Ważna notka na dole. Przeczytajcie koniecznie. <3
- Zniosę wszystko.
- No więc tak - chrząknął - pańska narzeczona doznała lekkiej amnezji i nie będzie pamiętała zdarzeń sprzed kilku godzin.
- Ale pamięć jej powróci?
- Tak, tak oczywiście. O to proszę się nie martwić, bardziej bałbym się jak długo będzie w śpiączce.
- O kurwa nic pan o śpiączce nie wspominał. Jest, aż tak źle?
- Niestety szkło wbite w głowę lekko uszkodziło fragment lewej półkuli mózgu. Teraz pozostaje nam czekać kiedy się wybudzi, a teraz przepraszam. Pacjenci czekają.
- Dobrze dziękuję. - powiedziałem, a doktor przeszedł przez korytarz i wszedł do swojego gabinetu.
Zostawił mnie samego. Wiem, użalam się nad sobą jak baba, ale co zrobilibyście na moim miejscu? Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w drzwi od jej sali. Patrzyłem jak w ciągu 2 godzin do szpitala weszło kilka osób, w tym facet, który miał widelec wbity w szyję. Nie wiem co mu się stało, ale wyglądał bynajmniej dziwnie. Długo siedziałem, może nawet przysnąłem. Obudziłem się i zachciało mi się pić, więc podszedłem do automatu. Po chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk dobiegający z korytarza, na którym znajdowała się sala Annie. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, która jest godzina. Była 4:03. Może się wybudziła? W głowie miałem tysiąc myśli. Popędziłem do niej. Nie myliłem się. W pokoju Annie było pełno lekarzy i pielęgniarek. Maszyny, do których była podpięta piszczały, a dziewczyna krzyczała czyjeś imię. Przez całe zamieszanie i nerwy nie mogłem zrozumieć jakie to imię. Już miałem do niej wejść, ale poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Szybko odwróciłem się się w tamtą stronę. Nie spodziewałem się tam jego. Stał tam Jack. Wydawał sie trzeźwy, ale jednak dawał alkoholem.
- Co tu robisz stary? - zapytałem zdezorientowany.
- Słyszałem, że tu przyjechałeś koło północy. Co się stało? Dlaczego się tak szybko zmyłeś, a teraz tu siedzisz?
- To ty nic nie wiesz? Annie leży tam w sali - wskazałem na drzwi - kiedy wychodziłem od was z mieszkania, zauważyłem ją jak siedziała oparta o ścianę i trzymała się za głowę. Miała w nią wbite szkło. Stary miałeś jej pilnować. Obiecałeś, że nie puścisz ją dalej niż na milimetr od siebie.
- Nie moja wina, że musiałem się odlać. Chwila, chwila. Jak to szkło? Co jej jest?
- Twoja wina. Mogłeś ją zabrać ze sobą to by się odwróciła.
- I co jeszcze. Może jeszcze by mi przytrzymała?!? Nie bądź śmieszny!!
- Nie jestem śmieszny. Ona teraz walczy o życie. Jest w śpiączce i ma lekką amnezje. Wiesz jak to jest kiedy myślisz, że już minęło najgorsze, a tu nagle jest coraz gorzej.
- Co masz na myśli?
- Czy ty jesteś głupi czy głupi?? Człowieku ja idę sobie na kawę bo lekarze mówią tyle dobrych słów, a tu nagle słyszę, że Annie wydziera się w niebo głosy. Przybiegam a tu taki harmider. Ona krzyczy czyjeś imię. Zrozum mnie stary.
- Przepraszam jest tu może narzeczony pani Roberts? - usłyszałem głos pielęgniarki.
- Tak to ja. - odpowiedziałem, a Jack spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Dobrze proszę poczekać, a ja zaraz wracam z lekarzem.
- Okay.
- Co to do chuja pana miało znaczyć?!? Narzeczony????!???? - Spytał rozzłoszczony kumpel
- Zluzuj majty. Inaczej nie powiedzieliby mi o jej stanie.
- Ale dlaczego narzeczony??? Nie mogłeś być bratem albo kuzynem?!?
- Przeszkadza ci, że się o nią troszczę i boję. Ty miałeś ją w dupie. Zostawiłeś samą, a jak wróciłeś nawet nie interesowałeś się, że zniknęła.
- Co miałem pomyśleć? Nie było ciebie i jej. Myślałem, że wy no wiesz... Ten teges.
- Stary ciebie totalnie pogrzało?? Znam Annie tylko jeden dzień. Nie jestem męską dziwką. Nie rucham dziewczyn kiedy tylko mam okazję.
- Skąd mam wiedzieć co robisz jak jesteś nawalony?!?
- Kuźwa. Myśl racjonalnie. Czy Annie rucha się z każdym napotkanym facetem?
- No fakt ale..
- Jakie kurwa ale? Jakby ona usłyszała co o niej mówisz pewnie wpadłaby w szał.
- Witam pana ja w sprawie panny Roberts. - naszą kłótnie przerwał doktor Wesser
- Tak proszę mówić.
- Ale mogę przy nim czy woli pan iść do gabinety.
- Proszę mówić przy nim to brat Annabeth.
- W takim razie dobrze. Panna Roberst...........
------------------------------------------------------------------------------------
Hey hey
Kolejny rozdział za nami. Chyba nie jest tak źle, skoro dalej to czytacie. Informujemy, że rozdziały będą pojawiać się od dzisiaj co tydzień, nie prędzej. Ponieważ skończyło nam się wolne i nie wiemy czy się wyrobimy. Oczywiście będziemy się starać. Czekamy na komentarze i gwiazdki. Od ich ilości będzie zależeć szybkość rozdziału.
Do zoba miski <3 <3
CZYTASZ
Znowu ty
RomanceAnabeth prowadziła normalne życie ze zwykłymi problemami, które wydawały się dla niej najgorsze. Ale to co ją spotkało później .... Doprowadziło do końca jej normalnego życia