Rodzice poszli odpocząć, Leia gdzieś zniknęła. Wiem, że to co zamierzam zrobić zostanie ukarane jeśli nie będę ostrożny. Zakradam się pod drzwi. W nocy nie kręci się tu zbyt wiele osób więc mam szanse. Chwila nie minęła, a ja znajdowałem się w białym, sterylnym pomieszczeniu. Leżała tam. Taka bezbronna, całkiem obezwładniona. Sztywna, teraz niemalże nie oddycha. Chce mi się płakać. Jest piękna, ale wygląda na... smutną. Podchodzę do niej i delikatnie wierzchem dłoni gładzę jej twarz. Jest taka blada, jej włosy już się tak nie błyszczą. Wygląda jak martwa. Cofam się delikatnie, albo to moje urojenie, albo poruszyła prawą dłonią. Złapałem ją, jest zimna. Tak bardzo zimna, ale w środku czuję jakby coś rozlewało po moim ciele ciepło.
***Noami***
Umieram? Tak wygląda umieranie? Czuję jakby moje powieki stawały się coraz lżejsze, a ciało nabierało nowej energii. Niemalże czuję jak Moc przepływa przez moje żyły. Nie, zdecydowanie nie umieram Powoli próbuję poruszyć palcem prawej dłoni. Mam wrażenie, że mi się udało. Powoli, delikatnie uchylam oczy. Najpierw białe światło oślepia mnie gwałtownie. Mrużę, a nad moimi oczami pojawia się zarys postaci. Błękitnookiej, blondwłosej, idealnej.
- Witaj Luke.
---------------------------------------
Wiem, wiem krótki. Przepraszam! Trochu mało weny ostatnio, ale jakoś daję radę. Szczerze mówiąc do napisania tego rozdziału zmotywował mnie serial "Miraculum: Biedronka i Czarny Kot" xdd. Swoją drogą mega polecam! Ciekawa bajeczka :))))
CZYTASZ
Star Wars: Nowa Historia
Fanfiction...a gdyby losy galaktyki potoczyły się całkowicie inaczej?