Pustka. Ciemność. Nie wiem, co to za miejsce. Nigdy tego nie wiedziałem. Nazwałem je Domem już dawno... dawno temu. To dosłownie i w przenośni - nic. Zawsze tutaj trafiam po kolejnej śmierci.
Tym razem nie jestem sam.
Wyczuwam ducha Fexa w pobliżu. Wyłapuję jego myśli.
— Nieciekawe to miejsce — mówi, a jego głos jest zaledwie delikatnym szeptem, jakby w nicości zawiał wiatr.
— Wiesz, to mój dom. Jedyne miejsce, do którego wracam — odpowiadam, równie dziwnym, cichym powiewem dźwięku. — Ale... dlaczego to trwa tak długo? Czemu jeszcze mnie nie przenieśli?
— Twoja kara się kończy.
— Skąd ty to wiesz? Zostałeś przyjęty do tego ich sądu, prawda? Powiedz, ile jeszcze cierpienia przede mną?
— Odkupiłeś swe winy, towarzysząc Wattusowi i Ban. Wierzymy, że nie zasługiwali na śmierć i po raz pierwszy, dzięki tobie, mogli zmienić się na lepsze.
— Czy to sprawiedliwe? Przecież Wat był... jaki był. Ani on, ani jego siostra nie zrobili nic dobrego.
— Ale ty im pomogłeś. Mimo wszystko. A wiemy, że do końca wierzyłeś, że trafisz za to do Piekła. Z tego co wiem, Wat zostanie strażnikiem królowej, a Ban ważną agentką.
— Powiedz mi jeszcze — zacząłem z wahaniem — dlaczego pokazałeś się Katies? Chciałeś, bym przeżył?
— Trochę szkoda mi było mojego ciała, nie myślałem wtedy jasno. Zresztą, to nieważne... — przerwał, gdy w Przedsionku pojawił się przesmyk, a w NIC wdarło się COŚ.
Czyżby to piekło otwierało swoje bramy?
— A więc co się ze mną stanie? Chyba... Ja... pamiętam, kim jestem!
Przez cały ten okres klątwy chciałem odzyskać wspomnienia. A teraz, kiedy ta wiedza do mnie wróciła, żałuję. Teraz już rozumiem i moją karę, i skalę okrucieństwa, które szerzyłem.
— Naprawdę żałuję swoich czynów, żałuję wojen, tej krwi, którą przelałem. Zmieniłem się.
Nagle cichy głos Fexa zmienił się w gorączkowe szepty tysiąca dusz.
— Słyszysz, Wielki Przywódco? — pyta. — To twoje ofiary. Patrzyły na ciebie. Przebaczyły ci, kiedy postanowiłeś pomóc sojusznikowi, banicie, nic niewartemu śmieciowi. Zostaniesz odkupiony.
A ja nie czuję w tej chwili radości. Nie ma euforii, nie ma łez. Jest ulga. To nareszcie koniec.
I wtedy wpadam w wir.
***
Budzę się, ale nie chcę otwierać oczu. Nie jestem pewien, czy żyję, czy nie. A jeżeli mnie okłamano?!
Zaczynam analizować, myśleć, robić wszystko, by nie musieć wracać do ponurej rzeczywistości.
Tak, byłem kimś okrutnym. Kimś, komu zależało bardziej na idei niż na człowieku. Żądałem ideału, choć nie widziałem prawdy. Zabijałem, pewien słuszności misji. Więcej, ja zmuszałem INNYCH, by zgadzali się z moimi osądami pod karą śmierci.
A wtedy spadła na mnie klątwa.
Widziałem miliony rzeczywistości: głód, ubóstwo, okrucieństwo, patologię, tortury, miłość, oddanie, porzucenie, bogactwo, szaleństwo, zbieg okoliczności. Każde kolejne wcielenie odrywało kawałek mojej duszy. Byłem jak robot, od pierwszego spojrzenia do tragicznej, bolesnej śmierci. Zawsze tak samo.
To ostatnie życie mnie jednak obudziło. Przypomniało mi o idei sprzed tych wszystkich istnień.
Wzgardziłem nią. Znienawidziłem, kiedy uderzyła we mnie prawda.
Myślałem, że to koniec katorgi. Widocznie się zawiodłem, bo znów miało zacząć się od początku.
Powolutku otwieram oczy, w duchu myśląc już tylko o śmierci.
— Hej! Obudził się — woła mi w twarz...
John. A właściwie to Fex, teraz już w swojej prawdziwej postaci.
— Witamy w domu — mówi z ogromnym uśmiechem.
Za nim, ledwie widoczne, stoją ciemne sylwetki.
— Czyli to jest...
— Koniec, Wielki Przywódco — szepcze jedna z postaci.
— Nie jestem żadnym przywódcą — oponuję. — Byłem. Ale teraz zaczynam nowe życie.
Fex uśmiecha się w ten sam sposób, w jaki uśmiechał się na Ziemi.
- Dla mnie zawsze będziesz Złodziejem.
Przyjacielsko klepie mnie po ramieniu.
Ogarnia mnie uczucie, którego tak brakowało mi przez... przez bardzo długi czas. Już nie wrócę w to miejsce pełne bólu. Zostawiłem Ziemię za sobą.
Odwzajemniam ten prosty gest i po raz pierwszy nie mogę przewidzieć, co będzie dalej.
Kim jestem?
Pamiętam każdy szczegół.
Wiem, co zrobić.
Nigdy nie zapomnę.
CZYTASZ
Pamięć i czas
FantasyW co wierzysz? W zbawienie? Reinkarnację? Potępienie? On wierzył tylko w swoją siłę... to znaczy, kiedy jeszcze pamiętał, kim był. Kiedy jeszcze pamiętał, kiedy był. Zanim, z nieznanemu mu powodu, stał się Złodziejem Ciał. Otwieram oczy... Raz za ra...