- Co ty tu do cholery robisz?-krzyknęła Caroline
- Mieszkam.- odpowiedział tym swoim wiecznie opanowanym tonem.
- Jeszcze?!!
- Czemu nie?- Klaus wydawał się rozbawiony tą sytuacją, na co Forbes zareagowała jeszcze większą agresją.
- Bo miałeś mi się więcej nie pokazywać na oczy!
- Przepraszam kochanie, ale to ty stoisz pod moim domem.
- Yhmmmm..... Co się dzieje?- wymruczał z ziemi Marcel, który totalnie zdezorientowany zaczął wybudzać się po niespodziewanym znokautowaniu.
- Nic!!!- wydarła się nad nim blondynka.
- Caroline proszę nie krzycz na mojego przyjaciela Marcela.
- Przyjaciela? Ty nie masz przyjaciół.- zadrwiła wampirzyca chociaż jej docinki były kompletnie nieuzasadnione. W końcu sama kazała Klausowi zniknąć z jej życia, a on tylko dotrzymywał obietnicy. Gdyby nie Stefan to najprawdopodobniej nie spotkała by go jeszcze przez co najmniej stulecie. Stefan... Kiedy Caroline poskładała wszystkie elementy układanki zaczęła kipieć ze złości.
- Zabiję go.- zawarczała.
- Daj mu szansę. Od kiedy to jesteś taka porywcza?- zapytał Mikaelson nie wiedząc, że Forbes tak na prawdę miała na myśli młodego Salvatore'a. Prowadząc tą krótką wymianę zdań z wampirzycą zauważył jak bardzo się zmieniła. To nie była ta sama Caroline. Czemu była taka agresywna? Zawsze się z nim przekomarzała, ale teraz biła od niej czysta nienawiść. Co się z nią stało? Czyżby...
- Caroline czy ty to włączyłaś?- zapytał niepewnie
- Co? O czym ty...- przerwała bo zrozumiała o co pyta wampir.- Nie no coś ty. Zwariowałeś? Niby czemu tak twierdzisz? Bo skręciłam szyję twojemu koleżce?- powiedziała wskazując na Marcela, jednak zamiast na niego wskazała na pusty asfalt.- Gdzie on zniknął?
- Marcel!- wykrzyknął Klaus- Marcel to nie jest zabawne, pokaż się!
- Nie wierzę, że tak po prostu zniknął.- powiedziała ledwie slyszalnym tonem Caroline
- Nie zniknął.- Klaus mówił najbardziej opanowanym tonem na jaki było go stać, jednak to co działo się w jego głowie nie było ani trochę spokojne. Wampir doskonale wiedział, że Marcel nie zniknął od tak. Został porwany, a to oznaczało, że Hope znowu nie była bezpieczna.- Witaj w Nowym Orleanie: miejscu gdzie przyjaciele znikają szybciej niż pieniądze z mojego konta bankowego.- zażartował i przybliżył się do Care jakby dzięki temu miał uzyskać, więcej odpowiedzi. Jak gdyby mógł dowiedzieć się wszystkiego o ostatnich latach Caroline patrząc w jej oczy. Jakby te oczy mogły powiedzieć mu dlaczego leżący jeszcze przed chwilą na ziemi Marcel został porwany oraz kto to zrobił. Po mimo, że nie miał zielonego pojęcia co stało się Caroline i dlaczego była taka oschła Nie mógł przestać myśleć o niczym innym jak ich ostatnim spotkaniu. Złożył jej wtedy obietnicę, że więcej go nie zobaczy, ale... Przecież to ona go znalazła...- Chodź.- powiedział cicho- Pomożesz odnaleźć mi Marcela.- dodał z błyskiem w oku, a wampirzyca wiedziała, że już się z tego nie wykręci.***
- Nie ruszaj się!- strofowała pięciolatka swoją opiekunkę.
- Hope ja już nie czuję nóg. Pozwól mi wstać.- błagała Cami
- Nie, no jeszcze chwilkę...- prosiła dziewczynka. I jak tu jej było można odmówić?
- Masz 5 minut, potem idziemy spać.- zarządziła Camille.
- Dziękuję!- uradowala się Hope, cmoknęła blondynkę w policzek i wróciła do swojego arcydzieła, czyli portretu Camille. Oczywiście wiadome było, że zamiast portretu znowu dostanie jakiegoś kwiatka, albo serduszko, jednak liczyły się chęci, a Cami po prostu nie potrafiła odmówić temu małemu diabełkowi. 'Tak samo jak jej tacie' pomyślała, jednak szybko odrzuciła od siebie te myśli. Klaus i ona byli przyjaciółmi i było to najlepsze wyjście dla wszystkich. Niestety Mikaelsonowie mieli jednak w sobie to coś, że gdy tylko cię o coś prosili robiło się to bez względu na wszystko. Także kiedy Klaus zadzwonił prosząc o zostanie na noc z Hope Camille po prostu się zgodziła i czy tego chciała czy nie musiała teraz robić za żywy posąg przez bite dwie godziny.
- Cami mogę zadać ci pytanie?- odezwała się nagle dziewczynka.
- Zawsze. O co chodzi?
- Czemu tatuś nie wraca dzisiaj na noc?
- Bo musi załatwić coś bardzo ważnego.- odpowiedziała wymijająco, ponieważ sama nie znała odpowiedzi na to pytanie.
- A czy to ma związek z tą panią ze zdjęcia?- drazyla Hope.
- Jakiego zdjęcia?
- Tego.- powiedziała brunetka i wyciagła z kieszeni małe polaroidowe zdjęcie. Skąd ona je w ogóle miała???~~~~~~
Cześć!!! Witamy ponownie i dajemy kolejny rozdział. Nie było go przez kilka dni, jednak w końcu go napisałyśmy i wracamy do gry ;)
Wielkie dzięki za waszą ostatnią aktywność i mamy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej ;***
Mar&Yacker
CZYTASZ
>>Perfect Storm<<
FanfictionKiedy wszystko się sypie ludzie nazywają to Perfekcyjną Burzą. Życie Caroline Forbes jest właśnie tego rodzaju katastrofą. Jednak kiedy jej drogi po wielu latach znów zejdą się z Klausem wszystko ulegnie zmianie. Życie Care (i nie tylko) zmieni się...