Obudziłam się... W ciemnym pokoju, który był cały czarny. Po chwili drzwi otworzyły się wpuszczając światło do pomieszczenia. Zdziwiona otworzyłam szerzej oczy. Przede mną stanęła wysoka i szczupła kobieta. Ubraną miała krótką, czarną suknię, ciasno przylegającą do ciała. Na ustach miała ciemną maskę, a na głowie założony był czarny czepek pielęgniarski, z czerwonym krzyżykiem na samym środku, czarne 3/4 rękawiczki zasłaniały jej prawe całe ręce. Jej skóra była cała szara, miejscami była jaśniejsza. Dopiero po chwili zauważyłam, że jej skóra jest pozszywana. Podeszła do mnie zaczęłam się jej przyglądać, była brunetką o czerwonych oczach. W ręku trzymała "kartę pacjenta" poczułam się jak w szpitalu (-_-). Spojrzała na mnie i powiedziała aksamitnym głosem:
-Jestem Nurse Ann, ale mów mi po prostu Ann. Mam cię zaprowadzić do Zalgo. Choć za mną- udała się w stronę czarnych drzwi
-Ja jestem...- zaczęłam ale brutalnie mi przerwano
-Lilith, wiem...- powiedziała jakby było to oczywiste
Okej to było dziwne. Przecież mogła nie wiedzieć jak się nazywam prawda? Zaprowadziła mnie do czarnych drzwi...Mam wrażenie, że wszystko jest tutaj czarne (-_-). Otworzyła te nieszczęsne czarne drzwi, a mnie oślepiło czerwone światło *Wow jakaś odmiana*- pomyślałam. Przede mną znajdowała się garderoba, która była wypełniona sukienkami. *Nieeeeee!*- krzyknęłam w myślach i próbowałam wyjść z tego pomieszczenia tortur. Niestety na moje nieszczęście, dziewczyna była ode mnie szybsza i zamknęła przede mną drzwi, i pomachała kluczem przed moją twarzą.
-Nic z tego kochana. Obiecałam, że wystroję cię na bóstwo. Choć, nie bój się. Przymierzysz kilka sukienek, które już wybrałam dla ciebie- powiedziała starając się mnie pocieszyć
Okazało się, że nie było tak źle. Ann była miłą dziewczyną, i nawet dobrze się dogadywałyśmy. W końcu wybrałyśmy dla mnie czarną (ah ta ironia losu ^.^), cienką sukienkę z paskami odkrywające poszczególne miejsca ciała (obrazek sukienki na końcu rozdziało dop. aut.).
-Muszę powiedzieć, że jesteś piękna w tej sukience jestem z siebie dumna- powiedziała przyglądając się mi- jeszcze buty, i w pocieszeniu powiem ci, że twoje "dodatki" dodają ci uroku w tej sukience- powiedziała chyba się uśmiechając (nie wiem miała maskę tak?).
Uśmiechnęłam się do niej dopiero po chwili zauważając, że nawet w tym świecie moje wilcze uszy i ogon zostały. Nurse pokazała mi piękne czarne buty na grubym obcasie, zawiązywane cienkimi sznurówkami (obrazek na końcu rozdziału dop. aut.). Przyjrzałam się sobie, i powiem, że w tym momencie sama się sobie podobałam... Tylko jedno pytanie mnie nurtowało: czemu mam się tak stroić na spotkanie z Zalgo? Kim on tak naprawdę jest? Nadeszła chwila, na którą czekałam. Właśnie szłam na spotkanie z nim (Zalgo). Ann otworzyła czarne (czemu mnie to nie dziwi?), mosiężne drzwi wprowadzając mnie do rzekomego biura Zalgo. Istota popatrzyła na mnie i przeobraziła się w mężczyznę o czarnych włosach i czerwonych oczach. Pokiwał głową Ann, a ta skłoniła się i wyszła puszczając mi oczko i zamykając drzwi.
-A więc nareszcie jesteś. Usiądź proszę- powiedział wskazując na krzesło przed sobą
-Mogę wiedzieć po co tu jestem?- zapytałam siadając przed nim
-Spokojnie nie chcesz chyba już uciekać od swojego ojca?- zapytał ukazując obecnie swoje białe ostre zęby, nalał mi wody mineralnej, a sobie jakiegoś czerwonego płynu. Wolę nie wiedzieć co to jest...
-Czekaj... Że co proszę?!- zapytałam patrząc mu w oczy
-Wybacz, że mówię to właśnie teraz... Opowiem ci jak wszystko się potoczyło. To co ci mówił Slenderman to prawda, jednak ludzie, którzy zginęli w wypadku to nie twoi prawdziwi rodzice... Więc kiedyś ponad 18 lat temu, dostałem misję, aby odebrać pewnej osobie życie. Nie wiesz ale jestem jakby zabójcą, to ja odbieram życie, ludziom. Ale nie o tym teraz. Gdy wypełniłem swoje zadanie, spotkałem piękną kobietę miała na imię Akemi*. Jak sama możesz się domyślić, że to twoja prawdziwa matka, i nie tylko twoja...- powiedział i spojrzał mi w oczy- później ci powiem. Zakochałem się a ona również, wtedy byłem w swojej ludzkiej formie. Jednak ukrywanie mojej prawdziwej tożsamości przed nią było dla mnie zbyt bolesne. Kochała mnie z całego serca, nie zostawiła mnie do końca swoich dni nawet gdy poznała prawdę o mnie. Później mieliśmy ciebie i twoją siostrę, która urodziła się 6 lat później- powiedział i znów na mnie popatrzył, czekałam w napięciu na dalszy rozwój akcji- Niestety straciłem ją... Mężczyzna, któremu musiałem zabrać żonę. Uwziął się na nią, szukał ją i w końcu osiągnął to co chciał. Zabił ją na waszych oczach. Oczywiście ja go zabiłem również. Wiedziałem, że nie dam rady was wychować, dlatego też dałem blokadę na wasze wspomnienia, i oddzieliłem was, ponieważ gdybyście były blisko siebie... Wasza pamięć by się odblokowała. Ty byś coś pamiętała. Jednak twoja młodsza sistra nie. Dałem was do fałszywych rodzin. Czekając na dzień, w którym będziesz gotowa aby powiedzieć ci to wszystko. To cała historia... Ah zapomniałbym, pokaż mi twój znak- spojrzał na mnie znacząco, podciągnęłam rękaw sukienki, po chwili poczułam pieczenie, które po chwili ustało. Spojrzałam na ramię ale nie było znaku Slendiego. Znów poczułam pieczenie tym razem na plecach, które również po chwili ustało. Spojrzałam kontem oka na swoje plecy. Zalgo pstryknął palcami a za mną pojawiła się Ann z dwoma lustrami. Jedno ogromne lustro w złotej ramce postawiła przy drzwiach. Podeszła do mnie z drugim małym lustrem, złapała mnie za rękę. Podeszła ze mną do pierwszego lustra, obróciła plecami do niego i podała małe lusterko tak aby w trzymanym w mojej dłoni zwierciadełku, odbijał się obraz szklanej tafli. Zachwyciłam się tym widokiem, na moich plecach było coś przypominające tatuaż, przedstawiający dwie pary skrzydeł (tatuaż na końcu dop. aut.). Oddałam Ann przedmiot i podeszłam do Zalgo- I jak? Podoba się, to twój prezent na najbliższe urodziny. Niestety nie mogę przyjść...- nie dokończył
CZYTASZ
Życie Potępionej || ZAWIESZONE
ParanormalNa imię mam Lilith. Lat 17. Pyskata jak na mój wiek. Mieszkam w poprawczaku i tam też się wychowałam. Około 2 lata temu obudziłam się w szpitalu. Opowiedzieć wam moją historię i to jak zostałam morderczynią? Z miłą chęcią...