Rozdział 4

536 33 0
                                    

 W mieszkaniu Matta panował wielki bałagan, a smród jaki roznosił się po całym domu był nie do wytrzymania. Kuchnia była zaśmiecona puszkami po napojach, pustymi opakowaniami od zupek chińskich i fast foodowego żarcia. Przechodziłam powoli przez korytarz i zatrzymałam się przy gabinecie, w którym ujrzałam Sama. Oparłam się o futrynę, przyglądając się jak chłopak sprawdza biurko i wyjmuje wszystkie szuflady dokładnie je przeglądając.

-Znalazłeś coś ciekawego ? - zapytałam.

-Oprócz starego klucza, który nie pasuje do żadnego z zamków, to nic. A ty?

-Zasyfiona kuchnia i salon pełen horrorów. - wzruszyłam ramionami.

-Jules, Sam ! - usłyszeliśmy krzyk Deana. - Chyba powinniście to zobaczyć !

Weszliśmy na piętro i trafiliśmy do sypialni. Dean stał koło łóżka, trzymając w dłoni kawałek papieru.

-Chłoptaś chyba trochę zwariował na twoim punkcie, Jules. - powiedział starszy Winchester i pokazał nam kartkę.

Był na niej wykonany staranny szkic tatuażu. Wielkie skrzydło z pięknymi piórami, na którym widniał napis " Cecidit Angelus Juliette ". 

-Błagam, powiedz mi, że to nie oznacza...

-Upadły anioł Juliette. - dokończył za mnie Sam.

-Niestety nie zdążył zrobić sobie tej , jakże oryginalnej dziary - zaśmiał się Dean. - Termin był na dzisiaj.

-Coś jeszcze znalazłeś ? - zapytałam i zaczęłam się rozglądać po sypialni.

-Sprawdzałem szafę dwa razy. A uwierz mi, szafa może pokazać jakie sekrety skrywa człowiek.

-Odezwał się znawca. - wywróciłam oczami.

Otworzyłam drzwi szafy i weszłam do środka. Wyrzuciłam wszystkie ciuchy jakie w niej były i przyłożyłam dłoń do tylnej ściany. Zaczęłam " jeździć " po niej ręką, aż w końcu natrafiłam na malutką dziurkę umieszczoną na samym dole.

-Bingo. - powiedziałam - Sam, przynieś ten klucz, który znalazłeś.

-Łowczyni na emeryturze, huh ? - skomentował chłopak, kierując wzrok na starszego brata.

Dean podszedł koło mnie i uważnie przyjrzał się tylnej części szafy.

-Cóż, muszę przyznać, że twoja spostrzegawczość nie zanikła przez te lata. - powiedział nie patrząc na mnie.

-Cóż, talentu się chyba nie traci. - dodałam.

Nastała niezręczna cisza,a biała ściana nagle wydawała się bardzo interesująca. Na szczęście Sam szybko wrócił z kluczem i otworzył prowizoryczne drzwi. Weszłam ostatnia do pomieszczenia, które okazało się dość duże.Było mnóstwo zapalonych świec, które dawały jedyne światło. Do ścian były przybite deski, na których wisiały różne szkice, notatki czy nawet zdjęcia. Kiedy podeszłam bliżej ujrzałam swoją sylwetkę. Fotografia została zrobiona w parku kiedy czytałam książkę. 

-Gnojek musiał mnie śledzić. - mruknęłam pod nosem.

Po chwili zorientowałam się, że nie tylko za mną chodził , ale i też musiał włamać się do mojego laptopa.Niektóre z tych ujęć nie powinny ujrzeć światła dziennego.

-Okay, pomyliłem się. Ten chłopak miał jakąś obsesje na twoim punkcie. - skomentował Dean, przeglądając wszystkie zdjęcia.

- Najlepsze jest to, że ze sobą wcale nie rozmawialiśmy. - powiedziałam i podeszłam do niego.

-To jest nawet gorące. - kontynuował Dean, wskazując na zdjęcie gdzie byłam przebrana za pielęgniarkę na Halloween.

Uderzyłam go mocno w ramię, na co się tylko zaśmiał. Odwróciłam się i ujrzałam Sama przy stoliku zawalonym różnymi kartkami papieru.

-Matt chyba próbował zrobić jakiś eliksir. - odezwał się Sam. - Nawet szperał  o amorach w internecie.

-Szkoda, że nie wiedział, że nie działają one na zlecenie zwykłego śmiertelnika. - dodał Dean.

Pokręciłam głową i już miałam coś powiedzieć, ale nagle poczułam zimną ciecz na nosie. Kiedy przejechałam palcem po skórze ujrzałam czerwony kolor. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na podłogę pode mną. Było tam kilka małych kałuż krwi.Serce zaczęło mi szybciej bić, a oddech stał się płytki.

-Chłopaki, sprawdzał ktoś strych?

Bracia spojrzeli na mnie, a ja pokazałam im brudny palec. Dean bez słowa wybiegł z pomieszczenia, a ja zaraz za nim. Pobiegłam przez długi, wąski korytarz i wdrapałam się na schody. Przeszłam przez wyważone drzwi i stanęłam na środku pokoju. Leżało tu mnóstwo gratów  i było dużo kurzu , jednak nie można było nazwać tego miejsca strychem. Na podłodze widniały plamy zaschniętej krwi, które prowadziły do bocznej ściany, przy której stał już Dean. Podeszłam do chłopaka i zaczęłam pomagać mu zdejmować zawieszone deski. 

-Tego się nie spodziewałeś, co? - zapytałam kiedy mogliśmy ujrzeć co znajduje się po drugiej stronie.

W komórce leżało z 10 trupów. Wydobywający się zapach był nieprzyjemny, więc zakryłam nos materiałem prochowca. Winchester bez wahania podszedł do jednego z ciał i obejrzał je dokładnie. Westchnął głośno i spojrzał na mnie.

-Najwyraźniej nasz kochaś musiał pracować z wampirem. I to nie jednym.

Way back to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz