7.

2.1K 213 25
                                    

Ten sam dzień, wieczór.

Siedziałam na kanapie i oglądałam jakiś denny serial sprzed kilku lat. Szczerze to mało z niego rozumiałam, ale było to jakieś zajęcie. Moja pozycja za to była dość ciekawa, bo leżałam do góry nogami, tak że moje plecy były na siedzeniu, a łydki i stopy zwisywały zza oparcia.

Z kuchni w której Liz szykowała kolację było można usłyszeć rytmy typowego popu, tego chyba najlepszego.

Don't blame it on sunshine
Don't blame it on moonlight
Don't blame it on good times
Blame it on the boogie.

Połączony głos Liz i Michael'a Jackson'a roznosił się po mieszkaniu. Szczerze, to gość był jednym z moich ulubionych artystów.

The nasty boogie bugs me
But somehow it has drugged me
Spellbound rhythem get me
On my feet.

Też cicho podśpiewywałam, aż w końcu z nudów też postanowiłam przejść do kuchni i pomóc narzeczonej mojego taty.

- Co robisz na kolację? - spytałam, stając obok kobiety.

- Mizerię z ziemniaczkami - posłała mi uśmiech.

- Mm, pomóc ci jakoś?

- Nie trzeba - machnęła ręką. - Wiesz może gdzie jest Luke?

- Wydaje mi się że u siebie w pokoju.

- Zawołasz go na kolację?

Przygryzłam lekko wargę. Chłopak prosił mnie abym nic nie mówiła o jego... siniakach?

- Znaczy... On się źle czuję, zaniosę mu.

- To miło z twojej strony - posłała mi następny ciepły uśmiech.

Po chwili podała mi miskę do której nałożyła dość sporą porcję jedzenia.

Od razu skierowałam się do "pingwiniego azylu". Kiedy byłam przed drzwiami lekko zapukałam i nie czekając na żadną odpowiedź, weszłam do środka.

Zmarszczyłam w niezrozumieniu brwi, kiedy nie zauważyłam ani żywej duszy.

- Luke? - rozejrzałam się po pokoju. - Hej, jesteś? - uderzyłam "delikatnie" w drzwi łazienki.

Kiedy odpowiedziała mi cisza, zaczęłam się trochę niepokoić.

Gdzie on może być?!

Jeszcze raz uważnie rozejrzałam się po wnętrzu pomieszczenia, aż zauważyłam coś na łóżku. Podeszłam bliżej. Okazało się, że to telefon blondyna.

Zagryzłam lekko wargę.

Nie powinnam szperać w czymiś telefonie...

Ale jeśli mu coś się stało, a tam znajdę coś co mnie naprowadzi?

Pokłóciłam się jeszcze trochę sama ze sobą, po czym pewnie usiadłam na materacu i złapałam urządzenie.

Wypuściłam powoli powietrze z płuc i odblokowałam telefon. Hasło mogłam wpisać od razu - 'BluePenguin'. Kilka tygodni temu zmieniał hasło i sama mu je podrzuciłam.

Pierwsze w co weszłam to wiadomości, bo z tamtąd mogłabym najwięcej się dowiedzieć.

Korciło mnie aby wejść w 'Rose' (o.a: jak dziwnie by to nie zabrzmiało), ale ostatecznie weszłam w ostatnią rozmowę... Tą z Mike'im.

Ostatnia wiadomość brzmiała: 'Będę' i wysłał ją Luke.

Z zaciekawieniem przeciągnęłam rozmowę do góry, aż trafiłam na początek dzisiejszych wiadomości. Pierwsza była wysłana pół godziny temu.

Michael: Musimy pogadać

Ja: O czym chcesz niby 'pogadać'?

Michael: Wiesz o czym

Ja: Nie

Michael: Luke

Ja: Idioto.

Michael: Przestań. Wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć

Ja: Ale powiedziałeś

Michael: Dlatego chce pogadać

Ja: No dobra

Michael: Za 10 minut w starym parku

Ja: Będę

Coś jest nie tak, a ja muszę się dowiedzieć co...

*****
Rozdział napisany dosłownie teraz... i wiem że końcówka to mega dno ;-;

Zapraszam na "Hide and seek" o Malum'ie.

Pa pa pa B))

Jet Black Heart || BOOK TWO || 5SOS ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz