Rozdział 8 cz.1

36 2 0
                                    

 Spojrzałam na nich wściekłym wzrokiem. Ale spokojnie zapytałam:

 -Kto ją zabrał?

 -Oni- wskazał głową na znak SCP

 -Oh naprawdę?- zaśmiałam się. Moje włosy wydłużyły się, źrenice stały się pionowe, paznokcie przekształciły się w szpony, jednak tym razem panowałam nad sobą- Gdzie ona jest?- zapytałam. Mój głos przestał być melodyjny, i łagodny. Teraz był przesiąknięty jadem. Aż ciarki przechodziły. Zaśmiałam się psychicznie na widok ich min- Yami...

 -Tak?-zapytał, dotknęłam go ręką. Nagle jego sierść stała się krwisto czerwona, oczy stały się intensywnie zielone, z pyska leciała krew, a w niektórych miejscach, nie miał ani sierści ani mięsa, tylko kości. 

 -Wiesz co robić...- szepnęłam mu na ucho

 -hehe... To się zabawimy- powiedział, jakby przez jego struny głosowe przemawiały wszystkie diabły. 

 -Zapomniałaś o mnie?- zapytał Jason

 -To nie twoja walka. Tylko moja...- powiedziałam

 -I moja. Hahahahha- powiedział ze śmiechem wilk, i rzucił się na pierwszego mężczyznę, który trzymał mojego ojca.

 -Sam widzisz...- szepnęłam i uśmiechałam się psychopatycznie- Jason... spróbuj ściągnąć kajdany z mojego ojca- powiedziałam

 Chłopak podszedł do niego i próbował je ściągnąć. Ja  tym czasie wyciągnęłam rękę, i jak na komendę pojawiała się w niej kosa. Wyglądał zwykle. Wszyscy z organizacji zaśmiali się, a ja tylko odpowiedziałam im uśmiechem. Pstryknęłam palcami a narzędzie zajęło się ogniem. Teraz połyskiwała czerwienią. Mój wygląd również się zmienił. Moje botki przemieniły się w wysokie kozaki, za kolano pojawiły się na nich, szlachetne kamienie. Z mojej koszulki i krótkich spodenek powstała sukienka mini, która była odziwo wygodna i nie utrudniała mi ruchów. Na moich rekach pojawiły się czarne skórzane rękawiczki za łokieć, a z moich pleców, wyrosły ogromne błoniaste skrzydła. Przypominające skrzydła nietoperza. Zalgo tylko się uśmiechnął. Jason stał z otwartą buzią, a Yami bawił się w najlepsze. 

 -Raz, dwa- Beast już cię ma. Trzy, cztery- poszukaj siekiery. Pięć, sześć- nie uciekaj tylko wybierz śmierć. Siedem, osiem- Nie śpiesz się. Dziewięć, dziesięć- I tak zabiję Cię. 

 Skoczyłam na pierwszego mężczyznę, i przecięłam go w połowie. Krew trysnęła na mnie, a Yami zaczął ją pić. Zlizałam krew z ręki, napawając się jej smakiem. Moje oczy rozbłysły demonicznym blaskiem. Zaśmiałam się, po chwili w moją stronę poleciało kilkaset kul. Zasłoniłam mojego ojca, Yamiego i Jasona swoimi skrzydłami. Nie były one jako ozdoba, ani nie nadawały się do walki, były jako tarcza. Wyraz twarzy ludzi z SCP... bezcenny, ten szok. Ech trzeba to zakończyć.

 -Tato...- powiedziałam

 -Schowaj skrzydła- powiedział a ja zrobiłam tak jak mi kazał. Stanął obok mnie i złapał za rękę, Yami podszedł do nas. Zalgo dał swoją rękę na jego głowę, zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy, Po chwili ziemia pod moimi stopami zaczęła się trząść. Otworzyłam oczy pod moimi nogami pojawił się pentagram, spojrzałam w górę, tak samo zrobił wilk i ojciec. Ludzie z SCP zaczęli krzyczeć, byli przecinani przez niewidzialne istoty. Gdy umarli, powróciłam do normalności. Upadłam na kolana i zaczęłam kaszleć. Byłam cholernie zmęczona, Jason podbiegł do mnie, i przytrzymał. Łapczywie łapałam powietrze. Po chwili poczułam na głowie rękę mojego ojca. 

 -Dobrze się spisałaś- powiedział głaszcząc mnie po głowie

 -Musisz odpocząć- powiedział Jason 

Życie Potępionej || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz