Vicky
Zarzuciłam na siebie duży cienki sweter i pognałam do łazienki. Stwierdziłam, że jeśli Harrego nie ma w domu, to jakoś wykorzystam ten dzień i spotkam się ze znajomymi, tak więc wykonałam telefon do Dylana, który swoją drogą zaczął wypytywać o to, gdzie ja się podziewam, i powiedział, że razem z Suzy usychają z tęsknoty. Jednak oznajmiłam im, że opowiem wszystko ze szczegółami wtedy, kiedy się spotkamy, czyli ( jak później ustaliliśmy) dzisiaj o 16 w naszym ulubionym pubie. Sprawdzając godzinę w telefonie, okazało się, że jest dopiero pięć po dziewiątej, więc korzystając z wolnego czasu postanowiłam zadzwonić do Luke'a.
- Słucham?- po kilku sygnałach usłyszałam zachrypnięty głos blondyna.
- Cholera Luke obudziłam cię, przepraszam.- odparłam niezręcznie. No tak, kto by pomyślał, że po całonocnej imprezie chłopak będzie spał o godzinie dziewiątej. Idiotka.- Może ja zadzwonię później, jak się wyśpisz.- powiedziałam i już chciałam się rozłączyć, jednak przerwał mi mój rozmówca.
-Vicky, nie rozłączaj się, i tak już nie zasnę, a takie pobudki to tylko przyjemność.- mimo, że go nie widziałam, mogłam wyczuć w jego głosie, że się uśmiecha.
-Aww Lukey to słodkie!
-Nie żeby coś, ale twój telefon ma jakiś cel, czy chciałaś tylko zadzwonić, aby posłuchać mojego głosu? Bo w sumie to byłoby cholernie urocze.-powiedział na co uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
-Zgadłeś blondyneczko.- odpowiedziałam mu zadziornie.
-Naprawdę?- zapytał zadowolony.
-Nie no tak na prawdę to dzwonię, aby się z tobą zobaczyć, jeśli oczywiście masz na to ochotę.
-Kochanie to jeszcze bardziej urocze i tak spotkam się z tobą z wielką przyjemnością.
-Okej to o której ci pasuje?
-12? I jesteś pewnie u Stylesa, więc mogę po ciebie podjechać.
-Jasne 12 będzie super.
-To do zobaczenia skarbie.
-Do zobaczenia Lukey.- rzekłam i się rozłączyłam. Chłopak sprawiał, że czułam się wyjątkowo, jednak nie czułam się z tym do końca w porządku. To Harry powinien to sprawiać, a nie Luke.
Oddaliłam od siebie wszystkie te myśli i poszłam do łazienki. Po wykonaniu porannej rutyny( czytaj wzięciu prysznica, umycia, wysuszenia i wyprostowania włosów, umycia twarzy, wyszczotkowania włosów, użycia różnych kremów i balsamów, oraz nałożenia makijażu) zostało mi jeszcze około dwie godziny do przyjazdu Luke'a. Poszłam do pokoju i po kilku chwilach wybrałam taki outfit, aby pasował i na spotkanie z blondynem i do pubu.Postawiłam na moje ulubione połączenie dresów i białego T-shirtu ze skórzaną kurtką i aby dodać całości charakteru, jako obuwie wybrałam czarne martensy, które wzięłam ze sobą na dół. Szłam spokojnie po schodach podśpiewując pod nosem refren "Play date" Melanie Martinez i przeglądając Instagram. Dlatego też przeżyłam mały zawał serca, gdy w kuchni zastałam starszą panią.
-Ekhm...Dzień dobry
- Dzień dobry dziecinko!- odrzekła radośnie staruszka- Nazywam się Eleonora Smith i Harry poprosił mnie, abym się tobą dzisiaj zajęła.
- Och to naprawdę nie jest konieczne. Dałabym sobie radę.- powiedziałam niezręcznie.
- Kochanie ty tutaj nie marudź, tylko siadaj do stołu, bo zaraz będzie gotowe śniadanie. I musisz mi powiedzieć czy lubisz łososia, bo nie wiem co zrobić na obiad?- zapytała, podczas gdy ja siadałam do stołu.
- Bardzo panią przepraszam, ale myślę, że obiad zjem na mieście, bo umówiłam się ze znajomymi.
- Och, Harry nie wspominał o tym, ale w takim razie zrobię obiad tylko dla niego.- rzekła i posłała mi uśmiech.
Po kilku minutach pani Smith postawiła mi pod nos talerz pełen różnorodnego jedzenia.
-To wygląda i pachnie przepysznie, ale chyba sama tego wszystkiego nie zjem.
W jednej chwili drzwi domu się otworzyły, a zaraz po tym do kuchni wszedł rozradowany Hemmings.
- Pani Smith, jak ja dawno pani nie widziałem!- powiedział Lucas rzucając jej uroczy uśmiech.
- No, no mój ulubiony blondasek! Siadaj i pomóż tej biedaczce w jedzeniu, bo stwierdziła, że sama sobie rady nie da.- rzekła śmiejąc się.
- A no właśnie, cześć Vicky.- powiedział Hemmo podchodząc do mnie i przytulając od tyłu, przy okazji podkradając tosta z serem z mojego talerza. Muszę przyznać, że wyglądał dzisiaj naprawdę świetnie. W końcu to Lucas Robert Hemmings, on zawsze tak wygląda.-Hej Lukey.- powiedziałam delikatnie przeciągając końcówkę i odwróciłam się z szerokim uśmiechem w jego stronę na co się zaśmiał i ucałował w czubek nosa.
-Hmm nie wiedziałam, że tak dobrze się znacie.- powiedziała pani Smith przyglądając się naszej dwójce.
-A jednak.- odpowiedział Luke popijając mój sok.
Po skończonym śniadaniu pożegnaliśmy się z kochaną staruszką i opuściliśmy dom. Zatrzymaliśmy się przed pięknym, czerwonym Mustangiem.-O boże Luke jeździsz tym?- krzyknęłam.
-Taa, wiem, że laski lecą na sportowe Mercedesy, Ferrari i inne tego typu gówna, ale ja...
-Jest cudowny.-powiedziałam z podekscytowaniem.
-Och tak, możemy... Co? Serio ci się podoba?- zapytał niedowierzając.
-Serio serio. Mustang to moje marzenie, do tego czerwony.
-Podaj mi jeszcze swoich ulubionych wykonawców.
- The Offsprings, Green Day,Led Zeppelin, My Chemical Romance, Black Veil Brides, Aerosmith i wiele innych.- powiedziałam i spojrzałam Luke'owi w oczy.
-Victorio wyjdź za mnie, a jeśli się nie zgodzisz to będę ciebie musiał związać i porwać. Naprawdę nigdy nie spotkałem tak idealnej dziewczyny.
-Lukeeey, przestań tak słodzić i daj mi wsiąść do tego cacka.
I tak skończyliśmy siedząc w jego aucie i jedząc nasz jakże elegancki i wytrawny obiad, czytaj burgery, frytki i inne smakołyki z McDonald's. Luke okazał się być jeszcze lepszy na trzeźwo i myślę, że polubiłam tą blondwłosą divę jeszcze mocniej. Od kilku godzin razem się wydurnialiśmy i spędzaliśmy wspaniale czas jeżdżąc po mieście, śmiejąc się i śpiewając nasze ulubione piosenki, a moje uszy były błogosławione cudownym głosem Hemmingsa.
- Vicky, czy ty nie jesteś przypadkiem zbyt energiczna dla niego?- zapytał nagle Luke.
-Chodzi ci o Harrego?- on tylko skinął- Nie łączy nas nic specjalnego. Raz się pieprzyliśmy po pijaku, czego nawet nie pamiętam, później mieliśmy kilka pocałunków i tyle. Nie żeby mi się nie podobał, bo jest w cholerę przystojny i czarujàcy, ale sama nie wiem. Chyba po prostu był przy mnie kiedy tego potrzebowałam, troszczył się o mnie jak nikt inny nigdy wcześniej i bardzo mi pomógł nawet samym dobrym słowem i zabraniem mnie z tego piekielnego mieszkania. Myślę, że to sprawiło, że mi na nim jakoś zależy, rozumiesz?- znów skinął- Sama nie wiem co robić, gubię się we własnych uczuciach Lukey.
- Hej, słońce nie smuć się.- powiedział łapiąc w dłonie moją twarz-Ja dokładnie rozumiem o co ci chodzi, bo sam kiedyś tkwiłem w związku tylko dlatego, że była przy mnie w potrzebie. Patrząc na to teraz wiem, że to nie był dobry związek, że nie dawał mi radości. Oczywiście w twoim przypadku może być inaczej, a wyboru nie dokona za ciebie nikt inny.
-Luke?- zapytałam, podczas gdy on wciąż trzymał w dłoniach moją buzię i patrzył mi prosto w oczy.
-Tak skarbie?
-Uwielbiam cię. Jesteś tak mądry, kochany i wspaniały.- nasze twarze dzieliły milimetry, a my oboje bardzo chcieliśmy tego pocałunku. Co ja mówię, my potrzebowaliśmy tego pocałunku jak cholera. I wtedy zadzwonił mój telefon.
-Kurwa.-wydostało się jednocześnie z naszych ust, a ja sprawdziłam wyświetlacz.
-To Harry. Przepraszam.-powiedziałam posyłając mu smutne spojrzenie.
-Spokojnie odbierz.
-Halo?
-Hej Vicky. Przepraszam, że nie mogłem dzisiaj z tobą spędzić dnia, ale miałem taki nawał pracy. Wrócę do domu to ci to zrekompensuję.
-Tylko zależy, o której wrócisz.
-Planujesz pójść dzisiaj wcześniej spać?
-Nie, jestem w mieście, a później idę się spotkać z przyjaciółmi.
-Jesteś sama?- wiedziałam, że zapyta, po prostu wiedziałam.
-Nie.
-A z kim jesteś?- skłamać, czy powiedzieć prawdę?
-Z Lukiem.- i padło na prawdę.
-Och, z Hemmingsem? Vicky, nie chcę, żebyś się z nim widywała.
-Harry przecież to moje życie, a Luke jest dla mnie przyjacielem, tak jak ty.
-Dobrze, więc jak będziesz już w tym pubie, to wyślij mi adres, okej? Chętnie poznam twoich przyjaciół.
-Och okej.- kurwa kurwa kurwa.
CZYTASZ
His Purpose || H.S. ||
FanfictionHarry Styles prowadzi cudowne życie- jest właścicielem świetnie prosperującej firmy, ma piękną narzeczoną i wspaniałych przyjaciół. Jednak jego życie zmieni się o 360 stopni, kiedy spotka Victorię i to ona stanie się jego jedynym celem. ____________...