#6 Umiejętność równowagi

200 14 3
                                    


     Trening się rozpoczął. Mnie wszystko bolało. Chociaż nie powinienem teraz się tym martwić. Działo się ze mną coś nie tak. Nadeszła trudna chwila. Byłem przymocowany. Muszę się skupić, tylko tyle.

- Podnieście go.

Po chwili nie czułem gruntu pod stopami. Zatrzymałem myśli o cierpieniu. Szukałem czegoś przyjemnego. Wyobraziłem sobie świat bez tytanów. Kiedyś dziadek pokazał mi księgę, gdzie opisana była kraina za murami.

,,Raz na jakiś czas pojawiają się zimne, białe płatki, zwane śniegiem. 

Jak takie małe coś może pokryć tak dużą powierzchnię?"

- Hans, miałeś się skupić. - Powiedział, znany mi już głos - kruk. 

Ach, faktycznie! Utrzymałem równowagę. Czym ja się tak martwiłem? Przecież to łatwe. Opuścili mnie i powróciłem do szeregu, stając na baczność. 

- Zapraszam Erena! - krzyknął kapitan.

Podbiegł, w przeciwieństwie do większości kadetów nie był zestresowany. Uniósł się, ale nagle z hukiem uderzył głową o ziemię. Wszyscy się zaśmiali, oprócz mnie, Armina, Mikasy i anielsko dobrej - Kristy. 

- A jeszcze wczoraj mówił, że wybije wszystkich tytanów! - zakpił sobie Jean. 

Chciałem go uderzyć, ale powstrzymałem się.

- Szkoda ci tego idioty? Phi... uderz, a poczujesz się o niebo lepiej. - Powiedział kruk, a gdy zorientowałem się, gdzie jestem, moja pięść była na policzku Jeana. Z całej siły go uderzyłem. Wszyscy się na mnie gapili...tak, nawet kapitan. Mam kłopoty. Jean przyłożył sobie dłoń w miejsce bólu. 

- Hans Wood... - powiedział kapitan, a ja przełknąłem ślinę ze strachu. - Czemu go uderzyłeś?

- B-bo... - nie wiedziałem, jak odpowiedzieć -...mnie wkurzył.

To była najgorsza wymówka, jaką mogłem wymyślić, ale chyba skuteczna, bo kontynuował trening. 

     Po południu wpadłem do baru ostudzić pragnienie - i przy okazji cierpienie - piwem albo najlepiej wódką, bo ponoć to ,,lek na wszystkie choroby". Zamówiłem i czekałem, siedząc przy stole z założoną nogą no nogę. 

- Ej, dzieciaku. Tobie nie wolno pić alkoholu. - Powiedział kruk.

- Co ci do tego? - odpowiedziałem, szeptając, aby nikt nie słyszał. 

Bardzo szybko wypiłem kilka kubków piwa - aż za dużo. Potrzebowałem tej chwili, w której zapomnę o poprzednich, kilku dniach. Zrobiło mi się słabo. Tyle alkoholu naraz nie było dobrym pomysłem. 

- Mówiłem ci, nie pij tak wiele. - Z oburzeniem odrzekł kruk.

- N...o psze...ci...esz ni-ie wy...pi-piłem pra...wie nic... - ciężko cokolwiek powiedzieć, gdy jest się pijanym. Nikogo w barze już nie było. Cały świat rozmazywał mi się przed oczami, aż w końcu zasnąłem.


Atak tytanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz