4

71 7 4
                                    

- W takim razie dobrze. Panna Roberst powinna niedługo się wybudzić.

- Co się z nią stało, że tak krzyczała i było tam tyle lekarzy?

- Przez chwilę serce pani Annabeth przestało normalnie pracować. Jednak proszę się nie martwić, mamy wszystko pod kontrolą.

- Dobrze dziękuję za informacje.

- Mam jeszcze jedno pytanie do panów.

- Proszę pytać.

- Czy któryś z was ma na imię Mike?

Zdziwiło mnie to pytanie. Nie wiedziałem o kogo może chodzić. W naszej szkole i okolicy nie znam nikogo o takim imieniu. Może Jack będzie wiedział.

- Jack znasz kogoś takiego?

- Ponoć tak miał na imię jej były, ale tyle wiem.

Zorientowałem się, że w chwili kiedy zapytałem Jack'a o to imię doktor Wesser gdzieś poszedł. Jeszcze chwilę siedziałem z Jack'iem. Postanowiłem, że razem z nim wrócę do domu aby ogarnąć się po imprezie. Jak postanowiłem tak też zrobiłem.

~~~~~~~~ Annabeth POV ~~~~~~~~

Obudziłam się jednak nie mogłam otworzyć oczu. Próbowałam poruszać ręką. I nic. Potem noga. Też nic. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i co się ze mną dzieję. Miałam strasznie dziwny sen. Śnił mi się Mike. Byłam z nim w parku na randce. Chodziliśmy naszą ulubioną alejką. Nagle zakrył mi oczy rękami. Wzdrygnęłam się na ten ruch. Jednak mu ufałam, więc nie odezwałam się ani słowem. Poczułam zapach czyjś perfum. Nie należały do mojego Mike'a. Były mi obce. Nagle poczułam jak ta osoba przykłada mi chustkę do twarzy. Po chwili odpłynęłam i widziałam tylko ciemność. Nie wiem, ile byłam nieprzytomna. Obudziłam się przywiązana do drzewa. Nie kontrolowałam swoich uczuć. Łzy płynęły po moich policzkach niczym wodospad. Krzyczałam imię Mike'a i próbowałam się odwiązać. Nie potrafiłam nawet opisać, jak się wtedy bałam. Za drzew wyłoniły się trzy sylwetki. Zaczęłam się wiercić. Jeden z nich podszedł do mnie i kopnął w brzuch. Miałam przerażenie w oczach. Bałam się. Potem poczułam czyjąś rękę na moim policzku. Ból był straszny. Trzeci z nich miał w ręku łańcuch. Każdy po kolei zaczął mnie nim bić. Byłam wtedy w takiej panice, że ból jaki odczuwałam nie był zbyt wielki, ale jednak był. Po jakimś czasie mnie rozwiązali. Upadłam na ziemie. Zaczęli mnie kopać. Nagle sen się urwał. Widziałam tylko światło. Chociaż nie wiem czy można to było nazwać światłem. Po prostu biała przestrzeń. Teraz jak wspominam sobie ten sen nie mam pojęcia co może symbolizować. Mike wyrządził mi krzywdę ale nie taką. Cały czas zadręczam się o co w nim chodziło. Przecież w tym śnie prawie mnie zgwałcono. Może potrzebuję psychologa? Nie no do tej pory sobie jakoś radziłam. Pewnie za dużo horrorów. Lecz oprócz snu nie rozumiem jednej rzeczy. Jak ja się tu znalazłam. Pamiętam jedynie, że była jakaś impreza. Reszty nie. Zero. Pustka. Ciekawe co mi się stało. W jednej chwili usłyszałam jak ktoś rozmawia. Po głosie rozpoznałam mężczyznę. Miał strasznie gruby głos. Mówił do jakiejś młodej kobiety. Rozmawiali o mnie. Ponoć mam amnezję, ale nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Mogę wnioskować, że jestem w szpitalu. Jezu, jak ja nienawidzę tego miejsca. Mam z nim złe wspomnienia. Moja mama miała raka i odwiedzałam ją codziennie w tym zakichanym szpitalu. Pewnego dnia kiedy dawali jej cień nadziei, że wygra z chorobą źle się poczuła. Od razu zabrali ją na badania. Okazało się, że jej organizm jest za słaby na walkę. Wtedy postanowiłam, że zostanę z nią i nie będę chodzić do szkoły. Musiałam sprawić, aby były to jej najpiękniejsze dni życia. Nie trwały długo. Trzy dni później zmarła. Na moich rękach. Od tamtego czasu nie cierpię szpitali. Boję się ich. Dość wspomnień jak na dziś. Spróbowałam jeszcze raz poruszać ręką lub inną częścią ciała dalej nic. No trudno. Postanowiłam, że pójdę spać. Może jutro się uda.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Hey hey

Podoba się? Oby tak. Pozostawcie po sobie znak. Komentujcie i głosujcie ;)

Do następnego miśki <3 <3

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz