Impreza trwała już dobre 5 godzin. Jest trochę po północy, goście zamiast wychodzić to się schodzą.
- Ja idę się odlać, a ty tu czekaj. - szepnął mi na ucho Jack.
Był nieźle nawalony. Ledwo stał na nogach. Pokiwałam głową i oparłam się o blat. Nie byłam trzeźwa, ale nie wyglądałam jak pozostali. Śmiejąc się jak głupia obserwowałam mojego przyjaciela, jak stara się dojść do łazienki. Na jednym upadku się nie skończyło. Potem zniknął za drzwiami i straciłam go z oczu.
- Widzę, że znowu się spotykamy. Tym razem wyglądasz sexowniej.- jakiś głos zmysłowo szepnął mi do ucha. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z centrum handlowego - Nie poznajesz mnie skarbie? - znowu wyszeptał.
- To na ciebie wpadłam dzisiaj w centrum? - spytałam
- Dokładnie maleńka. Widziałem jak kupujesz tę sukienkę. - wskazał na mnie - Chciałem ci ją kupić, ale za szybko ruszyłaś do kasy.
- Czy to ma być flirt? - spytałam zadziornie
- Tak, więc tym bardziej nie powinnaś się dziwić, że zapraszam cię na randkę. - powiedział nonszalancko. - To jak zgodzisz się?
- Tak, nie widzę przeszkód. - uśmiechnęłam się
- Pasuje ci sobota, 16:00, u mnie? - dopytał wpatrując się w moje oczy.
- Pewnie! - z uśmiecham na twarzy wręczył mi kartkę z adresem i swoim numerem.
- Muszę lecieć. - powiedział po czym mnie przytulił. Dyskretnie wsunęłam mu karteczkę z moim numerem do tylnej kieszeni spodni.
- Pa! Do zobaczenia! - krzyknęłam na pożegnanie.
Wróciłam do miejsca, gdzie miałam czekać na Jack'a. Ku mojemu zdziwieniu już na mnie czekał.
- Co chciał? - zapytał szorstko, rzadko mówił do mnie takim tonem, prawie nigdy.
- Nic. - odpowiedział mu tym samym tonem.
- Przecież widzę, że coś chciał. Nie rób ze mnie idioty. - warknął niezadowolony.
- Jesteś nieźle wstawiony! - wydarłam się próbując przekrzyczeć muzykę.
- Nie kurwa, nie jestem. Przestań pieprzyć. Sama nie wyglądasz lepiej. - mówiąc to popchnął mnie na ścianę.
Złapałam ręką za swoją głowę. Leciała z niej krew. Uderzyłam o ramkę z naszym wspólnym zdjęciem. Szkło wbił mi się w głowę. Obraz mi się zamazywał przez łzy w moich oczach. Widziałam, jak odchodzi. Mój najlepszy przyjaciel miał mnie w dupie. ZAJEBIŚCIE. Kiedy chciałam wstać moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
~~~~~~David POV~~~~~~
Miałem właśnie wracać do domu, ponieważ zgubiłem gdzieś Jack'a i nie widziałem Annie. Nie piłem, bo przyjechałem samochodem. Ubrałem się i ruszyłem w stronę wyjścia. Idąc przez korytarz zauważyłem postać dziewczyny. Siedziała oparta o ścianę. Ręką trzymała się za głowę, z której leciała jej krew. Miała w nią wbite szkło. Podszedłem do niej i złapałem za ramię. Odwróciłem w moją stronę.
- Annie to ty? - spytałem niedowierzając. W odpowiedzi tylko pokiwała głową.
Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem do mojego samochodu. Nie zastanawiałem się, gdzie ją zawieźć. Odpowiedź była prosta. Do szpitala. Kiedy dojechaliśmy na miejsce szybko wysiadłem z auta po czym wyciągnąłem również ją. Z Annie na rękach popędziłem do recepcji.
- Dobry wieczór. - Przywitała mnie kobieta siedząca za ladą.
- Dobry wieczór, proszę jej pomoc. - odpowiedziałem i wskazałem na nieprzytomną dziewczynę.
- Proszę udać się pod salę 102, a ja zaraz zawołam lekarza.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się do niej i udałem się pod wskazaną salę. Na lekarza czekałem może z 10 minut.
- Witam jestem doktor Wesser i zajmę się tą dziewczyną. - wskazał na Annie - Proszę za mną.
Położyłem ją na jednym ze szpitalnych łóżek. Lekarz poprosił mnie, abym wyszedł z sali. Niechętnie wykonałem polecenie. Po niecałej godzinie wyszedł z sali i podszedł do mnie.
- Czy jest pan kimś z rodziny?
- Nie... Znaczy tak... Znaczy jestem jej narzeczonym. - wydukałem w końcu. Musiałem skłamać. Inaczej nie powiedzieliby mi co z Annie.
- Dobrze w takim razie muszę poinformować pana o stanie narzeczonej. - powiedział i spuścił głowę.
- Zniosę wszystko.
--------------------------------------------------------------------------------------
Hey Hey :)
To znowu my. Ciekawy obrót sprawy. Dziękujemy za wszystkie komentarze.
Do następnego miśki <3 <3

CZYTASZ
Znowu ty
RomantizmAnabeth prowadziła normalne życie ze zwykłymi problemami, które wydawały się dla niej najgorsze. Ale to co ją spotkało później .... Doprowadziło do końca jej normalnego życia