Lili:
-Może wpadniesz do nas. Jeff na pewno będzie zaskoczony - mówię Do Niny. Siedzimy tu już ładnych parę godzin. Zaczęło świtać, a ja obiecałam że szybko wrócę. Cóż ja i moje dotrzymywanie słowa.
-Chciałabym, ale mam coś do załatwienia - mówi z TYM uśmiechem. Co za dziewczyna. No cóż odprowadziłam ją tam gdzie chciała i po obiecaniu mi, że jutro wpadnie, zniknęła mi z pola widzenia, a ja wróciłam do domu. I kto pierwszy się ucieszył na mój widok...?
-Gdzieś ty do cholerny była?! Miałaś wrócić kilka godzin temu! - krzyczy Jack. No mówiłam. Bardzo się ucieszył.
-Tak. Też się cieszę że was widzę - mówię sarkastycznie przewracając oczami.
-Mogłaś uprzedzić że nie będzie Cię całą noc - mówi Slender. Następny.
-Zagadałam się trochę z Deaney, a potem spotkałam Ninę - dlaczego ja się im tłumacze?
-Ninę? Wróciła? - pyta Jeff a oczy o mało nie wyszły mu z orbit.
-Tak wróciła. Do swojego misiaczka - cmokam do Jeff'a. Haha jego mina! - przyjdzie jutro. Do swojego księcia - wspomniałam, że Nina jest psychofanką Jeff'a? Nie? No to już wiecie.
-Slendi daj mi jakąś robotę na jutro! - krzyczy zdesperowany Jeff. Hahahah aha nie mogę!
-Teraz nikt nigdzie nie wyjdzie. Idę sprawdzić okolice a wy tu zostajecie - bardziej zwrócił się do mnie i do Bena niż do reszty.
-Ta jasne dotarło - machnęłam na niego ręką a on zniknął. Eh.
Jack:
Cóż wbrew pozorom martwiłem się o Lili. Z tymi ludźmi nie ma żartów, co prawda nie powinienem lekceważyć zdolności małej, ale trochę chyba się o nią martwię. Kurwa Jack robisz się ckliwy.
-No co ty Jeff. Nie cieszysz się że Twoja dziewczyna wróciła? - Lili już od godziny nabija się z Jeff'a.
-To nie jest moja dziewczyna - syczy przez zaciśnięte zęby.
-Oj. To lepiej się nie odwracaj. Nina wygląda na złą - mówi patrząc na wieszak który jest za Jeff'em.
-Co?! Kryjcie mnie! - Jeff skoczył za kanapę, a cała paczka wybuchła śmiechem - ha ha bardzo śmieszne - mówi otrzepując się.
-Hahahaha szkoda że tego nie nagrałam haha - Lili widocznie ma z tego ubaw.
-Jeff no co ty? Niny się boisz? - pytam ze śmiechem.
-Nie boję się żadnej dziewczyny! Tym bardziej Niny! - mówi oburzony.
-Nie odwracaj się. Nina za Tobą stoi - mówi Toby całkowicie poważnie. Nie trzeba było długo czekać na jego reakcje. Jak oparzony odwrócił się.
-Bardzo śmieszne - burczy pod nosem.
-Jeff powinieneś się cieszyć. Ty masz fanki.
-Chyba raczej psychofankę.
-Ciesz się że w ogóle masz fankę. Nie wiem co ona w tobie widzi - mówi Lili z tym złośliwym uśmiechem.
-Pff jestem zajebisty
-I zajebiście skromny - mówię klepiąc go po ramieniu.
-Samo chwała w kącie stała - odezwał się Ben
-Uważaj skrzacie - warczy Jeff.
-To ty uważaj Jeff - odezwała się groźnie Lili.
-Już go tak nie broń. Panienka się z niego robi - prycha Jeff
-Zaraz z ciebie zrobię panienkę lalusiu - warczy Lili stając przed nim.
-Spróbuj konusie - odpowiada Jeff.
-Siusiumajtek
-Zrzęda
-laluś
-beksalala
-Hej LJ może ich ogarniesz - mówię do Jack'a. Jeff i mała są tak zajęci sobą, że nawet nie reagują na Toby'ego, Bena i Liam'a którzy próbują ich opanować.
-Chyba już nie muszę - odezwał się i wskazał na Lili. Spojrzałem na nią. Stanęła w bezruchu a jej oczy powoli zmieniały barwę. Ale jest trochę za wcześnie.
-Myślisz o tym co ja?
-Owszem. To może być pułapka. Lili musisz tu zostać - mówi LJ i podchodzi do niej. Ale w tym stanie nikogo nie posłucha. Z jej oczu zaczęły płynąć krwawe łzy, a na ustach pojawił się zabójczy uśmiech.
-Później się tobą zajmę siusiumajtku - i po tym jak wyjęła z paska sztylety w mgnieniu oka zniknęła nam z oczu.
-Cholera i co teraz?! - jest nieciekawie.
-Wychodzimy. Rozdzielamy się i szukamy. Smile nam pomoże. Zawiadomię Deaney i Ninę - i po tych słowach wszyscy wybiegliśmy z chaty.
Lili:
Komuś naprawdę życie jest nie miłe. To fakt. Dziwne, że tak wcześnie mnie wzywają, ale nie mogę się powstrzymać. Akurat moja natura jest silniejsza ode mnie, a nawet jak bym próbowała z tym walczyć, Mery by to wykorzystała i przejęła kontrolę, a na to pozwolić nie mogę.
Byłam w niewielkim, słabo oświetlonym pomieszczeniu. To właśnie tutaj mnie wezwano, ale nikogo nie ma. Słuchałam uważnie każdego dźwięku rozglądając się przy okazji. Nie minęło kilka minut jak poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Padłam na ziemię i zanim straciłam przytomność zobaczyłam znajomą sylwetkę idącą w moim kierunku.
30 minut później
Matt:
Obserwowałem dziewczynę przez lustro weneckie. Widziałem jak uderzała w drzwi próbując się wydostać. Była wykończona, a mimo to nadal próbowała. Jej wytrwałość mi trochę imponuje.
-Nie będę jakimś pieprzonym królikiem doświadczalnym słyszycie! - krzyczy i dalej próbuje. Jej ręce były już posiniaczone i na pewno bolały ale nie okazywała tego. Zero reakcji.
-Ale ta dziewucha jest uparta - odezwał się jeden z pracowników.
-To prawda... - mówię wpatrzony w czarnowłosą.
-Nie rozumiem po co kazałeś ją tu sprowadzić. Najlepiej zabić ją od razu - mówi wyraźnie zdziwiony
-To ja tu wydaje polecenia. Waszym zadaniem jest tylko trzymać ją przy życiu. A co ja z tym zrobię to już moja sprawa - warczę w jego stronę.
-Dobra dobra. Tylko uważaj żeby szef się o tym nie dowiedział - mówi i odchodzi. Ale to właśnie jest jeden z powodów dlaczego ona tu jest. Szef chciał z nią porozmawiać i kazał ją sprowadzić. Powinienem się sprzeciwić. Zabić ją. Ale... Ona ma w sobie coś... Coś co sprawia, że chce ją bliżej poznać.
_________________________
Oto kolejny rozdział :) prawda że Lili i Jeff bardzo się lubią? XD i te ich teksty xD dajcie znać co myślicie i do zobaczenia :*PS. Wiem mówiłam to wiele razy ale... LUDZIE ROZWALACIE SYSTEM! 6,4K Wyświetleń! Jesteście niesamowici! :D kocham pisać i na pewno nie przestanę. Chociaż mam do was pytanie. Co by się stało... Gdybym nagle przestała dodawać rozdziały? (I tak tego nie zrobię ale ciekawi mnie wasza odpowiedź xd)
Ps2. Watt mnie nie lubi :( dodawałam rozdział cztery razy
CZYTASZ
Córka Krwawej Mary (CKM #1)✔
Horror✔ - Zakończone *W Trakcie Poprawek* Zapewne wszyscy znacie Krwawą Mary. Tak samo jak resztę ekipy z Creepypasty. Jednak to nie oni są głównymi bohaterami tej opowieści. Jest nią Lili, Córka Krwawej Mary. Tak dobrze widzicie. Mary ma córkę jednak nie...