56

250 19 4
                                    

~Victoria~

Myśl, że został mi jeden miesiąc z Harry'm sprawiała, że odechciewało mi się żyć. Chodziłam w szkole z Harrym u boku i nie potrafiłam puścić jego dłoni. Bałam się zostawić go choćby na moment. Był blady, wiecznie blady, dłonie mu drżały i co chwila dociskał pięść do mostka.

- Victoria! Jesteś tu ze mną, żeby przestać na chwilę myśleć o najgorszym!

Odczepiłam głowę od dłoni i rozejrzałam się po kawiarni, w której siedziałam.Było tu tylko kilku klientów. Siedzieli w parach i nawijali jak najęci. Tryskali radością. Tylko ze mnie kipiał smutek. Travis poprawił sobie okulary, poprawił koszulę i wstał od stolika.

- Idę nam zamówić coś do picia - westchnął, obrócił się na pięcie i odszedł.

Wyprostowałam się i przetarłam dłońmi znużoną twarz.

„Weź się w garść..."

Po chwili wrócił Travis z dwoma wielkimi kubkami napojów.

- Co to jest? - zapytałam, gdy nachyliłam się nad ciemnym i gęstym jak smoła płynem.

- Czekolada. Przyda ci się coś, co doda ci pozytywnego myślenia - wziął łyk swojego napoju i omal się nie udławił. - Aaa! Gorące...

Uśmiechnęłam się. Domyśliłam się, że zrobił to celowo. Musiałam docenić jego starania pocieszenia mnie.

- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.

- Dziękuję, że się zgodziłaś... Po godzinie myślałem, że jednak się nie zgodzisz. Dobrze, że Harry siłą wepchnął cię do mojego samochodu. Dobrze też, że nie oderwałaś mu ręki, gdy próbował cię puścić... - łyżeczką mieszał w swoim kubku. Był zatroskany. Tylko udawał, że nic go nie rusza. Próbował mnie rozbawić, kosztem własnego humoru.

- Travis...

- Marnujesz się przy nim - wypalił niespodziewanie. - Tylko o to chodzi. Chcę, żebyś była szczęśliwa, ale ciężko mi patrzeć na wybór jakiego dokonałaś.

- Travis...

- Wiem - przerwał. - Dałem ci wolną rękę. Ale z każdym dniem jest coraz gorzej! Ten gościu już nawet chodzi jak zombie!

- Travis - udało mi się w końcu powiedzieć co nie co. - Ja się z tym liczyłam. Uprzedzał mnie. Nie zostawię go dlatego, że czas mu się kończy. Wręcz przeciwnie. Sprawię, że ten czas spędzi z kimś, kto go wesprze. Zostanę z nim choćbym miała zostać wrakiem człowieka.

- To lepiej zrób coś, co wam obojgu da szczęście - prychnął.

Wzięłam kubek do ręki i pociągnęłam łyk napoju. Czekolada była przepyszna, ale lepsze były jej skutki. Naszedł mnie pomysł, który mógł mi podsunąć tylko facet.

- Vi...? - brunet poprawił sobie okulary na nosie i spojrzał na mnie przenikliwie. - O-o czym ty myślisz...?

Uśmiechnęłam się szatańsko. To była moja odpowiedź dla niego.

Wróciłam do swojego domu. Ale tylko na chwilę. Byłam kompletnie sama. Dean i wujek Sam musieli załatwić kilka spraw na posterunku. Zostawili mnie pod opieką Travis'a i niezawodnej Anne. Kochałam tę kobietę. Potrafiła czynić cuda!

Travis wrócił do siebie do domu. Obiecałam mu, że będę wychodzić z nim częściej, jeśli ten wieczór będę mogła spędzić bez cienia. Czułam, że Jasper mi nie zagrażał, ale to nie oznaczało, że nie był poszukiwany...

Przemknęłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wyjęłam telefon i napisałam do Harry'ego.

JA: Widzimy się w twoim domu na plaży. O 20.

HARRY: Mam się bać...?

Nie odpisałam. Uśmiechnęłam się do ekranu i rzuciłam telefon na łóżko.

Sacrifice | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz