12. Nieznajomy

4.5K 173 4
                                    


Holoday POV

Tą noc zaliczyłabym do udanych gdyby nie fakt że ten idiota z łóżka obok strasznie głośno chrapie. Prawie wcale nie spałam, a teraz leżę ledwo żywa o szóstej rano i od piętnastu minut słucham chrapania Cody'ego. Dłużej tego nie wytrzymam, zakryłam głowę poduszką. Po kolejnym głośnym chrapnięciu miałam już tego dość, zamorduje bo normalnie. Wygrzebałam się spod cieplutkiej kołdry i podeszłam do jego łóżka. Zakryty był po uszy kołdrą. Po krótkiej chwili wahania zamaszczystym ruchem odkryłam go po pas. Muszę przyznać że ciało ma niczego sobie.."Tak sobie wmawiaj, ma zajebiste cialo" odezwał się mój umysł "Och, zamknij się. Wcale nie" łołoło chwilunia..czy ja gadam sama ze sobą? Źle że mną, oj źle.

Stałam tak prowadząc wewnętrzny monolog i zarazem wgapiona w jego wyrzeźbiony brzuch. Pewnie gdyby ktoś mnie zobaczył uznałby że jestem jakimś niewyżytym zboczeńczem. No ale tą wspaniałą ciszę przerwało...nie zgadniecie co. Chrapanie.
Nie wiedziałam innego wyjścia niż oburzenie go. Z takim zamiarem lecz gdy tylko dotknełam jego ramienia z prędkością światła zostałam pociągnieta tak, że nie wiem jakim cudem ale Cody siedział na mnie okrakiem i trzymał mi ręce nad głową. Nie wspomnę że był w samych bokserkach.
- Ty do cholery robisz?! Złaź ze mnie klocu, nie ważysz pięć kilo.- warknełam i zaczęłam się szamotać, ale moje próby uwolnienia się poszły się jebać bo jest odemnie stukrotnie silniejszy, a rany na rękach nadal bolą.
- Przestań się wiercić.- warknął- To ja się do kurwy nędzy pytam co ty robisz? Odjebało ci?! Mogłem ci coś zrobić idiotko!- był wściekły, widać było po spojrzeniu jego zielonych oczu, teraz były ciemne i patrzyły na mnie z wściekłością i wyrzutem. Szczękę mial zaciśniętą, a ręce coraz mocniej zaciskały się na moich nadgarstkach. Co nie powiem bolało, coraz bardziej. Nie rozumiem go, tak się sieka tylko przez to że go obudziłam?
- Czemu ty się tak wsciekasz? ! Przecież nic nie zrobiłam. Chciałam cię tylko obudzić bo nie mogę spać. Całą noc nie spałam bo chrapiesz jak opętany!- teraz to ja podniosłam głos- Miałam wylać na ciebie wodę? Wtedy byś się wściekł, przecież tylko cię dotknełam. Opanuj się człowieku, przecież to nic złego.- słysząc to jego spojrzenie złagodniało, a uścisk poluźnił - A teraz do cholery możesz mnie już puścić? To boli!- po tych słowach zszedł ze mnie, a ja jak opażona wyskoczyłam z jego łóżka i rzuciłam się na swoje, chowając głowę pod poduszkę.

Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu, na co się wzdrygnełam.
- Hej, przepraszam..- usłyszałam ztłumiony głos Cody'ego
- Za to że chrapałeś całą noc czy za to że się na mnie rzuciłeś?
- Za jedno i drugie. No ale przestań nie obrażaj się na mnie.- potrząsną mną lekko - Zachowujesz sie jak rozpieszczona księżniczka.
- Ja? Ja zachowuje się jak księżniczka? No chyba nie! Nawet mnie nie znasz, nie wiesz co przeszłam, gówno wiesz!- gwałtownie się podniosłam i spojrzałam na niego z mordem w oczach

- Pff a co ty możesz wiedzieć o życiu? Zapewne twój największy problem to wybór torebki, a te siniaki? Pewnie pobiłaś się o ostatnią parę butów! Więc nie wmawiaj mi że masz takie trudne życie.- uniósł głos zirytowany, żyła na jego czole zaczęła niebezpieczne pulsować

- No i tu się myślisz! Tak jak już mówiłam gówno wiesz!- również uniosłam głos
- A niby co takiego ci się stało? Czyli to nie o buty się pobiłaś tylko o jakiś ciuch?- zapytał z ironią
- Nie kurwa, Z nikim się nie pobiłam o żadne jebane buty! Chcesz wiedzieć co się stało? No to proszę bardzo! Pobił mnie chłopak który ma za wysokie ego i uprzykrza mi życie od kilku lat! - chyba zszokowało co to powiedziałam bo na jego twarzy malowało się niedowieżanie, a oczy mało co nie wypadły z orbit.

- Teraz już wszystko wiesz, więc daj mi już święty spokój, do cholery jasnej.-warknełam i schowałam się pod kołdrą.
W ciszy jaką panowała można było usłyszeć jego ciężki oddech, co oznaczało że nadal stoi przy moim łóżku. Kilka słonych łez wypłynęło z moich oczu, a z ust wyrwał niechciany szloch. Kurwa, nie mogę płakać, nie mogę pokazać mu że jestem słaba- powtarzałam jak modlitwę lecz łzy nadal lały się ciurkiem i moczyły poduszkę. Czy naprawdę zachowuje się jak jakaś rozpieszczona księżniczka? Czy wszyscy mnie za taką mają? Dz naprawdę jestem taka beznadziejna i głupia? Jeszcze więcej łez ujrzało światło dzienne. Jeszcze bardziej wcisnełam twarz w poduszkę, by zdusić szloch.

Second Life//5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz