Rozdział 5

566 39 5
                                    

Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim blokiem szybko wysiadłam z samochodu. Jednak w połowie drugiego kroku odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na Winchesterów.

- Nie chcecie przypadkiem zostać u mnie na noc? - zapytałam, spoglądając w dół na swoje buty.

- Co ty na to Sam? - odezwał się pierwszy Dean - Szczerze mówiąc to przydałoby mi się normalne jedzenie. Mam dość zupek z paczek.

Sam tylko się uśmiechnął, ale wysiadł z auta zaraz po swoim bracie.

Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do budynku. Męczyliśmy się trochę po schodach, bo winda się zepsuła, a na ostatnie piętro nie tak łatwo się wdrapać. Kiedy weszliśmy do mieszkania chłopcy od razu opadli na kanapę,  a ja rzuciłam torebkę na blat kuchenny i wyciągnęłam z lodówki sok jabłkowy.

-Dean, nogi ze stolika. - powiedziałam, groźnie mu się przyglądając.

Chłopak tylko wywrócił oczami, ale posłuchał mojej uwagi.

-Jemy coś? - zapytał Sam, włączając telewizor.

-Naprawdę chcesz jeść o 3 w nocy? - uniosłam brwi.

-Hej , każda pora jest dobra na jedzenie. - odezwał się Dean - Mogę zrobić coś smacznego ,jeśli mi pomożesz.

-Dobrze, że jutro mam wolne. - mruknęłam pod nosem i machnęłam rękę na Winchestera.

Spięłam włosy w wysokiego kucyka, a chłopak wyciągnął z lodówki jajka. Zaśmiałam się na ten widok i już miałam to skomentować, jednak po mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Sam spojrzał na broń leżącą na stoliku, a jego brat odłożył patelnie.

-Spokojnie - powiedziałam - Ta okolica jest bezpieczna. Sprawdzałam 3 razy. - dodałam ostatnie zdanie, widząc miny Winchesterów.

Podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam. Po drugiej stronie ujrzałam Aidena.

-Co ty tu robisz o tej godzinie? - zdziwiłam się. - Dochodzi 4 nad ranem ,a jutro na pewno masz szkołę.

-Tak, ale...Nie mogłem usnąć wiedząc, że nie jesteś w domu. - odpowiedział , odchylając się na piętach.

- Skąd wiedziałeś, że...

Przerwałam w połowie zdania, gdyż poczułam na karku ciepły oddech, a do nosa dostał się znany i przyjemny zapach.

- Jules wszystko gra? - odezwał się Dean.

-Tak, tak.- przetarłam oczy dłonią - To jest Aiden. Mieszka dwa piętra niżej.

-Nie powinieneś być już w łóżku młody?

Nastolatek spojrzał na niego i głośno przełknął ślinę.

-Czy...Czy on..- jąkał się Aiden - Czy on jest twoim chłopakiem?

Nim zdążyłam coś odpowiedzieć , Winchester objął mnie w pasie i pocałował w głowę.

-Oczywiście. Jestem Dean, chłopak Jules. Jedyny w swim rodzaju.

-Gdzie byłeś przez te pół roku? - w oczach chłopca widać było strach , a na jego czole pojawiły się małe kropelki potu.

-Miałem robotę do załatwienia. Rodzinne interesy. - Winchester machnął niedbale ręką

-Och..- Aiden zmieszał się.

-Ale mówiłeś coś o mojej dziewczynie, tak? Nie możesz spać, bo...

Poczułam się trochę dziwnie , a wręcz niekomfortowo ze względu na pozycję jaką wybrał sobie Dean. Stał za mną, jego ramiona obwinęły się wokół całej tali, a brodę oparł o zagłębie mojej szyi. Na dodatek zaczął się ze mną delikatnie bujać na boki tak jak miał to w zwyczaju robić , przez co moje serce zaczęło bić szybciej.

-Emm....Chodzę późno spać i zazwyczaj widzę Jules jak wraca z pracy. Dzisiaj jej nie zauważyłem i się trochę zaniepokoiłem.

-Coż...Jules jest cała i zdrowa , więc możesz iść spać spokojnie ze swoim sumieniem. - Winchester jedną ręką złapał za klamkę.

 -Tak jest proszę pana. - chłopak zaczął powoli odchodzić - Przepraszam za najście.

-Dobranoc Aiden. - udało mi się w końcu coś wydusić z siebie.

-Dobranoc Jules.

Nastolatek odszedł energicznie tupiąc piętami. Dean zamknął drzwi, a ja dałam mu mocną sójkę w bok.

-Jak bardzo głupi jesteś? Co Winchester?

-Tak samo jak ty , Parker. - uśmiechnął się cynicznie - Jesteś taka ślepa czy tylko udajesz?

- O co ci do cholery chodzi?

- O tego chłopaka ! - krzyknął - Nie zauważyłaś jak zaciskał pięści? Jeszcze minuta i pociekłaby mu krew.

-Och wybacz mi , ale byłam zbyt rozkojarzona twoimi rękami na mojej tali !

Po chwili dotarło do mnie co powiedziałam. Nastała cisza , a Dean intensywnie wpatrywał się we mnie. Nie chcąc wyjść na słabą utrzymywałam kontakt wzrokowy.

-Myślałem, że nie zwrócisz na to uwagi. Kiedyś robiłem tak cały czas. - odezwał się , dodając ostatnie zdanie trochę ciszej.

-Właśnie Dean, kiedyś. W tym tkwi problem. Zawsze pojawia się to zasrane kiedyś !

Dałam upust emocją i szybko pobiegłam do sypialni , aby chłopak nie zobaczył moich łez. W tym momencie tęsknota , jedyne uczucie, które tak długo tłumiłam w sobie, wyszła na jaw.

Tęskniłam za obecnością drugiej osoby. Za splecionymi dłońmi, które dawały otuchy w trudnych chwilach. Za wspólnymi sekretami , których nie obchodził cały świat. Za czułym uściskiem ramion , w których mogłam się czuć bezpieczna. Po śmierci ojca nie został mi już nikt.

Podeszłam do komody, szybko oddychając i zrzuciłam wszystkie przedmioty , które na niej leżały. Złapałam za wazon z już i tak uschniętymi kwiatami i rzuciłam nim o ścianę. Spojrzałam w lustro , a gdy ujrzałam mokre policzki i zapłakane oczy z całej siły uderzyłam pięścią w odbicie dziewczyny, której nie chciałam znać.

Uklękłam obok łóżka mocno trzymając się za nadgarstek.

-Jules? Wszystko okay? - usłyszałam łagodny głos Sama dobiegający zza drzwi.

-Tak , jest dobrze. - odpowiedziałam łamiącym się głosem.

Drzwi po chwili się otworzyły , a do sypialni wszedł Winchester. Usiadł koło mnie i złapał moją dłoń.

-Mam nadzieję , że masz bandaże w domu. - uśmiechnął się lekko - Przydadzą się wam obojgu.

-Po prostu obmyję to wodą. - wstałam  i poszłam do łazienki.

Odkręciłam kran i włożyłam rękę pod zimny strumień wody. Zdjęłam niewygodne ciuchy i wciągnęłam za dużą, czarną koszulkę z prawie niewidocznym nadrukiem. Wróciłam do sypialni i usiadłam na parapecie  gdy zobaczyłam , że Sam wyszedł.

Jednak nie na długo zostałam sama z własnymi myślami , gdyż młodszy Winchester przyniósł gorącą herbatę i bandaż.

-Wiesz, że musisz z nim pogadać? - zapytał , owijając moje kostki materiałem.

-Na razie nie mam na nic siły. Potrzebuję snu.

-Jules....Dobrze wiesz, że Dean przeszedł dużo w życiu. Jest bardzo zamknięty w sobie. Wiesz...Kiedy jeszcze byliście razem był inny. Umiałaś go...

-Zmienić. - dokończyłam za niego - Nie wiem czy tym razem mi się to uda. Chyba oboje trochę się zagubiliśmy..

Spojrzałam na niebo pełne gwiazd jakby były w nich zapisane odpowiedzi na moje najtrudniejsze pytania.

-Dean zawsze patrzy w gwiazdy. - Sam uśmiechnął się delikatnie, puszczając moją dłoń. - Nawet raz przyłapałem go gdy  śpiewał o łzach anioła.

-Tak, nauczyłam go tego. Wiesz...Gdy wyjeżdżał spotykał nowych ludzi , odwiedzał nowe miejsca , ale niebo i gwiazdy zawsze pozostawały takie same.

Spuściłam wzrok na kubek herbaty i zaśmiałam się cicho. Sam chyba zrozumiał, że rozmowa zeszła na inny tor  , więc tylko pocałował mnie w policzek i wyszedł.

Way back to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz