Just give me a reason, just a little bit's enough

615 28 13
                                    


...Jej oczom ukazał się ogromny przejrzysty pokój z widokiem na Bourbon Street.Caroline usiadła na wielkim łożu po czym zdjęła swoje nowiutkie szpilki i małomyśląc rzuciła nimi o ścianę.
- Co ja tutaj robię?- szepnęła do siebie i opadła bezwładnie na błękitną pościel.

- Caroline ja ci to wszystko wyjaśnię.- zaczął spokojnie Klaus.
- Czyli to twoje dziecko?- wampirzyca czuła się jakby za chwilę miała coś walnąć.
- Tak, ale możemy o tym pogadać na osobności?- próbował załagodzić sytuację Mikaelson.
- Nie, nie możemy! To dlatego wyjechałeś?!-dopytywała blondi.
- Tak Caroline! Dlatego wyjechałem! A teraz czy mogłabyś przestać urządzać sceny i porozmawiać ze mną na osobności, czy chcesz się z nami pożegnać?!
- Wyrzucasz mnie?!
- Nie, ale mam dość twojego ciągłego jazgotu! Co ci się do cholery stało? Tyler cię rzucił i masz traumę, czy co?!- Klaus nie chciał wyciągać tej sprawy na światło dzienne, jednak jego temperament i wrzaski Forbes po prostu go do tego zmusiły. Źle poczuł się wypowiadając to zdanie, jednak było to nic w porównaniu z tym co poczuła Caroline, gdy wampir wypowiedział imię jej byłego chłopaka. Nie myślała ona o wilkołaku od momentu, w którym raz na zawsze pożegnała się z Mystic Falls, czyli innymi słowy od śmierci Liz...Klaus oczywiście nie miał pojęcia, że zachowanie Care i jej oschłe podejście do niczemu niewinnej dziewczynki wywodzi się w dużej mierze z faktu, że sama została osierocona w chwili, gdy Klaus patrzył jak jego malutka córeczka stawia swoje pierwsze kroki.
- To nie ma nic wspólnego z Tylerem!- krzyknęła po raz ostatni i wybiegła za drzwi w wampirzym tempie.
- Chyba mnie nie polubiła.- usłyszała jeszcze smutny, cieniutki głosik dobierający z rezydencji Mikaelsonów.

***

- Myślałem, że Klaus dłużej przetrzyma cię w swoim domu.- Caroline usłyszała nagle za plecami ten dobrze jej już poznany, protekcjonalny ton i już po chwili wiedziała, że stoi za nią Marcel z tym swoim wnerwiającym uśmieszkiem.
- A już myślałam, że wyczerpałam limit psychopatów na jedną noc.- westchnęła.
- Kotku dla ciebie ten limit jest nieograniczony.- powiedział mężczyzna i usiadł obok niej na ławce.- Dowiedziałaś się o Hope i teraz nie chcesz znać Nika za to, że ci o niej nie wspomniał.- stwierdził Marcel i chociaż nie było to pytanie Caroline skinęła głową.- Jeżeli cię to pocieszyć to ja też dowiedziałem się o niej w opóźnieniu, a mieszkam dwa domu dalej.- dodał
- Ale mnie nie chodzi o to, że on ma dziecko! Chociaż technicznie rzecz biorąc jest to dość przerażająca wizja...Ale nieważne. Nie obchodzi mnie jak, z kim, albo kiedy. No dobra może z kim jednak mnie obchodzi, bo jestem dużo ładniejsza od tej blondynki... Ale to też nie o tym! Ja się pytam dlaczego on zaprosił mnie do swojego domu i nie uprzedził co mnie w nim czeka? Dlaczego podszedł do mnie i zaczął konwersacje jakbyśmy nie widzieli się parę godzin a nie 5 lat? Dlaczego zachowuje się jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi? I dlaczego w ogóle ja się na to zgadzam?!- wyrzuciła z siebie na jednym oddechu po czym wzięła kolejny i kontynuowała swój monolog.- Stefan. To wszystko wina Stefana! Od samego początku patrzył na mnie jak na zbolałego szczeniaczka i w końcu wymyślił genialny plan! "Terapia psychiatryczna w domu pełnym oryginalnych wampirów i kilkuletniego dziecka"! Hura!!! Ciekawe skąd on w ogóle wiedział o tej małej... I założę się, że wcale nie ma żadnej tajnej misji w Nowym Yorku tylko po prostu chciał się mnie pozbyć! A teraz przez niego jak kretynka wyżalam się jakiemuś wampirzemu pedofilowi o swoich problemach. Świetnie! Dziękuję Stefan!!- wykrzyczała w powietrze o dziwo od razu poczuła się o niebo lepiej.
- Ej tym pedofilem to mnie uraziłaś.- skomentował całą wypowiedź wampir
- Serio?- spytała z niedowierzaniem Care- Ja ci tu normalnie legendę wygłaszam, a ty się o jakąś ksywke czepiasz?
- A po co mam to komentować skoro może to zrobić Klaus we własnej osobie?- zapytał a Caroline momentalnie zrzedła mina.
- Nie powtórzysz mu tego.
- Nie muszę. On tu jest.- powiedział wesoło Marcel po czym wskazał na zaułek, w którym czaił się Mikaelson i po prostu zniknął.
- Caroline...-.zaczął Klaus, jednak nie dane było mu skończyć
- Nie. Po prostu nie, okey? Ja rozumiem, że w Mystic Falls byliśmy czymś na kształt przyjaciół i przespaliśmy się ze sobą raz, ale to było 5 lat temu. Wyjechałeś. Nie jesteśmy już przyjaciółmi, nie musisz mi się z niczego spowiadać, bo i tak nigdy tego nie robiłeś, ale nie masz zielonego pojęcia co działo się ze mną w ciągu ostatnich lat, więc nie Tyleruj mi tutaj, bo on nie ma z tym nic wspólnego. Poza tym to ty masz dziecko i nawet nie raczyłeś mi o tym wspomnieć zanim zaprosiłeś mnie do swojego pałacyku.- wyrzuciła z siebie ponownie Forebs i spojrzała wyczekująco na Klausa czekając na jakiś komentarz jej wypowiedzi.
- Przepraszam.- powiedział cicho
- Co?!-spytała z niedowierzaniem.
- Przepraszam, że nie wspomniałem o Hope, ale jeżeli dasz mi szansę to opowiem ci o niej teraz. A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytania: Nie mam pojęcia... Nie mam pojęcia dlaczego do ciebie podszedłemna ulicy, albo poprosiłem o pomoc w szukaniu Marcela. Wydaje mi się, że jak cię zobaczyłem na tej ulicy to po prostu uświadomiłem sobie, że za tobą teskniłem.- wyznał szczerze Klaus.
- Brałeś coś?- zapytała z rozdziawioną buzią Caroline, na co Klaus roześmiał się; To była Care którą znał.
- Być może.- zażartował, a po chwili dodał- To co? Mogę ci się wyspowiadać kochanie?
- Pod warunkiem, że pozwolisz mi jeszcze kiedyś uderzyć Marcela.- dołączyła się do żartu wampirzyca, a po chwili zamilkła, aby usłyszeć całą historię...

***
- Klaus jeszcze nie wrócił z polowania?- Elijah właśnie wszedł do kuchni, w której Hope i Camille szykowały kanapki.
- Wrócił z jakąś dziewczyną, pokłócili się, a on za nią poleciał.- powiedziała smutno Cami.
- Niklaus pobiegł za dziewczyną? Nie pomyliłaś go z kimś?- niedowierzał Elijah
- Nie ciocia dobrze mówi. Tatuś przyszedł tu z Caroline, ale ona nie wiedziała, że ja tu będę i chyba mnie nie polubiła bo uciekła, a tata poszedł jej wszystko wytłumaczyć.- wtrąciła się Hope.
- Czekaj... Caroline? Czy ja dobrze myślę? Caroline Forbes jest tutaj?- Elijah wprost nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Nie wiem jak ma na nazwisko.- fuknęła Camille.- Taka blondynka jakaś.- dodała po czym wzięła swoje kanapki i wyszła z pomieszczenia.
W tym samym momencie drzwi wejściowe otworzyły się i po raz kolejny stanęła w nich owa blondynka.
- Hej!- krzyknęła z uśmiechem. Ale szybko jej się humor poprawił...- Wiem, że kiepsko zaczęłam, ale jestem dość wybuchowa. Caroline.- przedstawiła się i wyciągła rękę w stronę Camille.
- Cami.-.odpowiedziała dziewczyna i odwzajemniła uścisk.- Przepraszam, ale muszę niestety już iść. Pogadamy kiedy indziej.- powiedziała szybko i ulotniła się z domu w trybie błyskawicznym. Nie chciała nawet myśleć co takiego poprawiło blondynce humor.
-Wróciłaś?!- uradowała się Hope na widok znajomej twarzy.
- Tak i przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. Miło cię poznać.- powiedziała wesoło wampirzyca na widok małej dziewczynki.
-Jestem Hope.- przedstawiła się pieciolatka.- Nie przejmuj się tata i ciocia Bex ciągle na siebie krzyczą, ale ciocia mówi, że to oznaka przyjaźni więc krzyczy ile chcesz.
- Ciocia tak ci mówi?- wtrącił się Klaus.
- Aham.
- To ja sobie z ciocią porozmawiam, a teraz mogłabyś pokazać Caroline pokój?-poprosił Mikaelson
- Zostajesz u nas?- zapytała teraz już wniebowzięta Hope.
- Tylko na kilka dni.- wytłumaczyła Care.
- Super! Chodź za mną.- powiedziała i pociągnęła za sobą blondynkę.- To tutaj.- wskazała na machoniowe drzwi Hope po czym o nic już nie pytając pobiegła z powrotem do taty. Caroline zastygła z ręką na klamce i długo wachał się czy dobrze robi. W końcu jednak przypomniała sobie słowa wypowiedziane przez Klausa na ławce, gdy oby dwoje skończyli streszczać swoje ostatnie lata życia "Ona jest jedyną nadzieją na lepsze jutro. Jeżeli nie chcesz zostać dla mnie, zostań dla siebie. Znajdź w sobie chociaż promyk nadziei dla Miss Mystic Falls, którą byłaś i ukryłaś głęboko w sobie. Inaczej już nigdy nie pójdziesz na przód".
- Jestem idiotką.- mruknęła pod nosem i pociągnęła za klamkę, a jej oczom ukazał się ogromny, przejrzysty pokój z widokiem na Bourbon Street.....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 07, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

>>Perfect Storm<<Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz