3

92.4K 5.7K 1.9K
                                    

- Jeszcze raz zobaczę cię, jak idziesz w deszczu bez parasola to inaczej porozmawiamy - po raz kolejny powiedział wujek.

- Obiecuje, że to był ostatni raz - powtórzyłam znowu.

- Will, daj jej już spokój - powiedziała ciocia kładąc mu rękę na ramieniu.

Posłałam jej wdzięczne spojrzenie a kobieta mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Wyglądała jak Clary tylko miała małe zmarszczki w kącikach oczu odróżniał ją również kolor włosów. Theresa, bo tak ma na imię mama Clary, miała kasztanowe włosy, które luźno opadają na jej ramiona.

- Tessi ale ona... - zaczął, ale urwał gdy zobaczył karcące spojrzenie żony.

- Jak tam w szkole? - zapytała od niechcenia ciocia, a ja prawie zadławiłam się kawałkiem ciasta.

Wyglądało na to, że chyba będę musiała powiedzieć im o tym, że wyrzucili mnie ze szkoły wcześniej niż zamierzałam. Zawsze gdy coś zrobiłam mówiłam im, ale dopiero po jakimś czasie, zazwyczaj razem z Nathanem ustalając jak to zrobię. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się ich okłamać. Nawet nie pomyślałam żeby to zrobić, ponieważ byłam pewna, że od razu by się zorientowali.

- U mnie spoko - powiedziała Clary z pełnymi ustami.

Matka posłała jej zirytowane spojrzenie, a następnie popatrzyła na mnie. Ze zdenerwowania zagryzłam wargę, po czym uśmiechnęłam się lekko.

- A więc co tym razem? - westchnęła kobieta.

- Tak jakby wyrzucili mnie ze szkoły za to, że rzuciłam w historyczkę krzesłem - wyrzuciłam z siebie szybko.

- Co zrobiłaś? - zapytał zdziwiony wujek.

- W kogo? - z niedowierzaniem zapytała Clary.

- Sam, znowu? Naprawdę? - kobieta starała się ukryć rozbawienie.

- Tak wyszło... - szepnęłam ze skruchą.

Nie dlatego, że było mi wstyd tego co zrobiłam. W małym stopniu byłam z tego nawet dumna! Było mi przykro, ponieważ widziałam, że zawiodłam ich. Nie powiedzieli tego, ale ja to widziałam. Oboje byli przeciwni częstym zmienianiu szkoły, a mi niestety zdarzało to się dość często.

Popatrzyłam w okno naprzeciw, którego siedziałam. Słońce chyliło się ku zachodowi, a na dworze robiło się już ciemno.

- Chyba będę się już zbierała - powiedziałam wstając od stołu.

- Odwiozę cię - mruknął wujek, także wstając.

- Nie musi... - zaczęłam.

- Bez dyskusji. Jakbyś nie widziała dalej pada - powiedział a ja postanowiłam się nie kłócić.

Pożegnałam się z Clary i jej mamą, która oznajmiła, że muszę wpadać częściej. Zabrałam kurtkę, kierując się w stronę wyjścia. Ubrałam szybko buty i wyszłam, na zewnątrz do wujka, który czekał już na mnie w samochodzie.

Jechaliśmy w ciszy, a na miejscu byliśmy po dziesięciu minutach. Podziękowałam mu i wyszłam, kierując się do domu. Gdy weszłam od razu zamknęłam za sobą drzwi, żebym później nie zapomniała tego zrobić.

Zdjęłam buty i skierowałam się na górę. Zawiesiłam kurtkę na krześle, mając nadzieję, że wyschnie do rana i ruszyłam po schodach na piętro. Z garderoby wzięłam bieliznę, białą koszulkę, czerwoną koszule w kratę i czarne rurki. Zabierając ze sobą ubrania, skierowałam się do łazienki.

Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Gorące kropelki spadające na moje ciało, rozluźniły moje spięte mięśnie. Po dwudziestominutowym prysznicu ubrana w przygotowane rzeczy, zbiegłam na dół.

Idąc potknęłam się o coś i wylądowałam na podłodze. Podnosząc się z resztkami godności spojrzałam na przedmiot przez, który się przewróciłam i prychnęłam na widok mojej kurtki, która najwyraźniej spadła z krzesła.

Wyjęłam z niej telefon a następnie skierowałam się do salonu. Usiadłam na sofie, włączając wcześniej telewizor. Nogi jak zwykle położyłam na stoliku i usadowiłam się w mojej ulubionej pozycji.

Odblokowałam telefon i postanowiłam napisać do Nath'a.

Do Nath:
Mam do ciebie dwa pytania :)

Od Nath:
Słucham kocie

Do Nath:
Mam mówić tacie, że wyrzucili mnie ze szkoły?

Od Nath:
Teraz lepiej nie, mamy małe problemy więc może się zdenerwować. Tym razem lepiej to przemilczmy

Do Nath:
Dobrzee, a co z moim 'opiekunem'?

Od Nath:
Właśnie do ciebie jedzie, mówił, że będzie rano

Od Nath:
Nie za wcześnie? Nie ma może życia osobistego, czy czegoś w tym stylu

Do Nath:
Kocie im wcześniej tym lepiej, przynajmniej nie będę musiał się martwić x

Mimowolny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Chłopak czasami potrafił być naprawdę uroczy.

Do Nath:
Możesz mi zdradzić jak się nazywa?

Od Nath:
Aron. Aron Bailey

Do Nath:
Dobra, już nie będę ci przeszkadzać, pa x

Od Nath:
Ty nigdy mi nie przeszkadzasz, pa kocie xx
PS. Nie zabij go jutro

Zaśmiałam się cicho, wybierając numer mojej ulubionej pizzerii.

- Mogłabym rozmawiać z Lindy? - zapytałam od razu.

Starsza kobieta w odpowiedzi westchnęła do słuchawki, ale zawołała dziewczynę.

- Tak? -usłyszałam po chwili znajomy głos.

- Cześć tu Sam, mogę dostać to co zawsze tylko z frytkami? - mruknęłam.

- Dobrze, będzie za pół godziny - odpowiedziała chichocząc.

Rozłączyłam się i położyłam telefon obok siebie. Zaczęłam przełączać kanały i po chwili odkryłam, że akurat zaczynała się któraś z pierwszych części Gwiezdnych Wojen, dlatego stwierdziłam, że mogę ją obejrzeć.

Gdy usłyszałam dzwonek, wstałam narzekając pod nosem, że nie zobaczę jak Kulo dowiaduje się, że musi zabić swojego ojca, jeśli chce pokonać jasną stronę Mocy. Szybko wręczyłam dostawcy odpowiednią kwotę razem z napiwkiem i z powrotem poszłam do pokoju. Oglądałam w skupieniu, z którego oczywiście wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od Nath:
Aron chce twój numer. Mogę mu dać?

Do Nath:
Nawet jeśli się nie zgodzę to pewnie mu go dasz

Od Nath:
No ale zapytałem się, prawda?

Prychnęłam cicho, wyciszając telefon, żeby móc oglądać w spokoju. Jednak zanim go odłożyłam dostałam kolejną wiadomość.

Od nieznany:
Będę o 6 rano

Do nieznany:
Okay

Jęknęłam cicho, na samą myśl, że będę musiała wstać o tej godzinie, żeby wpuścić go do środka.

Od nieznajomy:
Nie musisz się tak cieszyć, że mnie zobaczysz

Do nieznajomy:
Nie martw się, nie będę

Wywróciłam oczami, kiedy nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Jakoś ani trochę nie było mi przykro z tego powodu.

Oglądnęłam film do końca, ale nie mogłam się na nim skupić. Cały czas zastanawiałam się jak będzie wyglądało moje życie przez najbliższe tygodnie. Przez ostatnie cztery lata mieszkałam sama, a teraz z dnia na dzień miało się to po prostu zmienić.

Wyłączyłam telewizor i postanowiłam dzisiaj przespać się w salonie. Z szafki stojącej w kącie pokoju wyciągnęłam koc i parę poduszek, które ułożyłam sobie na dywanie przed sofą.

Przed snem wysłałam jeszcze zwykłe dobranoc na wspólnej konwersacji z Nathem i moim ojcem, po czym ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy.

Opiekun [poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz