- I tak wygląda mój plan, Brian. - mruknąłem, kończąc wyjaśnianie mu swojego pomysłu. Musiałem o nich zawalczyć, jednak łączyło się to z chwilowym wyjazdem do Francji. Miałem nadzieję, że mi się uda i załatwię wszystko w krótkim czasie. Najgorsze było to, iż nie mogłem być pewien jak zareaguje na wszystko Emma. Przez chwilę siedział i nic nie mówił, a potem podniósł na mnie swój wzrok.
- Rozumiem. Pomogę ci, Harry. - nie spodziewałem się tego, ale podziękowałem mu i zająłem się Leosiem, gdyż Emma wyszła gdzieś, nie powiadamiając o tym nikogo. Ignorowała każdego i próbowała nie okazywać żadnych emocji, lecz wszyscy mogli usłyszeć jej płacz lub dostrzec jej rozdrażnienie jak zbiła dwie szklanki wciągu dziesięciu minut.
- Brian, co robisz?
- Pakuję się. Jadę do Francji z tym dupkiem.
- Ale...
- Nie bój się. Obiecuję, że go nie zamorduję i nie porzucę w jakimś rowie. Ewentualnie podrzucę do lasu, żeby trudniej było go znaleźć, zatrę ślady, spalę zwłoki. Nie jestem aż tak głupi. - Rose wydawała się zdezorientowana, ale ja również byłem zdziwiony jego chęcią pomocy. Posłałem uspokajający uśmiech mamie mojej byłej narzeczonej i znów wróciłem do zabawy z Leosiem. Mały rzucał wszystkim co mu dawałem, jednak nie było to nic nowego. Natomiast ciągle trzymał mojego palca i nie był to dość mocny uścisk, ponieważ był zaledwie pięciomiesięcznym maluszkiem, lecz nie puszczał go chociaż na moment.
- Dziecko wyczuwa jak coś się dzieje. - usłyszałem przy uchu, gdy Rose usiadła na kanapie w salonie. Kiwnąłem głową, nie spuszczając z niego wzroku.
Emma wróciła po godzinie i nawet na mnie nie spojrzała. Zamknęła się w swoim pokoju i nie wyszła z niego dopóki mama nie powiedziała jej, że wyjeżdżałem.
- Jak dobrze pamiętam, to tylko on miał wyjechać.
- Kochanie, jadę tam, żeby wam pomóc. - Brian przyciągnął brunetkę do siebie i pocałował ją w czoło, a Rose pożegnał podobnie, lecz buziakiem w usta. Chciałem zrobić to samo z Emmą, aczkolwiek zdążyłem się powstrzymać. Trzymałem Leosia na rękach, który zaczął płakać, kiedy znalazł się w objęciach swojej babci.
- Wszystko naprawię. - obiecałem, patrząc wyłącznie na Em, która unikała mojego wzroku. Przytuliłem Leo jeszcze raz, gdyż starania Rose nie przynosiły skutku. - Hej, niedługo się zobaczymy. Przestań płakać. Spokojnie. - złożyłem delikatny pocałunek na jego czole, czując jak mały się stopniowo uspokajał.
- Harry, jedźmy już. - pożegnałem się z Leosiem, Rose i Emmą, która nie zareagowała na moje słowa. Zamknąłem drzwi za sobą i spakowałem torbę podróżną Briana do bagażnika.
- Nie sądziłem, że ze mną pojedziesz.
- Ja też nie, ale chcę, aby Leo miał całą rodzinę. Twój plan jest naprawdę dobry i potrzebujesz pomocy, by go dokonać. To nie jest tak, że jestem wrednym ojcem, który staje murem wyłącznie za swoim dzieckiem. Staję murem za waszą rodziną i jeśli mi się udało naprawić swoje gówna, to zamierzam wesprzeć cię w naprawie twoich.
- Dzięki. Sądziłem, że wywalisz mnie za drzwi i...
- Och, nie myśl, że tego nie rozważałem, jednak sam byłem na twoim miejscu. Wiem przez co przechodzisz. O! Emma wspominała o twojej geografii. Oddawaj kluczyki.
- Ale...
- Nie zamierzam gnić na jakimś zadupiu albo wylądować w Brazylii. No już.
- Tato! - odwróciliśmy się przodem do drzwi, gdzie stała Emma z Leosiem, który wystawiał rączkę w moim kierunku. - W schowku jest GPS. Tak na wszelki wypadek.
- Aż tak sobie nie radzisz, że potrzebujesz GPS-a?
- Nie kompromitujcie mnie bardziej, dobrze?
✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫
co ten Harry planuje?
Kocham xx
CZYTASZ
Family Guy✫h.s
FanficHarry Styles, który był znany przede wszystkim z życia playboy'a, założył rodzinę, planował swoją przyszłość, powoli porządkował większość spraw, a przeszłość zostawił w tyle. Najwyraźniej wszystkie kłopoty oraz komplikacje minęły, ale czy na pewno...