Ostatnią lekcją była historia. Razem z Rose czekałyśmy na dzwonek, który był dla nas wybawieniem. Gdy tylko rozbrzmiał w naszych uszach, jako pierwsze opuściłyśmy klasę.
Przed drzwiami czekał na nas James i Alec. Moja przyjaciółka od razu rzuciła się w ramiona swojego chłopaka, chociaż dopiero się widzieli, a całą lekcje pisali ze sobą.
Podeszłam do Alec'a i przytuliłam go, cicho wzdychając.
-Co mała?-zapytał cicho.
-Nienawidzę szkoły-jęknęłam.
W odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech bruneta, przez co sama uśmiechnęłam się mimo woli.
Ruszyliśmy w poszukiwaniu pozostałej trójki czyli Charlie'go, Ethan'a i Rush'a. Znaleźliśmy ich przed szkołą. Zawzięcie o czymś dyskutowali i nawet nie zorientowali się, że do nich podeszliśmy.
-Cześć chłopaki-rzuciłam siadając obok Ethan'a.
Blondyn uśmiechnął się do mnie szeroko, odsówając nieco od pozostałej dwójki.
-Dzisiaj wieczorem ty i Alec, no i reszta tych idiotów-mówiąc to wskazał na chłopaków siedzących za nim.-Przychodzicie do mnie.
Miałam mu odpowiedzieć, kiedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu.
-Czego chcesz od mojej dziewczyny Carter-zapytał Alec, kładąc głowę na moim ramieniu.
Swoją drogą niezły z niego aktor. Czasami zastanawiam się czy chłopak tak na prawdę nie jest gejem i powiedział to tylko dlatego, żebym z nim chodziła. Za każdym razem kiedy ta myśl przechodzi mi przez głowę Alec wyraża swoją opinię o chłopakach przechodzących obok nas, a jego słowa przekonują mnie o jego orientacji.
Chłopaki i Rose kiedy dowiedzieli się, że "jesteśmy razem" okrzyknęli nas najsłodszą parą w szkole.
-Sam co ty na to?-zapytał chłopak, pocierając nosem moją szyję.
-A chcesz?-mruknęłam przymykając oczy.
Tak jak mówiłam. Cholernie dobry z niego aktor.
-Wiesz możemy porobić inne ciekawe rzeczy-zaśmiał się.
-Jeśli tak dalej pójdzie nasze słodzika będą gorsze od Rose i James'a-stwierdził Rush.
-Okay przyjdziemy-powiedział Alec, uśmiechając się szeroko.
-A nie wolicie robić ciekawszych rzeczy?-zapytał Charlie, poruszając brwiami.
-Wiesz zawsze możemy spać w jednym pokoju u Ethan'a-stwierdził brunet.
-Okay, nie wnikam w szczegóły-zaśmiał się Ethan.-Za dwie godziny macie być wszyscy u mnie-oświadczył.
Pożegnałam się z wszystkim i ruszyłam w stronę miejsca gdzie zawsze czekał na mnie Aron. Tak jak się spodziewałam, stał tam, opierając się o samochód.
Nie odzywając się do niego wsiadłam do samochodu, a on chwilę później. Jechaliśmy powoli w kierunku domu.
-Idę dzisiaj do Ethan'a i chyba zostanę na noc-oznajmiłam.
-Czyli Alec ci już nie wystarcza?-prychnął chłopak, nie obdarzając mnie spojrzeniem.
-Dla twojej wiadomości nie jestem żadną pieprzoną dziwką-warknęłam.-I jeśli cię to tak interesuje to on też tam będzie.
Aron przewrócił oczami, ale już się nie odzywał.
Coraz bardziej denerwowało mnie jego zachowanie. Wiem, że nie myślał na prawdę tych wszystkich rzeczy, które opuszczały jego usta. On po prostu tak się bronił przed wyrażaniem jakichkolwiek uczuć, co było na prawdę irytujące.
-Nath kazał ci przekazać, że wypuścili go ze szpitala i przyjedzie jutro wieczorem-oznajmił, gdy dojechaliśmy pod dom.
-Tylko, że...-zaczęłam, gdy wysiadłam.
-Umówiłaś się z Alec'iem i nie możesz pojechać ze mną po niego?-powiedział z irytacją.
-Nie. W niedziele idziesz ze mną i Alec'iem na obiad do Clary-poinformowałam go.
-Niby dlaczego?
-Ponieważ chciała cię poznać-wyjaśniłam.
-W takim razie po cholerę on ma iść z nami-rzucił.
-Bo chciała poznać mojego chłopaka-odparłam wzruszając ramionami.
-Twojego... kurwa co?-wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Mojego chłopaka, przeliterować ci?-zaśmiałam się sztucznie.
-Co ty widzisz w tym pedale?-zapytał, zaciskając pięści po bokach.
W duchu dziękowałam Bogu za moją samokontrolę. Musiałam się postarać żeby nie uśmiechnąć na określenie Alec'a pedałem. Aron sam pewnie nie wiedział jaką miał rację.
-A co cię to obchodzi?-prychnęłam.
Chłopak utkwił spojrzenie w moich oczach. W jego oczach za murem utworzonym z wściekłości zobaczyłam ból oraz zawód. Bez słowa odwrócił się i wyszedł.
Usiadłam na podłodze, wzdychając. Sama dokładnie nie wiedziałam czy jestem bardziej zła czy smutna.
Chociaż jest jeden maluteńki plusik. Aron nie przeżywał, że wychodzę z domu. Ale nie wiem czy to mnie tak cieszy...
Moje rozmyślenia przerwał telefon. Odruchowo przystawiłam urządzenie do ucha, nie sprawdzając kto dzwoni.
-Zajęta jesteś?-usłyszałam głos Alec'a.
-Nie, właśnie skończyłam kłócić się z Aronem-odparłam.
-Okay, będę za chwilę-powiedział rozłączając się.
Kilka minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i tak jak się spodziewałam zobaczyłam za nimi Alec'a.
Chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulając. Jak ja żyłam bez niego?!
-Lepiej?-zapytał cicho.
-O wiele-potwierdziłam, uśmiechając się.
-Zrób popcorn a ja włączę jakiś film-oznajmił, popychając mnie lekko w kierunku kuchni.
Kiedy wróciłam, niosąc miskę wypełnioną po brzegi jeszcze ciepłym popcornem, na ekranie telewizora wyświetlał się tytuł jakiegoś horroru.
-Oglądałam go-oznajmiłam.
-Na prawdę?-zdziwił się.
-Tak, razem z Nath'em, moim przyjacielem-dodałam kiedy zobaczyłam jego pytające spojrzenie-wymienialiśmy się tytułami filmów i pewien wieczór spędziłam z tym filmem.
-Sama?-zapytał z niedowierzeniem.
-Z moją przyjaciółką Clary, później nie mogła spać-zaśmiałam się.
-Wiesz zaczynam się ciebie bać-powiedział, po czym wybuchnął śmiechem.
-Oj przesadzasz-odparłam siadając obok niego.
Oparłam się o niego a on mnie objął. Muszę przyznać, że był bardzo wygodny. Nie tak jak Aron, ale...
Stop. Skarciłam się w myślach za to, że pomyślałam o szatynie. Nie chcę się po raz kolejny denerwować.
-Włączę ci coś czego na pewno nie oglądałaś-oznajmił uradowany
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje za Waszą aktywność 😻🙈
Kocham wszystkie komentarze, które piszecie 😍😍
CZYTASZ
Opiekun [poprawa]
Teen FictionSam nigdy nie była "grzeczna". Wychowywała się bez rodziców, a właściwie rodzica. Tak naprawdę nie ma pojęcia czym zajmuje się jej ojciec, ale zdaje sobie sprawę, że jego praca nie zalicza się do bezpiecznych. Dla dobra dziewczyny Nath, jej przyjac...