Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do pokoju. Postanowiłam, że wstanę, zasłonię rolety i wrócę do spania. Jednak gdy otworzyłam oczy, okazało się, że jestem w obcym dla mnie miejscu. Było tu pięknie! Wnętrze było utrzymane w dość surowym stylu i wyglądało na typowo męskie, jednak bardzo się podobało.
Okropnie bolała mnie głowa, wydarzenia z wczorajszej nocy pamiętałam jak przez mgłę, a po tym jak zaczęłam tańczyć z tym seksownym brunetem urwał mi się film, więc to pewnie jego sypialnia. Oczywiście już wcześniej zorientowałam się o tym co wydarzyło się tej nocy, bo hej, poskładać fakty każdy potrafi. Podniosłam koszulkę chłopaka i zarzuciłam ją na siebie. Chciałam go zawołać, ale cholera nie pamiętałam, czy nazywa się Justin czy Jaxon, więc postanowiłam na niego poczekać. Podeszłam do mojej torebki, która leżała na stoliku i wyciągnęłam mój telefon, lecz zgadnijcie co, był rozładowany. Jednak mimo tego wzięłam go do ręki i ponownie usiadłam na łóżku. Kiedy drzwi od pokoju się otworzyły podniosłam wzrok i z szokiem wymalowanym na twarzy spojrzałam na wchodzącego do pokoju Harrego, który niósł tacę ze śniadaniem. I był w samych bokserkach!
-Harry?
-To ty już zapomniałaś jakie imię krzyczałaś w nocy?- odpowiedział pytaniem na pytanie, a po chwili zaczął się śmiać.
-Jesteś urocza, kiedy się rumienisz. Przeczuwam, że czujesz się fatalnie więc proszę.- powiedział i wyciągnął do mnie rękę z wodą i tabletką przeciwbólową, które ja przyjęłam.
-A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie to, nie nie pamiętam jakie imię krzyczałam. Tak praktycznie to mało co pamiętam z wczorajszej nocy.- rzekłam, po tym jak połknęłam lekarstwo.
-Na prawdę nie pamiętasz jak powiedziałaś, że chcesz robić to bez zabezpieczenia?- zapytał poważnie zszokowany.
- O mój Boże zrobiliśmy to bez zabezpieczenia? Ja nie chcę być w ciąży!- krzyknęłam wystraszona, a Harry zaniósł się śmiechem. Wtedy zrozumiałam, że znów ze mnie zażartował i chciałam się na niego zezłościć, ale jego śmiech był tak niesamowity, że pokochałam ten dźwięk, gdy pierwszy raz go usłyszałam. Chłopak zajęty był tą czynnością, więc wykorzystałam jego nieuwagę i uderzyłam go poduszką i to ja zaczęłam się teraz śmiać. Jednak moja chwila triumfu trwała krótko, bo loczek się odwdzięczył, więc i ja powtórzyłam uderzenie i wyskoczyłam z łóżka, aby uciec przed moim "rywalem". Biegłam przed siebie- nie było to łatwe, bo nie wiedziałam gdzie zmierzam- i cały czas się śmiałam. W pewnym momencie się potknęłam i runęłam na podłogę. -Hej Vicky wszystko w porządku?- zapytał Harry z troską w głosie.
-Tak jest okej, tylko się potknęłam.
-Niezdara z ciebie skarbie.- powiedział chłopak z uśmiechem.- Chodź, zjemy śniadanie.
Po tych słowach pomógł mi wstać i za rękę poprowadził w stronę jadalni.
-Rozgość się, ja przyniosę zaraz śniadanie. Chyba, że wolisz zjeść w łóżku, gdzie pierwotnie mieliśmy zjeść?- zapytał.
-Tu będzie w porządku.
Już nic więcej nie powiedział, tylko posłał mi uśmiech i skierował się do sypialni, w której wcześniej zostawił tackę z jedzeniem. Ja rozejrzałam się wokół siebie i byłam pod ogromnym wrażeniem tego domu. Harry musiał być bardzo bogaty.Po chwili wrócił do mnie uśmiechnięty Harry i postawił przede mną śniadanie.
-Nie wiedziałem co lubisz, więc uznałem, że zrobię tosty francuskie.
-Harry twoje tosty francuskie wyglądają jak jakieś pieprzone arcydzieło!
-To miłe, że tak mówisz.- zaśmiał się.
Po śniadaniu, które było przepyszne, loczek wskazał mi łazienkę i dał swoje dresy, abym mogła się przebrać i odświeżyć.
Kiedy juz skończyłam wyszłam z pomieszczenia i pomaszerowałam do sypialni, w której na łóżku siedział chłopak. Przypatrywałam mu się przez dłuższą chwilę i nadal nie mogłam nadziwić się tym jak bardzo przystojny i uroczy był. Mimo tego, że poznałam go wczoraj, to czułam, że mogę się z nim zakumplować, a kto wie może coś z tego wyjdzie.
-Harry, ja będę się już zbierać.- powiedziałam cicho, zagryzając przy tym wargę.
W pewnym momencie spojrzał na mnie, jednak ja nie przerywałam mojej wcześniejszej czynności- wlepiania się w niego jak głupia, tak dla jasności. Uważnie obserwowałam poczynania kędzierzawego, który powolnie wstał i podszedł do mnie. Dodam, że kontaktu wzrokowego nie przerwał nawet na jeden moment. Zbliżył się i namiętnie wpił się w moje usta, a ja nie pozostawałam mu dłużna.
Jego usta były tak przyjemne, wyjdę na jakąś zidiociałą romantyczkę, ale cholera, nasze usta pasowały do siebie idealnie!
-Nie idź. Proszę zostań, możemy pójść na miasto, do ciebie albo gdziekolwiek chcesz, ale proszę Vicky nie zostawiaj mnie teraz.- powiedział błagalnie, po skończonym pocałunku.
-Przecież to nie jest jakieś ostatnie pożegnanie.
-Ale czuję, że gdybyś wyszła stąd beze mnie, to pobiegłbym za tobą i ponownie przyniósł cię tutaj.- odpowiedział mi, a jego twarz w dalszym ciągu stykała się z moją.
-W porządku, nie zostawię cię.- zaświadczyłam, a loczek uśmiechnął się i szybko cmoknął mnie w usta.
-Ale zamówimy pizzę.- postawiłam Harremu warunek, jednak nie stanowiło to dla niego problemu, bo szybko pokiwał głową, a po chwili szukał na laptopie menu jakiejś pizzerii.
CZYTASZ
His Purpose || H.S. ||
FanfictionHarry Styles prowadzi cudowne życie- jest właścicielem świetnie prosperującej firmy, ma piękną narzeczoną i wspaniałych przyjaciół. Jednak jego życie zmieni się o 360 stopni, kiedy spotka Victorię i to ona stanie się jego jedynym celem. ____________...