ROZDZIAŁ 16

6.2K 424 57
                                    

Lili:

Wstałam z ziemi i odwróciłam się by zobaczyć Matt'a w towarzystwie pięciu agentów. Biedaczek sam sobie ze mną nie poradzi.

-Sprytna jesteś. Ukrywać się w szkole? Ale to i tak nic nie dało. Mamy cie - Mówi Matt ze zwycięskim uśmiechem.

-Oj czyli koniec zabawy - śmieje się krótko i w jednej mój kamuflaż zniknął. W tym samym momencie dałam Smile'mu znak aby pobiegł po pomoc. Dobrze wie do kogo.

-Głupia byłaś myśląc że się ukryjesz - mówi a jego pachołki wycelowały we mnie broń.

-To wy jesteście głupcami. Myślicie że mnie pokonacie tymi zabawkami? Haha zabawne.

-Zaraz nie będzie ci do śmiechu - i ruchem ręki dał i znak aby wystrzelili, co też zrobili. Głupcy. Z paska wyjęłam sztylety i zasłoniłam się nimi. Kule odbiły się i przyleciały tuż obok głowy Matt'a. Szkoda.

-Wybaczcie ale nie mam czasu się z wami bawić - i wbiegłam do lasu. Tam będę miała przewagę.

-Za nią! - usłyszałam głos flirciarza. Biegłam przed siebie, odwróciłam głowę. Byli daleko i po chwili straciłam ich z oczu. Cóż powinnam patrzeć jak biegnę bo chwilę później wpadłam na kogoś z impetem.

-Patrz jak biegasz! - usłyszałam damski głos. Dobra robota Smille.

-Też się ciesze że Cię widzę Deaney - mówię podnosząc się i pomagając jej wstać.

Deaney to moja przyjaciółka. Nazwać ją psychopatką to mało. Białe włosy, czarno czerwone oczy i ten przerażający uśmiech. Odstrasza samym wyglądem, a do tego jej hobby jest... Nietypowe. A mianowicie kolekcjonuje różne części ciał swoich ofiar. Jeśli zobaczy w ofierze ''to coś'' to jedyne co robi to podrzyna gardło i odcina daną część ciała, ale jak ofiara nie ma ''tego czegoś''... Cóż przerabia ich na Koktajl.

-Lilka coś znowu na robiła - mówi otrzepując się.

-Nie nazywaj mnie tak. Potrzebuje twojej pomocy - mówię poważnie

-Ooooo no nie wieże Liluś prosi mnie o pomoc!!

-Ciii! Mam do ciebie prośbę. Muszę się zająć pewnym flirciarzem. Zajmiesz się jego zabawkami? - proszę ją kątem oka patrząc za siebie.

-Ile ich jest? Jaką mają broń? Mają w sobie ''to coś''? - no i masz.

-Jest i 5. Mają broń palną, a czy mają to coś to sprawdzisz sama - mówię i chwile później słyszę krzyki.

-Nadchodzą moje zabawki! - krzyczy podekscytowana. Już wiecie dlaczego ją lubię?

-To ty się pobaw a ja zajmę się flirciarzem.

-Będę ciocią?!

-Nie w takim sensie zająć! - zwariuje z nią!

-To chociaż powiedz jak wygląda - mówi moja przyjaciółka, a ja opisałam krótko flirciarza.

-Poradzisz sobie?

-Pfffff no pewnie!

-Dzięki Deaney, miłej zabawy i do zobaczenia - szybki uścisk i pędem ruszyłam w głąb lasu.

Deaney:

Uuu jestem taka podekscytowana. Zapowiada się fajna zabawa! Kolejne zabawki do mojej kolekcji hahahaha!

Po chwili zobaczyłam sześciu chłopaczków którzy biegną w moją stronę. Rozpoznałam tego ''flirciarza'' z krótkiego opisu Lili. Uuuuu ma coś w sobie. Lili to szczęściara!

-A ty kto? - pyta czarnowłosy.

-Nie ty mnie interesujesz. Lilka pobiegła tam - wskazuje mu kierunek - a ja jestem Deaney - mówię z uśmiechem.

-To jedna z nich. Zajmijcie się nią! Ja biegnę za dziewczyną - i pobiegł w głąb lasu a ja spojrzałam na swoje zabawki. Wymierzyli we mnie bronią. Hahahahahaha!

-Uuuuu cóż za budowa ciała. Ciekawy odcień tęczówek, hmm... Myślę że Ty dołączysz do mojej kolekcji - wskazuje palcem na rudego - natomiast pozostali nie mają tego czegoś! A szkoda. Myślałam że powiększenie swoją kolekcję, ale nie każdy otrzymuje taki zaszczyt - mówię a moje paznokcie wydłużają się. Są teraz długości sopla lodu i bardzo ostre. Idealne! - pobawmy się!

Nie czekając na ich odpowiedź podbiegłam do obiektu który mnie interesuje i poderżnęłam mu gardło.

-Jak ona to...?

-Leż tu grzecznie, niedługo będziesz częścią mojej kolekcji - mówię z uśmiechem i spojrzałam na przerażone zabawki. Hahahah! - jjjjj ale będzie zabawa!

Nie czekając na ich ruch podbiegłam do jednego i używając moich pięknych pazurów zdarłam mu skórę z twarzy. Jaki on słodko teraz wygląda. Ale nie podobają mi się jego krzyki. Okropny głos. Żeby go uciszyć wbiłam pazury w jego krtań, przeszły na wylot a on padł martwy na ziemię.

Później zaszłam drugiego od tyłu i zmasakrowałam mu czaszkę. Krew była już wszędzie a kawałki jego mózgu ubrudziły moją bluzkę. Co za pech. Była nowa!

-N-Nie ruszaj... S-się - usłyszałam głos trzeciego. Jaki boidupa z niego. Podeszłam do niego i jednym szybkim ruchem odcięłam mu ręce, potem nogi. Ten krzyczy a ja mam ubaw! Wbiłam pazury w jego brzuch, a z jego wnętrzności zrobiłam masakrę. Jelita pocięłam na kawałeczki, a z wątroby, żołądka, płuc i serca zrobiłam koktajl. Został jeden. Eh dobra zabawa szybko się kończy.

-Mówi się że najlepsze zostaje na koniec - odwracam się w jego stronę. Byłam cała we krwi, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Widziałam przerażenie w jego oczach. Hmm... Może on też dołączy do mojej kolekcji.

Mężczyzna zaczął uciekać.

-Bawimy się w berka? - Pobiegłam za nim i nawet się nie zorientował kiedy Wbiłam mu paznokcie w plecy - niestety nigdy nie lubiłam tej zabawy - i wyrwałam mu kręgosłup. Nie wiem dlaczego mówią, że wyrwanie kręgosłupa jest niemożliwe, mi poszło gładko. No i koniec zabawy.

-Dzięki chłopaki za świetną zabawę! - powiedziałam niczym mała dziewczynka. Schowałam swoje pazury i podeszłam do rudego, kucam koło jego martwego ciała - pora uzupełnić moją kolekcje.
___________________________
Oto kolejny rozdział :) Deaney001 mam nadzieje że Cię nie zawiodłam. W komentarzach piszcie co myślicie ^^

PS. Rozdział nie sprawdzony bo dodałam od razu po powrocie do domu.

Córka Krwawej Mary (CKM #1)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz