Dobiegliśmy, a w pobliżu znajdował się mały, drewniany dom, który zamieszkiwał mój wujek. Ciekawe, czy żyje. Usłyszałem skomlenie od razu je rozpoznałem. To był mój pies, Borys. Pobiegłem za hałasem. Drapał drzwi, a ja nie mogłem po niego iść, bo akurat były zamknięte.
- Chyba będziemy musieli je wyważyć. - Powiedział chłopiec.
- Nie damy rady, ale spróbujmy. - Odpowiedziałem, czując lekką ulgę, że nie jestem sam.
Ustawiliśmy się obok siebie, naprzeciw drzwi, ale jeszcze przedtem rzuciłem kiełbaskę przez okno, aby przypadkiem go nie uderzyć. Pomasowaliśmy swoje ramiona, ustaliliśmy, że odliczamy do trzech i uderzamy. Za pierwszym razem nic, nawet nie drgnęły, za drugim też. Bolały nas bardzo ramiona, ale nie poddaliśmy się. Ostatecznie za trzecim uderzeniem udało się. Borys ze szczęścia biegał dookoła mnie jak szalony, a ja wcześniej chciałem go porzucić, zostając pożartym przez tytana. Popatrzył na mnie tym swoim głupkowatym wzrokiem. Wtedy bardzo się ucieszyłem. Poszliśmy w stronę muru. Po jakimś czasie spotkaliśmy dziewczynę z czarnymi włosami. Zabójczo na mnie spojrzała, po czym podeszła do chłopca, który mi towarzyszył, sprawdzając, czy wszystko z nim w porządku. Obok niej stał mężczyzna o blond włosach, będący w Oddziale Stacjonarnym.
- Chodźmy, nie ma czasu do stracenia, zaraz tytani tu będą. - Powiedziałem.
Wspólnie poszliśmy, a po drodze nic nie mówiliśmy. Nikt nie miał ochoty na pogawędkę. Chociaż ciężko się dziwić.
Droga była wyczerpująca, co jakiś czas spotykaliśmy pojedynczych tytanów i musieliśmy uciekać, pomimo tego, że w naszej grupie była osoba z Oddziału Stacjonarnego, posiadająca sprawny sprzęt. Nie miałem prawa zmuszać go do walki. Cóż... nie tyle droga, co serce było uciążliwe - bolała nas utrata bliskich. W końcu, gdy doszliśmy na miejsce, zawołał do nas jakiś blondyn:
- Eren! Mikasa! Tutaj!
Czyli tak się oni nazywają...
Pobiegliśmy do statku i popłynęliśmy. Wszyscy, bez wyjątku byli zdruzgotani. Po chwili Eren wstał i krzyknął:
- Wyrżnę was wszystkich po kolei!
W nim jest jakaś dziwna determinacja, która budzi mnie do działania. Chyba go za to znienawidzę.
CZYTASZ
Atak tytanów
Fanfiction,,Niebo wygląda dzisiaj wyjątkowo krwiście, chociaż ciężko się dziwić, póki tytani są, to ono zawsze takie będzie." Opowiada o Hansie, chłopcu pragnącego... czego właściwie? Sama tego nie wiem, raz pragnie zemsty, a raz pokoju, raz miłości, a raz p...