- A więc skomplikowany związek?
Stefan spojrzał na nią, z jak się Rebece wydawało, lekką kpiną.
- Można by to tak ująć.
- I po tym wszystkim po prostu cię wykorzystał?
- Takie mam po prostu szczęście do facetów. A ty się aż tak nie bulwersuj, sam nie byłeś lepszy.
Stefan niespodziewanie się zaśmiał.
- Rzeczywiście.
Rebekah przewróciła oczami i wstała, mając zamiar wyjść. Jak on mógł być taki...taki... Ooh!
- Stefan, czy z tobą na pewno wszystko w porządku?
Nagle Salvatore zasępił się.
- Nie. Nic nie jest ze mną w porządku Rebekah. Każda kobieta którą kochałem albo była manipulantką albo i tak wybrała mojego brata. A kiedy w końcu związałem się z pewną blondynką, która była gotowa ryzykować dla mnie życie, to zapomniałem o niej. A gdy sobie przypomniałem, to po prostu ją wykorzystałem. Czy ktoś kto robi coś takiego może być normalny?
- Jesteśmy wampirami Stefan. Nie jesteśmy normalni. I nigdy nie będziemy. A jeśli ci to poprawi humor, to nie mam ci za złe tego numeru ze sztyletem i tak dalej. Robiłeś to żeby chronić kogoś kogo kochałeś. Rozumiem to. - uśmiechnęła się smutno - Nawet nie wiesz jak żałowałam że nie ja byłam tą dziewczyną.
Stefan chciał coś powiedzieć, ale wampirzyca już wyszła.
Szkoda. Może wtedy dowiedziałaby się, że on też wielu rzeczy żałował.
Na przykład tego, że pewnego listopadowego dnia spóźnił się na pociąg do Nowego Orleanu.
A później nie miał dość odwagi by spróbować znów.xxxx
Siedział w barze. Znowu.
Nie żeby to miało znaczenie. W końcu duchy nawet w jakiejś dziwnej alternatywnej rzeczywistości nie mogą się upić.
Ale siedział w barze. W zasadzie co innego mógł robić? Wspominanie tego co stracił nie pomagało, wręcz przeciwnie.
Nie żeby bardzo tęsknił za Klausem. Czy Nowym Orleanem. Nigdy nie rozumiał tej obsesji jego rodziny na punkcie tego ,,rodzinnego miasta". On sam mógł mieszkać gdziekolwiek. No, ale każdy jest inny. Zwłaszcza odkąd Hope przyszła na świat.
Uśmiech nieznacznie rozjaśnił mu twarz, gdy pomyślał o swojej ślicznej bratanicy. Pewnie go nawet nie pamięta...
Ciekawe też co robi Rebekah. Pewnie próbuje znaleźć sposób żeby go odzyskać. W końcu taka była umowa.
- Czy mogę się dosiąść? - Starsza kobieta uśmiechnęła się do niego.
- O, tak. Oczywiście. - Co z tego że wszystkie inne siedzenia są wolne, niech pani siądzie obok. Przecież mi to wcaale nie przeszkadza.
- Kol Mikaelson. Widzę że nawet po śmierci nie zmieniłeś przyzwyczajeń. - chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Skąd..
- Nieważne drogi chłopcze. To nie czas ani miejsce na pytania. Ale jeśli chcesz się stąd wydostać, to spotkajmy się w parku na ławce pod pomnikiem.
Staruszka zeskoczyła z krzesła i szybko wyszła z baru, zostawiając skonsternowanego Kol'a samego.
Po chwili brunet uśmiechnął się pod nosem.
Najwyraźniej poradzi sobie bez łaskawej pomocy Rebeki.xxx
- Myślę że powinnam ci coś wyjaśnić. - Rebekah znienacka podniosła głowę znad telefonu.
- Na-naprawdę? - Stefan niemal zakrztusił się krwią z woreczka. Czyżby Rebekah miała zamiar..... Uśmiechnął się pod nosem. Oby tylko się nie rozmyśliła. Biedaczka musi się bać, zwłaszcza po tym rozczarowaniu z Marcelem.
- No tak. W końcu zostałeś tu ze mną nawet nie wiedząc o co chodzi, a ostatnio niewiele ci wyjaśniłam. Skoro już sobie wyjaśniliśmy przeszłość, to możemy sobie zaufać. Ja... ja bardzo chcę żeby to wypaliło, rozumiesz?
- Tak, oczywiście. Ja też tego chcę. - uśmiechnął się.
- Naprawdę?? - wydawała się bardzo zdziwiona.
- No jasne. Myślałem że to było jasne od początku.
- No tak... Ja po prostu nie sądziłam.. W takim razie naprawdę powinnam ci to powiedzieć.
Wzięła głęboki oddech, a Stefan był niemal pewien że za chwilę powie mu..
- Powiem ci jaki jest plan wyciągania Kol'a z zaświatów.
Stefan spojrzał na nią zdezorientowany.
- To to chciałaś mi powiedzieć?
- Oczywiście, a co innego chciałbyś usłyszeć? - Zaśmiała się. - Szkoda że nie widzisz swojej miny. Spokojnie, to nic strasznego. Jeszcze dzisiaj pójdziemy do pewnej wiedźmy. Ona powinna....
Stefan z trudnością zmusił się do słuchania wampirzycy. Chyba nie muszę mówić na co miał nadzieję.xxx
- Skąd ty w ogóle wytrzasnęłaś tą wiedźmę?
Stefan i Rebekah zmierzali to czarownicy która podobno wiedziała coś o przywracaniu ludzi z drugiej drugiej strony. Czy cokolwiek to było.
- Kol miał kiedyś.... SENTYMENT do czarownic.
- Więc to jego..??
- Taak.. Można tak powiedzieć. Kiedyś mieszkała w Nowym Orleanie. Właśnie tam się poznali. Ale później Kol umarł.
- Przerwana miłość.. Smutne.
- Czy miłość.. Zależało im na sobie, jasne. Ale dla Daviny tak jest chyba lepiej.
- Jak to?
- Kol.. Kol był sobą, ona była zakochana i gotowa wybaczyć mu wszystko. Gdyby nadal byli razem, w pewnym momencie by ją to zniszczyło.
- A jednak chcesz żeby nam pomogła?
- Nie rozumiesz Stefan. Davina nie pamięta... Davina nie pamięta tego związku.
- Wymazaliście jej pamięć??
- Gorzej. Sama to sobie zrobiła.
Stefan nadal nie rozumiał o czym mówiła Bekah.
- Rzuciła zaklęcie?
- Coś tego typu. Teraz pamięta że była z Kolem i że była w nim zakochana, ale nie pamięta uczucia. Na tym polega różnica Stefan. My możemy wymazać wspomnienia, manipulować działaniami ludzi. Ale Davina wymazała uczucia.
- Ma wyłączone człowieczeństwo??! I ty chcesz do niej iść?! Zwariowałaś?
Stefan stanął na środku ulicy i zatrzymał dziewczynę.
- Nigdzie nie idziesz, rozumiesz? To nic nie da! Nie dość że nie wskrzesisz Kola to sama trafisz na tamtą stronę!
Rebekah przeszła obok niego i jak gdyby nigdy nic poszła dalej.
- Nie powstrzymasz mnie Stefan. Obiecałam mojemu bratu że wróci do nas i będzie prześladował razem z Klausem wszystkich chłopaków Hope. Obiecałam mojemu bratu że w końcu będziemy prawdziwą rodziną! Więc nie powstrzyma mnie twój zatroskany ton i wyciągnięcie ręki, jasne? Albo mi pomożesz, albo niestety będziemy musieli się pożegnać.
Stefan wpatrywał się w nią przez chwilę, po czym zaśmiał się ironicznie.
- CO CIĘ ZNOWU TAK ŚMIESZY?!! - Rebekah miała ochotę walnąć go w tą przystojną twarz.
- Dzisiaj powiedziałaś że rozumiesz to co zrobiłem, bo zrobiłem to żeby chronić kogoś kogo kochałem. A teraz, kiedy właśnie to robię, każesz mi wynosić się z twojego życia! Ironia losu, przyznaj.
Rebekah dłuższą chwilę wpatrywała się w niego, zanim zrozumiała co właśnie powiedział.
- Czy ty.... Czy ty właśnie.... - dukała nie mogąc wydobyć z siebie słowa.
Zresztą, i tak nie zdążyłaby nic powiedzieć, bo Stefan używając wampirzej prędkości chwycił ją w ramiona i ujmując jej twarz, pocałował.
- Najwyraźniej tak kochanie.Nowy rozdział! Jupi!!
Nie, a tak serio to mamy nadzieję że wam się spodoba. Być może wątek Stebeki rozwinął się zbyt szybko, ale trochę nas poniosło w tej scenie. Komentujcie, to bardzo motywuje.
Pozdrawiamy serdecznie
Mar&Yacker
CZYTASZ
>>Perfect Storm<<
FanfictionKiedy wszystko się sypie ludzie nazywają to Perfekcyjną Burzą. Życie Caroline Forbes jest właśnie tego rodzaju katastrofą. Jednak kiedy jej drogi po wielu latach znów zejdą się z Klausem wszystko ulegnie zmianie. Życie Care (i nie tylko) zmieni się...