#4 Trening

243 20 3
                                        


     Cztery lata później ja, Armin, Mikasa i oczywiście...Eren wstąpiliśmy do oddziału kadetów. Na początku mieliśmy trening. Nie był, co prawda bardzo trudny i wydaje mi się, że nawet dobrze go wykonałem. Dzisiaj ma być wynik. Wszyscy kadeci stali w pięciu rzędach, po dziesięć osób. Tak... było nas naprawdę dużo, a ja nie lubię tłoków. Czekaliśmy na baczność, dopóki nie przyszedł wysoki mężczyzna, w wieku około czterdziestu lat, o włosach koloru blond i niebieskich oczach. 

- Ogłoszę 10-tkę, która uzyskała najlepsze wyniki. Po usłyszeniu swojego imienia macie wystąpić krok w przód - powiedział poważnym tonem. - jeden: Mikasa Ackerman, dwa: Reiner Braun, trzy: Hans Wood, cztery: Bertholdt Fubar, pięć: Annie Leonhardt, sześć: Eren Yaeger, siedem: Jean Kirschtein, osiem: Marco Bodt, dziewięć: Conny Springer, dziesięć: Sasha Brouse. To wszyscy, cóż...gratuluję.

Eren był z siebie bardzo dumny, a ja dowiedziałem się, że tylko dziesiątka najlepszych kadetów może dołączyć do Żandarmerii. Mówiąc szczerze nie miałem na celu wstąpienie do jakiegokolwiek oddziału. Chciałem nauczyć się używać sprzętu i przy okazji dostać darmowe jedzenie. 

     Po południu cała grupa poszła zjeść posiłek do jadalni. Ja usiadłem jak najdalej od wszystkich i modliłem się w duchu, aby nikt nie zapytał, czy może się dosiąść. Głupio by było odmówić i zepsuć sobie reputację już pierwszego dnia.

- Ach... jak ja bym chciał należeć do waszej dziesiątki! - Powiedział chłopak z rudymi włosami.

- Nie każdy może się tam dostać. Ktoś musi zostać odrzuconym. - Odpowiedział wysoki brunet z końską buzią. Zaśmiałem się lekko, była naprawdę zabawna i do tego ten poważny wyraz twarzy. Zasłoniłem usta ręką, odwracając wzrok w inną stronę. Końska morda i jego kumpel rozmawiali ze sobą. Mówili o tym, gdzie wstąpią. Nie obchodziło mnie to, dlatego uciekłem daleko myślami. O uszy dopiero odbiły mi się słowa Erena:

- Jean...wierzę, że nawet bez ,,wprowadzania się" zawartość twojego mózgu pozwoli ci żyć bezproblemowo.

Ha! Na to czekałem! W końcu coś się dzieje, czuję pragnienie krwi. Może się zaraz pobiją? Eren wstał, a Jean lekko zdenerwowany powiedział:

- Czy ty właśnie nazwałeś mnie półgłówkiem? Żeby pokonać tytana należy mieć 30 osób. Nie trzeba być geniuszem, aby stwierdzić, że pokonanie tych potworów jest niemożliwe.

- Jeśli nie będziemy walczyć, to już można nas nazwać przegranymi! Mam marzenie, w którym tytani zostają przez ludzkość pokonani - odpowiedział Eren. - aby odkrywać świat poza murami. - Dodał.

Po tych słowach znów się ,,wyłączyłem", gdy nagle koło Erena pojawił się kruk, ten sam - czerwonooki.

- Popatrz, Hans. Ty też kiedyś taki byłeś...ciekawski. Jak ci się to skończyło?

Szeroko otworzyłem oczy. Wspomnienie powróciło...

Atak tytanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz