją otworzyć, ale ktoś wszedł do domu.

- Już jestem!- usłyszałam głos mamy. Po chwili kobieta weszła do mojego pokoju.- Skarbie, możemy pogadać?

- To sobie rozmawiaj.- wstałam.- Najlepiej z lustrem albo mam lepszy pomysł.- stanęłam przy niej.- Zadzwoń do tego nowego faceta.- syknęłam i wyszłam. Moim celem okazała się łazienka. Usiadłam na wannie i otworzyłam list.

,, Wszystko co wiem pod koniec dnia
To że pragniemy czego pragniemy i mówimy co mówimy
I podążamy za głosem swego serca, nawet jeśli czasami zostanie złamane
Wszystko co wiem pod koniec dnia
To, że kochasz kogo kochasz, nie ma innego sposobu
Jeśli jest coś czego nauczyłem się od miliona błędów
Jesteś jedyną osobą, której pragnę pod koniec dnia."

I jak tu go nie kochać? Zdradził cię idiotko! To chyba jest jedyny powód.

- Diana wyłaź z tamtąd!- waliła w drzwi mama.

- Czemu się tak drzesz?- burknęłam. Weszłam do pokoju i zasnęłam z kartką w ręce.

Ostateczny dzień życia z nadzieją...

Nienawidzę Walentynek. Tak, to kropka nienawiści. Wszędzie tylko serca, róż i te kwiaty...
W mojej szafce znalazłam bukiet, pięknych, bordowych róż. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam liścik.

,, Dziś dam ci spokój...H."

A więc to koniec.

Nie dostałam żadnej walentynki. No dobra, trochę skłamałam. Louis, Liam i Naill dali mi czekoladki, a Daniel i Luke złożyli się na bukiet kwiatów- oczywiście różowych. Sam za to dostała mnóstwo.

- Diana White?- zapytała mnie jakaś pierwszoklasistów.

- Tak.- kiwnęłam głową i postarałam się na ciepły uśmiech, aby dodać jej odwagi.

- To dla ciebie.- podała koperty w kolorze różu.

- Dzięki.- wzięłam. Jedna mniejsza:

,,...jeśli tylko zechcesz. H."

Druga większa poruszyła mnie.

,, I będąc tu bez ciebie
To tak jakbym budził się dla:
Tylko połowy niebieskiego nieba
Trochę tam, ale nie całkiem
Spaceruję tylko z jednym butem
Jestem połową serca bez ciebie
W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
Z połową strzały w mojej klatce piersiowej
Tęsknie za wszystkim, co robimy
Jestem połową serca bez ciebie
Połową serca bez ciebie
Jestem połową serca bez ciebie."

W moich oczach pojawiły się łzy. Wstałam od stolika. Szłam korytarzem i na moje nieszczęście na przeciwko mnie pojawił się Styles.

- Di...- zaczął.

- Odwal się!- warknęłam.

- Di...

- Nie. Nie rozumiesz? Ja mam cię dość. Nienawidzę cię!- krzyknęłam.

- A ja cię kocham.- spojrzał mi w oczy. Moje serce pękło jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam w nich ból. Wyrwałam się i uciekłam do domu.

    Otworzyłam drzwi do domu. Okazało się, że kobieta, która nazywa się moją "mamą" jest w domu.

- Wagarujesz?

- A co cię to?- burknęłam.

- Jestem twoją...!- zaczęła.

- Nie! Ty mnie tylko urodziłaś.- warknęłam.

    Wbiegłam po schodach do mojego pokoju. Z dołu usłyszałam rozmowę, a zaraz potem szybkie kroki.

- Diana, zanim mnie zwyzywasz i wyrzucisz, to proszę przemyśl wszystko.- zobaczyłam jego zdenerwowanie wymalowane na twarzy.

- Co mam przemyśleć?

- Powiedziałaś, że zastanowisz się nad powrotem do mnie, ale muszę się starać.- powiedział.- Przez czternaście dni pisałem do ciebie listy. Wciągnąłem w to twoich braci, nauczycielkę, dyrektora i woźne oraz Sam.- wymieniał.

- I co? Myślisz, że to wystarczy?- zacisnęłam zęby. Mu mojemu zdziwieniu padł na kolana, objął mnie i zaczął płakać.

- Di błagam cię. Ja nie umiem bez ciebie żyć.- wtulał się we mnie i szlochał. Nie wytrzymałam i zaczęłam głaskać go po włosach.

- Wybaczam ci.- szepnęłam.

- Naprawdę?!- zdziwił się. Jego oczy były czerwone i spuchnięte.

- Tak.- kiwnęłam głową.

- Di ja tak ci dziękuję.- szepnął zamykając mnie w żelaznym uścisku.

- Ale pamiętaj, jesteś na okresie próbnym Styles.- zaśmiałam się.

- Trudno. Ważne, że z tobą.

        Leżeliśmy na moim łóżku w ciszy. Nie potrzebne były nam słowa, a sama obecność.

- Idziesz na imprezę do Deva?- zapytałam.

- Nie wiem, a ty?

- Miałam nie iść, ale jeżeli ty chcesz, to możemy iść.- spojrzałam.

- W sumie, to możemy.- uśmiechnął się.

    Wstałam i podeszłam do szafy. Postanowiłam przyodziać się w pudrową sukienkę do połowy uda. Sukienka ma długie rękawy wykonane z koronki. Włosy rospóściłam, a makijaż tylko poprawiłam.

- Pięknie wyglądasz.- objął mnie.

- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.

     W budynku było głośno. Wszystkie spojrzenia skierowane były na nas, gdy szliśmy za rękę.

- Widzę, że wszystko już u was w porządku.- wyszczerzył się Lou.

- Jak widać.- przytuliłam go.

- Nie rób tego, bo zaraz skończę bez zębów.- szepnął mi do ucha.

- Och przestań. Harry wiesz, przecież że kocham cię bardzo.- wywróciłam oczami.

- Teraz wiem.- wyszczerzył się, a chwilę potem złączył nasze usta.

Nareszcie będzie tak jak zawsze...

***
Cimne chmury odleciały znad Di i Harry'ego. Teraz może być tylko lepiej. Dziś to ostatni rozdział, ale jestem dumna :)
Papatki 🍩

To Koniec...Where stories live. Discover now