Biegłem wśród budynków po kamienistej drodze. Za mną podążał trochę starszy chłopiec. Miał tak, jak ja - krótkie, czarne włosy, tylko znacznie bardziej zadbane, niż moje. Ubrany był w białą bluzkę i czarne spodnie. Mieliśmy podobny ubiór. Różniliśmy się jedynie inną barwą koszulek; ja miałem czerwoną. Było bardzo słonecznie, ale nigdy nie daj się zmylić - zawsze gdzieś w kącie, czeka na ciebie piekło.
- Hans, zwolnij! - Zawołał z uśmiechem chłopiec.
Zatrzymałem się i powolnym krokiem odwróciłem się w jego stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze włosy rozwiewał lekki powiew wiatru, jednocześnie muskając twarz.
- Żegnaj, Hans.
Nagle wszystkie budynki dookoła były z krwi. Przestało świecić słońce. Cały świat spowiła mgła, mrok i grzechy ludzkości. Dzieci już się nie bawiły, a płakały. Ptaki nie leciały, bo straciły skrzydła. Tylko jeden wzbił się wysoko nad niebem...kruk.
Otrząsłem się, ktoś próbował mi wszystko przypomnieć. Nie teraz, muszę się skupić, bo jeszcze niespodziewanie zostanę pożarty. Popatrzyłem na błękitne niebo. Za chwilę zmieni barwę, ludzie zginą w płomieniu walki, a ono stanie się czerwone, niczym krew. Wzbiłem się ponad budynki. Dobrze mieć przy sobie sprzęt do trójwymiarowego manewru. W oddali słychać tylko krzyki osób. Pomimo to nie zrezygnowaliśmy. Po drodze zabijamy napotkanych tytanów, a w szczególności Mikasa. Wygląda tak, jakby chciała pomścić Erena.
- Zużywa za dużo gazu. Kończy jej się. - Powiedział Armin.
Po chwili spadła na ziemię. Poleciałem za nią. W pobliżu dziewczyny były dwa tytany. Blokowały jej ucieczkę, bo nadchodziły z obydwóch stron. Leżała, a miecz uniosła ku górze. Myślała nad czymś. Jeden z tytanów już miał ją wziąć, ale ona odcięła mu rękę i odepchnęła się. Próbowała uciec. Niestety, z drugiej strony nadchodził kolejny. Nie mogłem nic zrobić. Miałem zbyt mało gazu, jak i szans. Jednak tytan zamiast wziąć Mikasę oraz pożreć ją, zaatakował swój gatunek. Ogromna, umięśniona bestia z czarnymi włosami oraz szpiczastymi uszami zabiła innego tytana, nie zważając na człowieka. Obudziła się we mnie nadzieja. Podobna do tej, kiedy byłem dzieckiem i wierzyłem, że zobaczę zewnętrzny świat. Armin nie miał zamiaru czekać. Złapał Mikasę i posadził ją na najbliższym dachu. Wpatrywałem się wciąż na tytana zabijającego własny gatunek. Wydał z siebie bardzo głośny dźwięk. Jakby chciał wyrazić ludzką wściekłość. Współczuję tym, którzy nie zdążyli przeżyć, aby to zobaczyć. Przed śmiercią nie dotknęła ich nawet ta mała iskierka nadziei. Mam nowy cel, nowe marzenie - zobaczyć świat za murami. Nikt nie ma prawa mnie zabić, dopóki go nie zobaczę! Chcę być jak Eren.
- Idziemy dalej, Hans! - Z oddali wołał Connie.
Dołączyłem do nich, co prawda nie mieliśmy wiele gazu. Tym bardziej Mikasa, której on się już skończył.
- Ty lepiej go wykorzystasz - powiedział Armin, wyjmując butlę z gazem i małe ostrze. - Pozwól, że wezmę chociaż ten drobny nóż.
Mikasa wzięła z ręki chłopca miecz, wyrzucając go.
- Armin, nie mam zamiaru cię tutaj zostawić.
Pobiegliśmy, jednak po chwili blondyn powiedział:
- Mam plan! Wykorzystajmy tego tytana, doprowadźmy go blisko magazynu. Zabije tam resztę swojego gatunku, pozwalając nam bezpieczniej uzupełnić zapas.
Zawsze miał świetny pomysły. Potrafił wyjść z każdej, trudnej sytuacji. Teraz też nie zawiódł.
Żeby wygrać, musimy zaryzykować.
Żeby wszyscy wyszli z tego cało, musimy to zrobić.
CZYTASZ
Atak tytanów
Fanfic,,Niebo wygląda dzisiaj wyjątkowo krwiście, chociaż ciężko się dziwić, póki tytani są, to ono zawsze takie będzie." Opowiada o Hansie, chłopcu pragnącego... czego właściwie? Sama tego nie wiem, raz pragnie zemsty, a raz pokoju, raz miłości, a raz p...