Kruk bacznie mnie obserwował, następnie usiadł. Spojrzał w sufit i zamknął oczy, ale szybko z powrotem je otworzył.
- Nie zmieniłeś się ani trochę. - Stwierdził, po czym posłał mi uśmiech.
- Kim jesteś? - zapytałem i usiadłem obok niego na czerwonym, skórzanym fotelu.
- Nie poznajesz mnie? - zdziwił się. - Cóż, Hans... Jestem twoim bratem. - Powiedział, a ja przypomniałem go sobie. Moment, w którym bawiliśmy się, kiedy odnaleźliśmy Borysa. Od tamtej chwili ten pies stał się dla mnie ważny. Byliśmy prawie nierozłączni, ale co się stało?
- Czemu jesteś krukiem? - zapytałem, a on spochmurniał i spuścił głowę w dół.
Wtedy do pokoju wszedł Levi.
- Wybaczcie, że przeszkadzam. - Na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Chwila...on go widzi?
- Zamknij się i odejdź. - Odpowiedział kruk, a jego oczy w całości przepełniły się czerwienią. Z jakiegoś powodu był wściekły.
- Namieszałeś w głowie braciszkowi i kazałeś mu nabroić. Tego wybaczyć ci nie mogę. - Powiedział Levi, wyciągając drobny nóż z kieszonki od kurtki.
- O czym on mówi, Irial? - zapytałem.
Co nabroiłem?
- Czyli ci nie powiedział? Opowiedz, z chęcią posłuchamy.
Kruk zacisnął zęby, przeklinał cicho pod nosem i kątem oka patrząc na nóż.
- Skąd o mnie tyle wiesz? - zapytał.
- Został napisany pamiętnik, który mówił o was...widmach. Dziewczyna widziała jednego z nich. Chciała się go pozbyć. Dowiedziała się, że trzeba ,,oderwać" łańcuch między człowiekiem, a widmem. W skrócie... jeżeli pozbędę się Hansa, to i ciebie. - Odparł Levi, kierując ostrze w moją stronę.
Muszę zginąć? Nie chcę. Obiecałem sobie, że zobaczę świat za murami, choćby nie wiem co.
Nie...moim prawdziwym celem było odnalezienie ważnej dla mnie osoby, która ot tak znikła. Tylko naprawdę na tym mi zależało.
Wszyscy kiedyś umrzemy, całkowicie się zgodzę z tym stwierdzeniem, ale zależy jak to życie wykorzystamy. Czy cały czas zajmowaliśmy się swoim uzależnieniem? Czy doceniliśmy osoby, które były przy nas? Niech każdy teraz pomyśli: co zrobiłem w życiu? Zapomnijmy o tym, czego nam się nie udało.
- W porządku, Irial. Nie wiem, czemu zrobiłeś ze mnie przestępcę. Cieszę się, że świat dał mi okazję, zginąć w twoim towarzystwie, a nie sam. - Powiedziałem, rozłożyłem ręce, aby oddać się ciosowi z noża.
- Jesteś gotów na śmierć? Nie walczysz? - zapytał zdziwiony Levi. - Sądziłem, że będziesz się bronił, Nie jesteś taki, za jakiego cię mają. Zgiń, żeby więcej ludzi z twej nieświadomej ręki nie zginęło! - Odparł, po czym wbił we mnie nóż. Upadłem na ziemię, kruk tak samo. Nastała ciemność.
- Wiesz, czemu lubię biały i czarny kolor? - zapytał Irial. - Bo zawsze przypomina mi o twoich narodzinach. Spośród całej pustki, tylko ty jeden byłeś dla mnie światłem.
- Czemu umarłeś? - zapytałem.
- A więc tak:
,,Pewnego dnia było bardzo pochmurno. Padał deszcz. Kończyłem powieszać twój rysunek na ścianie. Narysowałeś kruka. Wtedy ojciec podszedł do mnie. ,,Gdzie jest Hans? Zawołaj go!" - Powiedział.
Sprzeciwiłem się, wiedziałem, że chce cię skrzywdzić. Pragnął zmienić własnego syna w tytana. Tak, jak pan Yaeger. Nie był pewien, czy to jest bezpieczne antidotum. Inaczej mówiąc, chciał, abyś był jego królikiem doświadczalnym. Jestem starszy, dlatego wybrał ciebie, bo małemu dziecku łatwo jest wbić do głowy głupoty. Kłóciłem się z ojcem. Usłyszałem skrzypienie drzwi i zobaczyłem twoje oko, przyglądające się, gdy tata wbija mi nóż w brzuch. Płynęła krew, dużo... Pokochałem ją. Upadłem, a ty przerażony uciekłeś. W tym momencie znienawidziłem ludzi...oprócz ciebie. Zabijałem ich, używając twojego ciała, a później wymazałem twoją pamieć. Ach... jak ludzie słodko błagali o litość...
JA NIE MIAŁEM TAKIEGO ŻYCIA JAK ONI,
CZEMU DOSTAŁEM OJCA MORDERCĘ,
A ONI KOCHAJĄCEGO?!
Krew. Radość. Strach. Miłość.
- Mój syn... - Wołała matka, płacząc i błagając o życie dziecka.
Cóż za niesprawiedliwość, nasza matka nie żyła! Przeciąłem chłopcu serce.
- Chciałem żyć...- Powiedział jakiś bogaty brunet.
Cóż za niesprawiedliwość, ja musiałem kraść, żeby coś zjeść i spać na podłodze, kiedy on marudził, że mu niewygodnie pod głową, a miał trzy poduszki! Odciąłem mężczyźnie głowę.
- Błagam, nie! - Krzyczała dziewczyna, która miała cudny głos.
Cóż za niesprawiedliwość, gdybym ja miał taki śpiew, zarobiłbym dla nas na jedzenie! Przeciąłem jej szyję."
A teraz Hans, zostańmy razem krukami. Nękajmy ciało ojca, zżerając go. Nie zaznał on litości, bo kto nie był człowiekiem ni razu, temu człowiek nic nie pomoże. Niech głoduje, niech cierpi! Towarzyszmy mu... jako nocne ptaki.
----------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że podobały wam się rozdziały.
Dziękuję wszystkim za głosy i komentarze! ♥
To koniec.
CZYTASZ
Atak tytanów
Fanfiction,,Niebo wygląda dzisiaj wyjątkowo krwiście, chociaż ciężko się dziwić, póki tytani są, to ono zawsze takie będzie." Opowiada o Hansie, chłopcu pragnącego... czego właściwie? Sama tego nie wiem, raz pragnie zemsty, a raz pokoju, raz miłości, a raz p...