6

23 2 0
                                    

Dziewięć miesięcy później

Od dwóch dni jestem mamą Charlotte. Jest przesłodka, tata mi mimo wszystko pomaga, za plecami mamy. Wynajął mi mieszkanie w centrum, bardzo ładne i duże i często pod przykrywką pracy przyjeżdża do mnie. Mama urodziła miesiąc temu syna. Mam brat Georga. Tata pokazywał mi zdjęcia, jest uroczy. Postanowiliśmy z tatą, że jutro kiedy wyjdę ze szpitala pojedziemy do mamy. Może jak zobaczy małą to zmieni zdanie, spróbuje zrozumieć, wybaczyć (chociaż nie wiem co?).

Następnego dnia o 12 wyszłyśmy ze szpitala. Bardzo się denerwuje spotkaniem z mamą. Nie widziałyśmy się od 9 miesięcy. Tata nic nie mówił mamie o naszej wizycie. Boje się.
Zajeżdżamy pod dom. Niepewnie wchodzę do domu, a za mną tata z małą w nosidełku. Słyszę płacz brata. Wchodzę do salonu i napotykam wzrok mamy. Mały automatycznie się uspokoił i uśmiechnął się do mnie co dało mi trochę więcej odwagi.
- Cześć mamo.- powiedziałam niepewnie.
- Cześć
Jej reakcja mnie zaskoczyła. Położyła Georga w łóżku i przytuliła mnie. Po chwili usłyszałam cichy płacz Charlotte. Wyszłam z objęć mamy i wzięłam małą na ręce.
- Mamo to jest twoja wnuczka, Charlotte.
Wtedy mama wzięła na ręce brata.
- A to jest twój brat George.
Po chwili siedzieliśmy razem w salonie i bawiliśmy się z dziećmi. Czułam się jak dawniej.
- To co wrócisz do domu?- nagle pyta mama.
-... Mamo,... myślę, że to niezbyt dobry pomysł. Mam mieszkanie. A dwójka maluchów w domu to chyba zbyt wybuchowa mieszanka. A ja teraz muszę się uczyć, bo w lipcu piszę maturę.
- No właśnie, więc kto się zajmie Charlotte? Tutaj będę ja.
- Ale ty masz Georga. Ja sobie jakoś poradzę. Po maturze zrobię prawo jazdy, kupię sobie jakieś używane auto i będę miała się jak poruszać, będę do was przyjeżdżać. W końcu muszę się usamodzielnić, bo jestem już matką.
- A co z Lukiem? Wie?
- Nie, nie kontaktowaliśmy się ze sobą od przeprowadzki, ta zmiana czasu wszystko skomplikowała. Nie chce mu jeszcze bardziej skomplikować życie. Pewnie już ułożył sobie życie z kimś innym.
- Ale on jest ojcem...
- Kate nie naciskaj. To jej sprawa, życie.- wtrącił się tata- wybawca.
- Dobra my się będziemy zbierać, mała jest już śpiąca.
- A powiesz kiedy się urodziła? Czy wszystko w porządku?
- Trzy dni temu i tak, wszystko jest w porządku. Tato my się przejdziemy, w sumie to niedaleko, a Charlotte może szybciej uśnie na spacerze. To pa.
Pożegnałam się z rodzicami.
Pogoda była piękna jak to w czerwcu, gorąco. Poszłam dłuższą, przez parka. Mała już dawno zasnęła. Usiadłam na ławce, by trochę odpocząć, mimo wszystko jeszcze siły po porodzie nie wróciły. Trochę przeceniłam swoje możliwości z tym spacerem, ale już niedaleko, a chwilę jeszcze odpocznę.
- Clara?!- ten głos rozpoznam z daleka. Odwracam głowę i widzę osobę o której każdego dnia myślę, ale teraz jest ostatnią osobą, którą chciałabym zobaczyć.
- Luke, co ty tu robisz?- i wtedy zobaczyłam za nim piękną blondynkę, szczerze wygląda jak lalka Barbie. Trzyma Luka za rękę?! Przecież on nie gustował w plastikach. A ja teraz wyglądam jak grubas. No, ale przecież trzy dni temu urodziłam dziecko. Luke podszedł bliżej, a za nim plastik.
- To twoje dziecko?- spytała... ta dziewczyna.
- Tak, Charlotte- ale ja jestem głupia. Przecież teraz Luke będzie podejrzewał, bo on zawsze chciał mieć córkę o takim imieniu.
- Ale Luke nie bój się nie twoje.- skłamałam widząc minę chłopaka.
- A to szybko o mnie zapomniałaś- ałł, to zabolało. Postanowiłam, że wymyślę jakąś historyjkę.
- Chciałam zapomnieć o tym, że ciebie nie ma, więc poszłam do klubu i zabawiłam się trochę za bardzo. Więc ojciec nie znany. I dla twojej informacji nie mam nikogo- postanowiłam mu dogryść.
- Luke to w sobie tu pogadajcie, a ja pójdę do knajpy.- wtrącił się plastik.
- Ok- powiedział obojętnie chłopak.
Gdy dziewczyna odeszła chciałam dopiec Lukowi.
- Ale za to ty się już pocieszyłeś. I to z kim? Nawet nas nie przedstawiłeś, nie ładnie.
- O co ci chodzi?!- prawie krzyczał.
- O nic i nie krzycz małą obudzisz. Ty możesz tak do mnie mówić, a ja nie? A zresztą chyba nie mamy o czym gadać, pa.
Już miałam wstać, ale Luke złapał mnie za rękę i siadłam spowrotem na ławce, a jego usta wylądowały na moich. Na początku byłam zszokowana, ale jego usta były tak uparte, że mimo woli odwzjemniłam pocałunek. Dopiero po jakimś czasie oprzytomniałam i oderwałam się od niego. Odblokowałam wózek i ruszyłam w drogę powrotną.
- Clara, daj mi chociaż twój numer, adres, proszę.
- Nie!!- krzyknęłam na pożegnanie.
W biegłam do mieszkania z płaczem. Położyłam Charlotte do łóżeczka, a ja zalałam się łzami. Kocham go, bardzo, ale to już nie to samo. Życie trochę się poplątało. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Po cichu idę do drzwi sprawdzić kto to. Na szczęście to rodzice.
- Cześć kochanie. Musieliśmy zobaczyć jak mieszkasz. A co się stało? Ty płakałaś?- obsypała mnie pytaniami mama. Lecz na ratunek przyszła mi córka (jest na świecie od trzech dni, a już rozumiemy się bez słów). Pobiegłam do sypialni i wzięłam małą na ręce. Nie mogła się uspokoić. Poszłam z nią do salonu, do rodziców i Georga, który patrzył na siostrzeniec (on jest już wujkiem!! Szybko :-D) i był bardzo zdziwiony. I za chwilę i on zaczął płakać. Takiej orkiestry się nie spodziewałam.
Wieczorem kiedy rodzice już poszli, a mała zasnęła otworzyłam komputer i zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń od Luka i 1 wiadomość, otwieram ją:
Clara, kocham Cię i nie mogę bez ciebie żyć, ale widzę, że ty przeciwnie. Masz piękną córkę (zazdroszczę :-)). Domyślam się, że niedawno urodziłaś, bo nie wróciłeś jeszcze do formy, a ty masz na niej punkcie bzika. Widzę, że nic teraz nie wskuram, dlatego wyjeżdżam, ale obiecuję, że wrócę i wtedy nie dam się tak łatwo spławić. Kocham Cię, Clara <3

Płaczę, ale nie wiem dlaczego. Nie ma już,, nas". To nie miałoby sensu.

------------------------------------
Się porobiło. Macie jakieś pomysły na ciąg dalszy. Być może kolejny dział będzie kilka lat później, ale jeszcze nie wiem. Macie pomysły? Piszcie.

Bez granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz