16

67K 4.8K 460
                                    

Spałam sobie spokojnie, gdy nagle poczułam jak ktoś delikatnie mnie podniósł. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam, twarz Arona o wiele bliżej niż się spodziewałam.

- Co robisz? - mruknęłam cicho.

Chłopak popatrzył na mnie, uśmiechając się przy tym lekko.

- Zanoszę cię do pokoju - odpowiedział, idąc ze mną na górę.

Po kolacji postanowiliśmy przenieść się do salonu, żeby spędzić razem trochę czasu i jak ujął to Aron "zawęzić więzy współlokatorski".  Włączył jakiś film, który był na tyle ciekawy, że musiałam zasnąć w trakcie.

- Mogę cię o coś zapytać? - szepnęłam na tyle głośno, żeby usłyszał.

W odpowiedzi pokiwał twierdząco głową.

Zastanawiałam się jak zadać mu pytanie, które krążyło mi po głowie tylko i wyłącznie winą Logana i jego profesjonalnego analizowania zachowań innych ludzi. Nie chciałam go zdenerwować, a wiedziałam, że nie było trudno to zrobić.

- Dlaczego od razu pojechałeś kiedy Logan przyjechał? - powiedziałam w końcu.

Poczułam jak jego mięśnie powoli się napinają. Zmrużyłam oczy szykując się na jakaś niemiłą odpowiedź, jednak zamiast tego chłopak głośno wypuścił powietrze, kręcąc przy tym głową.

- Możemy o tym po prostu nie rozmawiać? - poprosił, wyraźnie siląc się na uprzejmy ton.

- Wiesz, logicznie rzecz biorąc to rozmawiamy o tobie nie o nim - stwierdziłam, klepiąc go po ramieniu.

- Czemu cię to tak interesuje? Przecież przyjechał do ciebie twój chłopak, wiec dałem wam trochę prywatności. Powinnaś się chyba cieszyć - warknął.

- Były chłopak - poprawiłam go od razu.

Zobaczyłam że kąciki ust drgnęły mu ledwo zauważalnie.

- Widziałam - zaśmiałam się.

Chłopak wywrócił oczami, powstrzymując uśmiech, który po chwili pojawił się na jego twarzy.

- A teraz możesz mnie postawić - oznajmiłam.

- Poczekaj chwilę, prawie jesteśmy - stwierdził, otwierając łokciem drzwi do mojego pokoju.

Ostrożnie posadził mnie na łóżku, po czym sam usiadł przy mnie. Przez chwilę oglądał wnętrze mojego pokoju prychając cicho, co pewnie wywołały moje zdjęcia z Loganem, ale postanowiłam tego nie komentować.

- Jak tam twoje noga? - zapytał w końcu.

- Prawie w ogóle mnie już nie boli, nie ma się czym martwić - mruknęłam sennie z trudem powstrzymując się od zamknięcia oczu.

Chłopak przez chwilę przyglądał mi się uważnie, po czym powiedział coś o tym żebym poszła spać i wyszedł z pokoju. Kiedy tylko to zrobił opadłam na poduszki, prawie od razu zasypiając.

Obudził mnie przeszywający ból w karku. Syknęłam cicho, próbując jakoś rozmasować obolałe miejsce. Jednak nie byłam tym zaskoczona, w końcu zasnęłam wczoraj na sofie.

Z cichym jękiem podniosłam się z łóżka. Z przymrużonymi oczami ruszyłam do łazienki, starając się nie zabić po drodze. Wzięłam szybki prysznic, po czym zrobiłam lekki makijaż. Weszłam do pokoju, gdzie szybko ubrałam jasne jeansy oraz białą koszulkę z jakimś nadrukiem.

Wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą plecak, którego nawet nie przepakowałam z wczoraj, ale zatrzymałam się ze zdziwieniem wpatrując się w drzwi do pokoju Arona, które były zamknięte.

Podeszłam cicho, zastanawiając się po drodze czy to na pewno był dobry pomysł. Nie myślałam o tym za długo, ponieważ było na to zdecydowanie za wcześnie.

Kiedy weszłam do środka, jęknęłam w duchu zdając sobie sprawę, że powinnam była zapukać na co było już zdecydowanie za późno.

W pokoju zachowany był niezwykły porządek. Na biurku stał laptop i kilka książek. Parę starannie złożonych ubrań leżało na jednej z szafek, ale na tym koniec. Jedyne co zakłócało to wszystko, to pognieciona kołdra, którą chłopak rzucił na łóżko.

- Co ty tu robisz? - usłyszałam zdziwiony głos chłopaka.

Popatrzyłam w kierunku, z którego dobiegał i zobaczyłam Arona. Właśnie wyszedł z łazienki, gdzie najprawdopodobniej brał prysznic, co tylko potwierdzały mokre włosy. Miał na sobie tylko szare, obcisłe spodnie. Nie miał koszulki, ani żadnej cholernej bluzy.

- Cześć - mruknęłam w odpowiedzi, po czym położyłam się na jego łóżku, patrząc na niego sennie.

Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko, po czym podszedł do szafki i ubrał jedną z koszulek.

Gdy stał do mnie tyłem zobaczyłam, że całe jego plecy były pokryte tatuażami. Ku mojemu niezadowoleniu nie zdążyłam przyjrzeć im się dokładniej.

- Dobrze się czujesz? - zapytał, przyglądając mi się z uniesionymi brwiami.

- Ja? - podniosłam się powoli, zdziwiona jego pytaniem.

- Tak - zaśmiał się.

- Oczywiście, czemu pytasz - odpowiedziałam przyglądając mu się ze zdziwieniem.

- Wstałaś przede mną, wiesz nie ma jeszcze szóstej - powiedział z rozbawieniem.

- Wstajesz tak codziennie? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Nie lubię spać za długo - wyjaśnił, wzruszając przy tym ramionami.

- Idę na dół, nie będę słuchać takich strasznych rzeczy - fuknęłam, niechętnie zwlekając się z łóżka, po czym wyszłam z jego pokoju.

Powoli zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Stwierdziłam, że skoro miałam dużo czasu to mogłam zrobić śniadanie. Sprawdziłam zawartość lodówki po zakupach Arona i byłam naprawdę zaskoczona dużą ilością owoców i warzyw, które zobaczyłam. Po krótkim zastanowieniu postanowiłam zrobić tosty ze szpinakiem, pieczarkami i jajkiem sadzonym, co nie zajęło mi dużo czasu.

Zjadłam swoją porcję, czekając na Arona, który chyba zgubił się na piętrze.

- Umarłeś tam? - krzyknęłam, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.

Po jakichś pięciu minutach w końcu pojawił się w kuchni, poprawiając już suche włosy.

- Zrobiłaś mi śniadanie? - zapytał ze zdziwieniem.

- Tak, ale jedz szybko bo jeśli utrzymasz swoje dotychczasowe tępo to spóźnię się do szkoły. Nie będę czekać dłużej niż dziesięć minut później pójdę na piechotę - oznajmiłam, przewracając oczami.

- Jestem przekonany, że dogoniłbym cię, nawet jeśli wyszłabyś dziesięć minut przede mną - stwierdził, na co prychnęłam.

Chłopak uniósł ręce w geście obrony, ale na jego twarzy cały czas był widniał szeroki uśmiech. Byłam zdziwiona tym jaki świetny humor miał od samego rana, jednak wolałam nie pytać go o jego powód, jeśli miałby się przez to zepsuć.

Poszłam jeszcze do pokoju Arona, gdzie wcześnie zostawiłam plecak i zeszłam na dół. Wyszłam z domu, po drodze ubierając buty. Aron czekał na mnie przed domem. Cały czas był w świetnym humorze, co było naprawdę miłą odmianą od jego zwykłej miną "bez kija nie podchodź".

- Jedziemy? - zapytałam.

- Myślałem, że chcesz się  przejść. Jak dla mnie nie ma różnicy - oznajmił.

- Tylko jak weźmiesz mój plecak - oznajmiłam, wzruszając ramionami.

Po chwili ze zdziwioną miną szłam razem z chłopakiem, który bez najmniejszego sprzeciwu przystał na niesienie mojego plecaka. Na początku myślałam, że tylko mnie podpuszczał z tym spacerem, jednak jak widać myliłam się. Coś z nim chyba naprawdę było nie tak.

Opiekun [poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz