-Cześć, Newt. Co tam?-miałem taką wielką ochotę trzepnąć go w twarz. Minho to druga najwredniejsza osoba na świecie. Po Thomasie.
-Czego chcesz? -warknąłem zbierając się do szkoły. -Przechodź do rzeczy, bo nie mam czasu. -dodałem widząc jego durną minę.
-Przestań stroić humorki, Newt! -był wyraźnie zły. O! To tak jak ja-,-. - Wszyscy cię kochamy i wgl, ale jesteś nie do wytrzymania!
-Ja?! -krzyknąłem. -A kto mnie do tego doprowadził?! KAŻDY Z WAS Z OSOBNA! -wydarłem się na niego, wyszedłem i trzasnąłem drzwiami.
***
Pięć minut później byłem już w szkole. Szedłem do klasy jak najwolniej, a było już po dzwonku, bo na polskim siedziałem z Thomasem i nie miałem zamiaru znosić jego cholernej obecności...!
Patrzyłem się w telefon, chociaż tak naprawdę nic na nim nie robiłem. Nagle jakieś ręce zacisnęły się na moich ramionach oparły mnie siłą o ścianę. Osoby nie miałem czasu rozpoznać, bo wpiła mi się brutalnie w usta. To musiał być THOMAS.
NIE. NIE. NIE. NIE. NIE.
Próbowałem się wyszarpać z uścisku, ale brunet był silniejszy. Mówił coś do mnie między pocałunkami. A co ja zrobiłem?! IMPULS. CHOLERNY IMPULS, KTÓRY ZAWARZYŁ NAD MOIM ŻYCIEM.
Wplotłem dłonie w jego perfekcyjne włosy i zacząłem oddawać pocałunki z pożądaniem. Chłopak mruknął zadowolony, ale oprzytomniał. Odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. Debil, jakby nic nie rozumiał...
-Czy ty właśnie...? -zaniemówił i stał jak palant z otwartą gębą.
-Tak, właśnie przyszedłem do szkoły. Długo mnie nie było, co? -fuknąłem, a on się zarumienił. -Nie rumień się, Tommy, bo to było jednorazowe. Impuls, rozumiesz?
Poruszał bezgłośnie ustami i gestykulował zawzięcie. Co za idiota...
-Widzimy się na matmie. Hej, Thomas. -spojrzałem mu w oczy. -To się NIE zdarzyło, tak?
CZYTASZ
The Fault in our Maze || Newtmas
Fanfiction- Tommy...? - słyszę głos. - Tommy, pomóż mi... - cholera jasna, dlaczego go słyszę?! - Newt, gdzie jesteś?! - krzyczę spanikowany biegając dookoła mieszkania. Rozglądam się na boki. - Newt! - Tommy... - rozlega się szept w mojej głowie...