Dedykacja dla: Puszka Wici
Obudziłam się, jak co rano jako pierwsze przywitały mnie ranne promyki słońca. Próbowały przedostać się przez moje okno, rażąc mnie przy tym w oczy. Przymrużyłam powieki i przeciągnęłam się na łóżku. Nałogowo popatrzyłam na zegarek, stojący na niskiej, dębowej półce obok mojego posłania. Była 11:40. W tym momencie przypomniałam sobie, że umówiłam się z Luke'em. Do spotkania miałam jeszcze ponad 6 godzin. Jeszcze chwilę poleżałam pod nagrzaną przez moje ciało kołdrą. W końcu postanowiłam wstać na śniadanie. Zwlekłam się ze schodów. W domu panowała grobowa cisza, z czego wywnioskowałam, że Jack albo jeszcze śpi, albo wyszedł. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę kuchni. Na blacie leżała mała, pomięta, żółta karteczka z charakterystycznym pismem mojego przyjaciela:
,, Cześć. Wyszedłem z kumplami do baru na piwo. Nie czekaj na mnie, wrócę późno.
Twój Jack :* "
Jedna z moich teorii okazała się trafna. Ale żeby chodzić na piwo o takiej godzinie?!? Facetów nie zrozumiesz... No trudno... Nie pozostaje mi nic innego jak zająć się śniadaniem. Zrobiłam sobie zwykła kanapkę z dżemem truskawkowym. Chleb posmarowałam wyjątkowo grubą warstwą tej pyszności. Nie moja wina, że jestem leniwa i nie chciało mi się zrobić nic innego. Kiedy skończyłam delektować się śniadaniem, poszłam do mojego pokoju, którego nazywam twierdzą. Spojrzałam przez okno, drzewa kołysały się z każdym podmuchem wiatru, słońce przebijało się przez niewielkie chmurki. Było gorąco, może z 30*C. Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dziś, czyli jeansy z dziurami i zwykłą białą bokserką. Zabrałam jeszcze świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Kiedy już się ubrałam postanowiłam, że pójdę do sklepu kupić jakieś ciuchy na dzisiejszy wypad z Luke'em. Do torebki spakowałam portfel, telefon i klucze. Wyszłam z mieszkania, zamykając je i udałam się w stronę swojego samochodu. Droga do sklepu zajęła mi nie całe 20 minut. Weszłam do pierwszego sklepu i zaczęłam rozglądać się za moim wymarzonym strojem na prawdziwą randkę, ale nic nie rzuciło mi się w oczy. Weszłam do następnego i zobaczyłam śliczną białą koszulę w małe jednorożce, na krótki rękaw, postanowiłam ją wziąć i zabrać się za dalsze szukanie sukienki. Gdy już zrezygnowana miałam wracać do domu, zauważyłam śliczną czarną sukienkę (załącznik). Kupiłam ją i ruszyłam z powrotem do domu.

CZYTASZ
Znowu ty
RomanceAnabeth prowadziła normalne życie ze zwykłymi problemami, które wydawały się dla niej najgorsze. Ale to co ją spotkało później .... Doprowadziło do końca jej normalnego życia