Rozdział 9

488 23 3
                                    


Dean's POV:

- Niby co mam robić? - zapytałem , jednak Jules już zniknęła na schodach.

Przewróciłem tylko oczami i skierowałem się do mieszkania numer 67. Poprawiłem marynarkę i mocno zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi kobieta z krótko ściętymi włosami i rękawicami kuchennymi na dłoniach.

- Dzień dobry pani Perves. - odezwałem się.

- Dzień dobry. - kobieta zmierzyła mnie od stóp do głowy - Nie jestem zainteresowana kupnem żadnego żelazka a tym bardziej wielofunkcyjnego mopa.

- Nie , nie. Źle mnie pani zrozumiała. - przytrzymałem dłonią drzwi, które zamykała - Jestem tu w sprawie pani syna, Aidena.

- Słucham? Co się z nim stało?

-Szkolny psycholog zauważył u niego niepokojące zachowanie. Jestem z departamentu ochrony dzieci. Zajmujemy się głównie stanem psychicznym ucznia.

W tym momencie mentalnie zrobiłem facepalma. Serio Dean? Lepszego departamentu nie dało się wymyślić.?

-Och, nawet nie wiedziałam, że taka ochrona istnieje. - zdziwiła się pani Perves.

- Działamy od niedawna i raczej w tajemnicy , więc byłbym wdzięczny, gdyby pani nie chwaliła się sąsiadką moją wizytą.

- Oczywiście. - odpowiedziała poważnym tonem - Może pan wejdzie, panie..?

- Carter. - uśmiechnąłem się do niej i powoli wszedłem do środka mieszkania.

_________________________________________________________________

Jules POV:

Usiedliśmy przy stoliku koło okna, a cisza jaka panowała była nie do wytrzymania. Zamówiłam sobie kawę, zdając sobie sprawę, że to będzie ciężka i długa rozmowa.

- Tak więc, Aiden. - odezwał się Sam poważnym głosem - Bardzo dobre osiągnięcia naukowe to nie wszystko co jest potrzebne na uczelni.

- Do czego pan zmierza?

- Parę lat temu zaistniała sytuacja, która pomogła uczniowi opuścić szkołę na dobre. A mianowicie jego znajomości z groźnymi ludźmi, którzy byli starsi od niego.

Chłopak uciekał wzrokiem od Sama i wyglądał jakby utożsamiał się z wymyśloną opowieścią.

- Historia kończy się nie tylko jego wydaleniem, ale i śmiercią. Jego koledzy wciągnęli go do sekty, która potrzebowała młodych ofiar. Od tamtego czasu staramy się sprawdzać naszych nowych uczniów.

- Może pan być spokojny. - odpowiedział po chwili Aiden - Ograniczam kontakty z takimi ludźmi.

- Czyli miałeś z nimi do czynienia? - zapytałam, upijając łyk kawy.

- Pomagali mi rozwiązać jeden problem, ale wszystko jest już  porządku.

- Z pewnością ucieszy to dyrekcję szkolną. - uśmiechnął się szeroko Sam - Mam jeszcze jedno, szybkie pytanie.

Aiden spojrzał na niego zdenerwowany i przygryzł dolną wargę.

- Jakiego jesteś wyznania?

- Żadnego.

-Każdy człowiek w coś wierzy. - oznajmiłam.

- Może tak , ale ja nie potrzebuję żadnej siły wyższej, abym mógł ją obwiniać za zło, które spotyka mnie w życiu.

- Czyli nigdy nie miałeś styczności z okultyzmem, czarną magią...

- Nigdy. - przerwał Samowi.

Way back to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz