Rozdział VII

64 8 0
                                    

Sohyun przygotowywała śniadanie, kiedy Junhoe obudził się.

- Jestem na ciebie zła. - powiedziała celując w niego drewnianą łyżką.

- Wiem, przepraszam. - Podniósł się z kanapy.

- Wybaczam.

Zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Wyparła ze świadomości zapach damskich perfum, jego nieobecne spojrzenia i wciąż zamyśloną minę. Jednakże w głębi siebie zastanawiała się, co on przed nią ukrywa. Postanowiła, że dowie się prawdy, zanim ona sama wyjdzie na jaw.

- Jakie plany na dzisiaj? - Podała mu talerz z jajecznicą.

- Umówiłem się z Jinhwan'em. Musimy obgadać jeszcze kilka spraw.

- Przypominam ci, że dzisiaj mamy się spotkać z organizatorką ślubu.

Przełknął jajko i spojrzał na nią zaskoczony.

- Nie mów, że zapomniałeś?

- Nie, nie. Pamiętam. - Uśmiechnął się. - To, żeby się nie spóźnić, będę się już zbierał.

Odłożył talerz do zlewu i poszedł do łazienki wziąć prysznic. Sohyun korzystając z okazji, wzięła jego telefon i weszła w wiadomości. Pusto. Nic podejrzanego. Same wiadomości od niej, Jinhwan'a i o spotkaniach. W połączeniach też nic nie znalazła. Odłożyła telefon i wzięła się za mycie naczyń. Piętnaście minut później Junhoe wyszedł owinięty ręcznikiem, a chwile potem był już ubrany w świeżą, białą koszulę i ciemne spodnie. Założył buty, płaszcz i biorąc torbę, pożegnał się z Sohyun. Po drodze do auta, zadzwonił do Jinhwan'a.

- Za 10 minut w moim biurze.


Jinhwan już na niego czekał. Siedział w jego fotelu z nogami na blacie biurka i przeglądał gazety.

- Kto cię wpuścił? - Odwiesił płaszcz i zepchnął jego nogi na ziemię.

- Twoja nowa asystentka. Bardzo miła i ładna pani. Poprosiłem ją, by zrobiła nam kawy, a teraz – oparł brodę na rękach – przygotuj sobie dobrą przemowę.

Po chwili do biura weszła młoda kobieta. Włosy miała spięte w koka, a na nosie okulary w niebieskich oprawkach. Była drobna i w przeciwieństwie do Kathy, brakowało jej kobiecych kształtów.

- Dziękuję. To jest Ann, a to Junhoe, dla którego od dziś pracujesz. - Wziął od niej dwa kubki kawy i uśmiechnął się.

Junhoe kiwnął głową, ale nie odezwał się. Ann wyszła, zamykając za sobą ostrożnie drzwi.

- Skąd ją wziąłeś?

- Sama się zgłosiła. Przejrzałem jej papiery i wszystko było w porządku. Pracowała wcześniej jako sekretarka, więc chyba kiepska nie jest. Jest tylko trochę jeszcze nieśmiała... - uderzył otwartą ręką w blat – Nie zmieniaj tematu. Chciałbym wiedzieć, gdzie przebywałeś dnia wczorajszego w godzinach wieczornych? Hę?

Junhoe obleciał wzrokiem pokój i zatrzymał się na wpatrującej się w niego twarzy Jinhwan'a.

- W hotelu. Musiałem na spokojnie przejrzeć dokumenty. W domu Sohyun trułaby mi głowę ślubem.

- Kłamiesz.

- Nie kłamię. Jinhwan do cholery jasnej, co ty w detektywa się bawisz?

- Jesteś moim przyjacielem od lat, ale Sohyun też bardzo lubię...

- Co chcesz usłyszeć? Że przespałem się z inną i nie mam k*rwa wyrzutów sumienia?! -

Wstał i podszedł do okna.

Tell me honeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz