Nastał poranek. Obudziłem się i otarłem oczy. Bardzo boli mnie głowa. Usiadłem na najbliższym krześle przy barze.
- Od kiedy to takie gówniarze, jak ty, mogą pić alkohol? - z pogardą zapytał mężczyzna, siedzący obok. Miał czarne włosy, z tyłu ogolone, niskiego wzrostu, a twarz jakby ktoś patelnią go uderzył, niezmienna. Nie miałem ochoty na rozmowę z nikim. Wstałem i poszedłem w stronę drzwi, a on chwycił moją rękę.
- A ty gdzie? Mamy do pogadania. - Powiedział niskim głosem.
Czego on mógł ode mnie chcieć? Zacząłem się bać, coraz ciężej oddychałem. Pragnąłem uciec, ale... jestem ciekaw, co ma mi do powiedzenia.
- Mów, byleby szybko. - Odpowiedziałem.
- Nie tutaj, za wiele osób do tego baru przychodzi. Chodź.
Poszedłem tam, gdzie mnie kierował. On prowadził, a ja szedłem za nim. To było irytujące. Co niby jest tak ważnego, żeby mnie zaprowadzić do innego miejsca, pomimo że nie było tam nikogo?
- Uciekaj. - Powiedział niepokojącym tonem kruk.
Mój wzrok utkwił na sprzęcie do trójwymiarowego manewru tego mężczyzny. Jego dłoń... była na końcu miecza. To była pułapka. Nie zastanawiałem się, szybko pobiegłem w przeciwną stronę.
- H-hej, idioto! - Wściekł się, widząc, że uciekam i ruszył za mną w pościg. Zwinnie omijałem każdą napotkaną przeszkodę. Czarnowłosy był niezwykle szybki, więc musiałem znaleźć inny sposób ucieczki.
- Ukryj się, inaczej nie wygrasz! - krzyczał kruk.
Schowałem się w pobliskiej chatce. Skulony w kącie, płakałem. Czemu on mnie goni? Błagam, niech mi ktoś pomoże...ktokolwiek.
Żebym znów poczuł się bezpieczny...
Żebym...uchyliły się drzwi...

CZYTASZ
Atak tytanów
Fanfiction,,Niebo wygląda dzisiaj wyjątkowo krwiście, chociaż ciężko się dziwić, póki tytani są, to ono zawsze takie będzie." Opowiada o Hansie, chłopcu pragnącego... czego właściwie? Sama tego nie wiem, raz pragnie zemsty, a raz pokoju, raz miłości, a raz p...