7

52 6 3
                                    

Dedykacja dla: Puszka Wici 


Obudziłam się, jak co rano jako pierwsze przywitały mnie ranne promyki słońca. Próbowały przedostać się przez moje okno, rażąc mnie przy tym w oczy. Przymrużyłam powieki i przeciągnęłam się na łóżku. Nałogowo popatrzyłam na zegarek, stojący na niskiej, dębowej półce obok mojego posłania. Była 11:40. W tym momencie przypomniałam sobie, że umówiłam się z Luke'em. Do spotkania miałam jeszcze ponad 6 godzin. Jeszcze chwilę poleżałam pod nagrzaną przez moje ciało kołdrą. W końcu postanowiłam wstać na śniadanie. Zwlekłam się ze schodów. W domu panowała grobowa cisza, z czego wywnioskowałam, że Jack albo jeszcze śpi, albo wyszedł. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę kuchni. Na blacie leżała mała, pomięta, żółta karteczka z charakterystycznym pismem mojego przyjaciela:

,, Cześć. Wyszedłem z kumplami do baru na piwo. Nie czekaj na mnie, wrócę późno.

    Twój Jack :* "

Jedna z moich teorii okazała się trafna. Ale żeby chodzić na piwo o takiej godzinie?!? Facetów nie zrozumiesz... No trudno... Nie pozostaje mi nic innego jak zająć się śniadaniem. Zrobiłam sobie zwykła kanapkę z dżemem truskawkowym. Chleb posmarowałam wyjątkowo grubą warstwą tej pyszności. Nie moja wina, że jestem leniwa i nie chciało mi się zrobić nic innego. Kiedy skończyłam delektować się śniadaniem, poszłam do mojego pokoju, którego nazywam twierdzą. Spojrzałam przez okno, drzewa kołysały się z każdym podmuchem wiatru, słońce przebijało się przez niewielkie chmurki. Było gorąco, może z 30*C. Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dziś, czyli jeansy z dziurami i zwykłą białą bokserką. Zabrałam jeszcze świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Kiedy już się ubrałam postanowiłam, że pójdę do sklepu kupić jakieś ciuchy na dzisiejszy wypad z Luke'em. Do torebki spakowałam portfel, telefon i klucze. Wyszłam z mieszkania, zamykając je i udałam się w stronę swojego samochodu. Droga do sklepu zajęła mi nie całe 20 minut. Weszłam do pierwszego sklepu i zaczęłam rozglądać się za moim wymarzonym strojem na prawdziwą randkę, ale nic nie rzuciło mi się w oczy. Weszłam do następnego i zobaczyłam śliczną białą koszulę w małe jednorożce, na krótki rękaw, postanowiłam ją wziąć i zabrać się za dalsze szukanie sukienki. Gdy już zrezygnowana miałam wracać do domu, zauważyłam śliczną czarną sukienkę (załącznik). Kupiłam ją i ruszyłam z powrotem do domu. 

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz