8

138 15 0
                                    

Śnił mi się
On mi się śnił.
Ze mną jest źle.
Śnił mi się Ivan w stroju krowy z wielkim przedłużaczem w ręce, goniący Ludwiga przez park. Każdy wie, że gdyby było to naprawdę Ivan miałby na sobie kostium pandy a w ręku kran, i na pewno Ludwig by nie uciekał tylko napażali by się gdzieś na ulicy.
Ja chyba mam gorączkę.
Był już ranek. Otworzyłam leniwie oczy, pierwsze co zauważyłam to błękitne oczy Ludwiga, znajdujące się w odległości kilku centymetrów od moich.
-Gutten Morgen Ann- miał radosny głos
-Gutten Morgen Ludwig-odpowiedziałam ziewając.
Chłopak usiadł ciągnąc mnie za sobą, tak że pochwili siedziałam na jego kolanach. Ludwig odgarnął z mojej twarzy zagubiony kosmyk i spojrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnąłam się do niego i musnęłam moimi wargami jego usta. Chłopak złapał mnie jeszcze mocniej w swoje objęcia pogłębiając pocałunek.
I wtedy co?
No oczywiście!
Do pokoju z hukiem wparował Gilbert!
Spojrzałam na niego z furią w oczach, lecz on zdawał się tego nie dostrzegać
-wstawajcie gołąbeczki! Niesamowity ja jest głodny tak jak i reszta! Idziemy na pizzę!
I wyszedł.
Po raz kolejny zepsuł nasz magiczny moment.
Niech cię.
****Time Skip ****
-To jaką pizzę bierzemy?- spytałam zrezygnowana patrząc na 30 chłopców
I na Vii
-Ja chcę Pastę!!!-odezwał się Felicjano
-To ja też-dodał Lovinio
-Jest tu pizza ze ślimakami?- spytał Francis
-Ja to bym wypił piwo- wtrącił Gilbert a Ludwig pokiwał głową
-Piwo? A nie lepiej herbatkę?- spytał Arthur
-Ja 'ciam' mam już 'siorb' swoje 'mlask' żarcie 'beek'- powiedział Albert
-Ni ma się czym chwalić.-Mruknął Ivan
-Wegetariańska!- krzyknęła Victoria
-Coooo?! Mięso!!!!
Takoe okrzyki padały co chwila więc pobprostu poszłam i z zamówiłam 4 największe z szynką i pieczarkami, jedną małą wegetariańską i pastę. Wszystko na wynos.
Po pół godzinie odebrałam zamówienia i wyszłam z pizzerni kierując się do mojego domu.
-Może pomóc?- usłyszałam głos Francisa
Uśmiechnęłam się i podałam mu kilka pudełek

Ludwig pov.
Kłótnia rozpętała się na dobre. Zacząłem się rozglądać szukając Ann, e nigdzie jej nie było. Wyjąłem komórkę i wykręciłem do niej numer. Odebrała po trzech sygnałach
-Halo?
-Ann! Gdzie ty jesteś?
-W domu. Powiedz chłopakom, że jeżeli nie skończą tej dziecinady, to pizze całkiem im wystygną. Kocham cię!
Pa!
I się rozłączyła.

tak to właśnie byłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz