51

89 8 31
                                    

Otworzyłam oczy.
Poranek.
Przewróciłam się na drugi bok i wtedy poczułam, że mi zimno. A potem zauważyłam mój brak ubrań.
No tak.
O tym co się wczoraj działo, Vii nie może się dowiedzieć.. Chyba że tak śpieszy mi się do śmierci..
Kątem oka spojrzałam na mojego, już teraz, "narzeczonego" który spał obok mnie. Właśnie wtedy zadzwonił jego telefon.
Chłopak, jak zwykle, czujny prawie natychmiast wyłączył dzwonek. Podniósł się na łokciach i podrapał po głowie. Postanowiłam udawać sen, jednak wyczułam jak na mnie patrzy. Wbrew sobie delikatnie się zarumieniłam. Ludwig nachylił się i pocałował mnie we włosy, potem wygramolił się z łóżka a ja uchyliłam oczy.
Przypadkowo natknęłam się na jego tyłek.
Hmmmmm.. Zamykać oczy czy nie?
Mój narzeczony wyjął jakieś ubrania z szafy i poszedł do łazienki. Zaczęłam się zastanawiać, jak to teraz będzie. Słońce powolo wdzierało się przez hotelowe okna padając mi na twarz. Przymknęłam powieki rozkoszując się letnimi promieniami.
Wtedy otworzyły się drzwi od łazienki z której wyszedł już umyty, ubrany i uczesany Niemiec. Ludwig położył na szafce nocnej jakąś kartkę, chwilę mi się przyglądał i wyszedł z pokoju. Potem trzasnęły drzwi wyjściowe.
Wygramoliłam się z łóżka i zarzuciłam na siebie szlafrok i sprzątnełam ubrania rozrzucone po podłodze. Z szafy wyjęłam bieliznę i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem w samym staniku i majtkach. Moje ciało zdobiły malinki umieszczone nie tylko na szyji. Jedna z nich udomowiła mi się na dolnej części brzucha. W sumie naliczyłam 10 owocków.
-Shit.. Mówiłam że to mi zostanie..- Mruknęłam niezadowolona pod nosem.
Miałam zmierzwione włosy i lekko podkrążone oczy. Odwróciłam się od lustra i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w dłuższe szorty i miętową bluzkę zakrywającą zamalinowany brzuch.
Poszłam do sypialni i przeczytałam kartkę od mojego ukochanego.
Mam ważne spotkanie, wrócę ok. 14.
Kocham cię
Ludwig ❤
No to mam wolne 5 godzin.
Wówczas zadzwonił mój telefon, na wyświetalaczu pojawiła się roześmiana Vii
-Halo?
-Hej Ann! Chcesz się spotkać?
-A Francis będzie?
-Nie. On wrócił już do Ameryki.
-Aaa. Szkoda.. Wpadniesz do mnie?

Podałam dziewczynie adres i po 15 minutach ktoś pukał do moich drzwi.
Łóżko pościelone: jest
Ubrania sprzątnięte: jest
Malinki zakryte: jest
Miejsce oczyszczone: jest
Tajemnicze pudełko podniesione z podłogi: chwila.. Podniosłam pakunek z napisem Dla przyszłej pani Beilschmidt. W środku znajdował się żelazny krzyż. Taki sam jak Ludwiga. Założyłam go na szyję, schowałam pod bluzką i ukryłam pudełeczko aby Vii go nie widziała.
-Idę!- krzyknęłam gdy rozłoszczona Irlandka dobijała się do drzwi.
-Ann! Jak się cieszę że cię widzę!
-Ty tak na serio?
Wpóściłam ją do środka i usiadłyśmy na kanapie.
-Co cię tu sprowadza Victoria?
-dbam o ciebię!
-ćpałaś coś?
-Pieprz się..-kurna.. Zarumieniłam się a po moim ciele przeszedł dreszcz
-Nieee.. Wy nie mogliście...- powiedziała dziewczyna na co zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Jovis!!!!!- była wyraźnie wściekła
-Już nie długo..- powiedziałam cicho
-Co?
Pokazałam jej pierścionek na moim palcu.
-Beilschmidt!!!! Zabiję cię szwabie pieprzony!!- wydarła się
Już dalej nie słuchałam jej skarg na temat tego, jak to Ludwig się z nią nie podzielił informacjami.
Odpłynęłam, pogrążając się we wspomnieniach.

Pisząc to, czułam się baaardzo dziwnie XD

tak to właśnie byłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz