III

512 47 6
                                    

Początkowe obawy Draco minęły równie szybko jak się pojawiły. Kiedy okazało się, że Harry odwzajemnia jego uczucia, był najszczęśliwszy na świecie, mimo, że sam nigdy by się do tego nie przyznał.
Cała szkoła aż huczała od plotek na ich temat. Ale żaden z nich przesadnie się tym nie przejmował, liczyło się to, co tu i teraz.
Harry i Draco stali się nierozłączni. Razem jedli, razem się uczyli. Spotykli się naprzemiennie w kwaterach ślizgonów i gryfonów. Uczniowie powoli przywykli do nowego porządku i zaakceptowali nowy stan rzeczy. Jednakże jedna osoba nie potrafiła pogodzić się z faktem, że jego przyjaciel sypia z wrogiem.
- Harry, przecież on jest śmier-cio-żer-cą! - Ron skorzystał z jednej z nielicznych okazji by porozmawiać z wybrańcem bez obecności jego nowego chłopaka - Nie rozumiesz tego do cholery? Czy ciebie do reszty powaliło? On na pewno robi to tylko dlatego, że Sam-Wiesz-Kto mu kazał! Co ty w nim takiego widzisz! Otwórz oczy, to zwykły dupek!
- Kto jest dupkiem, Weasley? - blond czupryna pojawiła się w drzwiach. - Czyżbyś był zazdrosny o Pottera?
Rudzielec aż poczerwieniał z wściekłości.
- Od początku wiedziałem, że mnie nienawidzisz, ale nie podejrzewałem nawet, że twoja nienawiść zaślepi cie tak bardzo, by posądzać mnie o spisek z Voldemortem - po tych słowach Draco i Harry wybuchneli śmiechem, a Ron szybko opuścił pokój wspólny, by nie eksplodować ze wściekłości.
- Ale prawdę mówiąc, Harry, rudzielec pierwszy raz wpadł na coś tak genialnego - mówiąc to, Draco zachował pełną powagę, ale widząc minę swojego chłopaka dodał - powinieneś wierzyć swojemu przyjacielowi, na pewno ma rację.
Na te słowa obaj znów zaczęli się śmiać.
- Draco, pomyślałem sobie... - zaczął Harry po dłuższej chwili. - Nie, to głupie.
- Mów, jak już zacząłeś. - posłał w stronę chłopaka uśmiech, by zachęcić go do kontynuowania.
- Bo wiesz... Jeżeli nie chcesz, ja to zrozumiem, ale pomyślałem sobie... Czy zgodziłbyś się odwiedzić ze mną Syriusza? Chciałem, żebyście się poznali... Oczywiście nie musisz się zgadzać. - gdy skończył mówić zaczerwienił się. Draco uznał, że to niezmiernie urocze.
- Harry, wiesz dobrze, że zrobię wszystko co tylko cię uszczęśliwi. Kiedy chcesz go odwiedzić?
- Na prawdę? To cudownie! - wykrzyknął. - możemy udać się tam nawet dziś. Skorzystamy z kominka. Zrobimy mu niespodziankę. Jest w domu, nigdzie się nie wybiera.
- W takim razie idę się trochę odświerzyć, po obiedzie możemy wyruszać.

***

Kiedy ponownie znaleźli się w pokoju wspólnym Gryffindoru, Harry wrzucił garść proszku fiuu do kominka i spojrzał na swojego chłopaka. Dostrzegł w jego postawie coś dziwnego, coś jakby strach.
"Draco Malfoy się boi?" na tę myśl roześmiał się w duchu.
- Wszystko ok, Draco? Idziemy? - odpowiedziało mu skinienie głową. - Grimmauld Place 12 - wykszyknął i obaj weszli do kominka.

***

Pojawili się w wielkim salonie, mogącym spokojnie pomieścić kilkadziesiąt osób. "No tak - pomyślał Draco. - Przecież to tutaj odbywają się spotkania Zakonu, więc ten dom musi być ogromny."
- Poczekaj tu, Draco, a ja znajdę Syriusza. Siadaj, czuj sie jak u siebie.
Draco nie był zbytnio zadowolony, że ma zostać sam, ale zgodził się. Postanowił obejrzeć wnętrze. Podszedł do pierwszej z półek. Album rodzinny, nic ciekawego. Znajdowała się tutaj niemała biblioteka. Dostrzegł kilka interesujących pozycji. "Będę musiał zapytać Syriusza, czy mi je pożyczy. Szukałem tego od wieków!"

***

Harry wyszedł na górę, sprawdził kuchnię, bibliotekę (w porownaniu do której ta w salonie była maleńka) a także wszystkie miejsca, gdzie jego ojciec chrzestny lubił przebywać. Nie zajrzał tylko do sypialni. I to właśnie stamtąd dobiegły go dziwne odgłosy. Postanowił zapukać do drzwi.
- Syriuszu?
- Harry, co ty tu robisz? - dobiegł go przytłumiony głos Blacka. - Poczekaj chwilę.
- Syriusz, do cholery, gdzie są moje spodnie? - cichy głos, jakby znajomy... To musi być...
- Wujek Lupin? Co wy tam robiliście? - i gdy do Harrego w końcu dotarło, jego twarz pokryła się czerwienią.
Po paru chwilach obaj mężczyźni wyszli. Mieli rumieńce na twarzach i zmierzwione włosy.
- Chciałem ci kogoś przedstawić - zaczął Harry jak gdyby nic się nie wydarzyło. - To ktoś bardzo dla mnie ważny. Czeka w salonie. Ale skoro masz gościa - spojrzał wymownie na Remusa, to może najpierw ty mnie przedstawisz? - zaśmiał się.
- Harry, to Remus, mój... - popatrzył znacząco w stronę kochanka, by uratował go z opresji.
- Chłopak - dokończył za niego wilkołak.
- Dobrze się składa. Przynajmniej wiem, że zaakceptujesz moją orientacje. Chodźmy, Draco pewnie się niecierpliwi.
- Draco? Draco Malfoy? Uuu Harry, gratuluje, niezła partia. - puścił oczko do chrzesniaka.
- Syriuszu, czy ty próbujesz sprawić, abym był zazdrosny? W takim razie, trochę się spóźniłeś, wiesz dobrze, że szaleje za tobą od czasów Hogwartu.
Wszyscy trzej zaczęli się śmiać.
- Chodźmy wreszcie, pan Malfoy na pewno się niecierpliwi. - uciął Syriusz.

Zacznijmy Na Nowo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz