Rozdział 2

52 1 0
                                    

Obudziłam się w ciemnym pokoju. Leżałam pod białą kołdrą, jak ja się tu znalazłam? Nie mam zielonego pojęcia. Nagle do pokoju weszła mała dziewczynka z dużymi zielonym oczami i falowanymi brązowymi włosami. Ubrana była w różową sukienkę. Przyciskając do piersi brązowego misia podeszła do mnie i położyła mi rękę na czole. 

 -Długo spałaś, Slender się ucieszy jak dowie się, że obudziłaś się.- powiedziała uśmiechając się do mnie ciepło

 -Czekaj, czekaj!- powiedziałam szybko- Kto? Slender?- zapytałam nie mogąc uwierzyć 

 -Ah zapomniałam się przedstawić jestem Sally- spojrzała na mnie nie przestając się uśmiechać wyciągnęła do mnie rękę 

 -Lilith... Miło mi cię poznać?- powiedziałam niepewnie

 -Okej zanim pójdziesz do Slendermana musisz się przebrać chłopakom nie chciało się ciebie nieść- powiedziała lekko zmieszana 

 -Skoro mnie nie nieśli to jak się tu znalazłam?- zapytałam patrząc dziewczynce w oczy

 -Może dowiesz się później... A teraz idź do łazienki i umyj się. Masz tutaj ubrania. Pójdę do niego i powiem, że obudziła się- odparła, a ostatnie zdanie mówiła gdy akurat wyszła 

Ciężko westchnęłam i tak jak powiedziała mi Sally wzięłam ubrania i poszłam pod prysznic. Zdjęłam wszystko z siebie i wrzuciłam do kosza na brudy. Odkręciłam najcieplejszą wodę i pozwalałam aby spływała po moim ciele. Umyłam włosy i wyszłam spod kabiny. Wycierając się dokładnie ręcznikiem, miałam wiele pytań, które będę musiała zadać temu całemu Slenderowi... Ubrałam rzeczy przygotowane przez Sally, okazały się to zwykłe czarne rurki, tego samego koloru koszulka z napisem "Too many fucking idiots" i czarna rozpinana bluza z białą koronką we wnętrzu kaptura. Wyszłam z łazienki a tam stała dziewczyna z zielonym okiem a zamiast drugiego oka miała zegar. Jej twarz od ust aż po same ucho była zaszyta, posiadała dość długie (do około połowy pleców), proste, ciemno brązowe włosy. Ubrana była w ciemno zieloną rozpinaną bluzę, białą bokserkę, czarne rurki i czarne kozaki. Uśmiechnęła się i powiedziała:

 -Nazywam się Clockwork, ty zapewne jesteś Lilith?- zapytała się podziwiając moje śnieżnobiałe włosy- To naturalny kolor czy farbujesz?- spojrzała na mnie 

 -Tak to ja jestem Lilith. To naturalny kolor- powiedziałam przerzucając część włosów do przodu. 

 -Zapraszam za mną zaprowadzę cię do Slendiego, przy okazji przedstawię ci naszych domowników- powiedziała i gestem ręki nakazała mi iść za sobą

Schodziłyśmy właśnie ze schodów, potknęłam się (brawo pierwszy dzień -_-) i prawie bym upadła gdyby ktoś mnie nie złapał. Spojrzałam na swojego "wybawiciela" okazała się nim czerwonowłosy  wysoki chłopak (wyższy ode mnie T_T). Ubrany był w długie czarne spodnie, wysokie kozaki z czerwoną podeszwą, czarną koszulę na, którą była nałożona kremowa kamizelka a na nią czarna marynarka z wysokim kołnierzem z futrem na, którym siedziała mała nakręcana czerwono oka myszka. 

 -Wszystko dobrze?- zapytała spoglądając mi w oczy swoimi żółtymi oczami

 - T-tak...- powiedziałam lekko zarumieniona

 -Gdzie moje maniery? Jestem Jason... Jason The Toy Maker- powiedziała uśmiechając się szarmancko ukazując swoje białe, ostre zęby i lekko muskając ustami moją dłoń- A jak laleczka ma na imię?- zapytał prostując się

 -Lilith- powiedziałam uśmiechając się nieśmiało 

 -Jason chodź później wyrwiesz jakieś laski- powiedział mu niebiesko włosy chłopak z kolorowym młotem- No chodź!- powiedział podenerwowany 

Życie Potępionej || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz