" Kochasz dlatego że kochasz.Kocha się bez przyczyny. "
Holiday POV
- Zjadłaś to wszystko bezemnie? Tak w ogóle to skąd ty masz tyle jedzenia?! Myslałem że jesteś inna..- Dramatycznie gestykulował rękami, a ja zamiast go słuchać zlizywałam czekoladę z reki i marzyłam o kolejnym słoiku nutelli. Gdy Eric ucichł spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam
- Nie słuchałaś mnie co nie? - zapytał z westchnieniem
- Tylko na początku..- uśmiechnęłam się przepraszająco - No tak wyszło że zjadłam..bo wolałeś siedzieć z nosem w telefonie niż mnie - wycelowałam w niego palcem - No więc nie chciałam psuć tego idealnego połączenia i sobie poszłam. A co do jedzenia, to znalazłam -wzruszyłam ramionami
- Ale że w kuchni? To wszystko tam było? Te batony...nawet jednego mi nie zostawiłaś?!..No a ciasteczka i żelki? - wytrzeszczył oczy
- No mówię ci że znalazłam- uśmiechnęłam się szeroko - Ale wieeesz...mam wieelki problem!- powiedziałam gestykulując rękami i przeciągając litery, na co uniósł brwi - Chce więcej nutelli! Ta mi się skończyła! Nie ma rozumiesz? NIC. Skończyła się! Popadnę w depresje jeżeli nie dostanę więcej!- powiedziałam wszystko na jednym wdechu i z niewiadomych powodów podniosłam głos - Dasz mi jeszczee? - popatrzyłam na niego smutnymi oczkami kota ze shreka i rzuciłam mu się na szyje
- Chciałabyś..nawet byś nie nie podzieliła, ty głupia krowo - zaśmiał się za co zdzieliłam go po głowie
- Nie to nie. Cody mi kupi - odsunęłam się od niego i założyłam ręce na piersiach
- Nie chcę cię martwić..ale zjadłaś nutelle Max'a. A on nie lubi jak ktoś kradnie mu jedzenie -przewróciłam oczami- Mówię prawdę! - oburzył się- ostatnio jak zjadłem mu żelki to przez dwa dni się do mnie nie odzywał!
- Nie dowie się że jej już nie ma, a nawet gdyby nic na mnie nie ma. - Uśmiechnęłam się
- no nie powiedziałbym, jesteś cała upaćkana- zaśmiał się i przejechał palcem po moim policzku po czym zlizał z niego czekoladę, popatrzył na mnie z błyskiem w oku i nim zdążyłam zareagować jego język dotknął mojej twarzy. Ten idiota mnie polizał, polizał!
- Co ty robisz chuju! Fuuuu- krzyknęłam - Jesteś pojebany! - wrzasnęłam gdy polizał mnie w drugi policzek - Fujfujfuj...nie! Bleee! Zabieraj ten obślizgły jęzor z mojej twarzy, ty niewyżyty kutafonie! - gdy wreszcie udało mi się wydostać z jego objęć, rzuciłam się do drzwi.
Zbiegałam ze schodów z gracją słonia, potknęłam się już chyba z trzy razy. Głupie schody. Gdy z nich zbiegłam pobiegłam na korytarz. W kacie zauważyłam jakiś kij..chwilunia..to nie kij tylko mop. Mop, który może uratować moja twarz przed tym jego jęzorem! Wzięłam go do rąk kiedy Eric zbiegł do salonu i szukał mnie wzrokiem, a gdy mnie zauważył uśmiechnął się tylko, a ja korzystając z tego że nie zauważył mojej broni schowałam ją za siebie. Powoli do niego podeszłam.
- Jesteś głupi. Bardzo głupi. - popatrzyłam na niego gniewnie
- Wypraszam to sobie..pff..o patrz! Masz na policzku czekoladę! - wskazał na moją twarz i się zbliżył
- Jeżeli jeszcze raz, dotkniesz językiem mojej twarzy to wsadzę ci ten kij w dupe. - mówiąc to uderzyłam go rączką od mopa w klatkę piersiową - Więc lepiej się do mnie nie zbliżaj. - uśmiechnęłam się zwycięsko widząc jego przerażoną minę
- Co wy robicie? Czemu grozisz mu mopem? - zapytał Alec wstając, co zauważyłam kątem oka
- Ten idiota, wylizał mi twarz - powiedziałam dobitnie patrząc na Eric'a który idiotycznie się uśmiecha
CZYTASZ
Second Life//5sos
FanfictionŻycie szesnastoletniej Holiday zmieniło się od odejścia najbliższej i najważniejszej dla niej osoby. Od tamtego feralnego dnia jej życie to istny koszmar. Pewnego dnia dostaje szansę od losu na lepsze życie. Poznaje pierwszych przyjaciół i zaczyna p...