~ Szósty Kociak ~

4.9K 373 6
                                    


Obudziłem się w południe i nie miałem zamiaru ruszać się jeszcze z łóżka. Zamknąłem więc oczy i myślałem tylko o mieciutkiej podusi pod główką i cieplusiej kołderce, w którą się wtuliłem. Już prawie znowu zasnąłem gdy usłyszałem jakiś hałas na zewnątrz. Weschnąłem i usiadłem. Co okazało się błędem. Skrzywiłem się. Tyłek mnie bolał. Ktoś otworzył drzwi, a ja uniosłem zaskoczony głowę. W drzwiach stał Will. Wydawał się zaskoczony moim widokiem prawie jak ja jego.
- Ummm... Co ty tu robisz? - zapytałem zakrywając się po szyję kołdrą cały zarumieniony. Taki mały szczegół ja byłem nagi.
- Wiktor kazał mi tu przejść...
- Po co? - zapytałem.
- Umm... powiedział, że mam ty przyjść i obudzić osobę która tutaj jest - mówił niepewnie.
- A co ci konkretnie powiedział? - usmiechnalem się rozbawiony.
- Że... że mam iść pod ten pokój i obudzić Śpiącą Królewnę, ale uważać aby jej nie uszkodzić... - mówiąc to nie patrzył na mnie. A Pan raczej powiedział coś innego, ale wolę w to nie wnikać. Zaśmiałem się.
- Podasz mi koszule? - zapytałem niewinnie.
- Oh... jasne - podszedł do biurka na którym leżała koszula mojego Pana, musiał ją tutaj zostawić rano. Wziął i mi ją podał. Założyłem ją uśmiechając się. Pachniała Panem. Wtuliłem się w nią.
- Em... dlaczego ty tutaj jesteś? - zapytał Will. Spojrzałem na niego pytajaco.
- Mówiłeś że twój pokój jest gdzieś indziej więc czemu dzisiaj spales tutaj? - wydawał się zakłopotany.
- Bo spałem z Panem - usmiechnąłem się.
- Co? W... W jakim sensie z nim spales? - zapytał wstrząśnięty. Otwierałem usta aby odpowiedzieć ale ktoś mnie ubiegl.
- W obydwoch - w drzwiach stała pokojówka Marta.
- Czemu ty?! - pisnąłem rumieniac się i zakrywając twarz dłońmi - Zdradzasz nasz sekret!?
- Najmocniej przepraszam - uśmiechnęła się - że zdradzam sekret który wszyscy znają.
- Czekajcie... co? - Will był wstrząśnięty.
- Nasz Kotek sypia z Panem Wiktorem. Tylko tyle - odparła pokojówka.
- Maarta on tu jest od wczoraj jeszcze się się przyzwyczaił! - westchnalem
- I tak by się dowiedział - powiedziała - i Kotku masz iść na obiad do głównego gabinetu.
- Dobrze już idę - usmiechnąłem się - Will idziesz ze mną - chwyciłem go za rękę i pociągnąłem go za mną. Nadal był w szoku więc się nie opierał.
Dotarliśmy do gabinetu i otworzyłem drzwi bez pukania. Obecnie trwało spotkanie, czyli same grube ryby. Grube w każdym znaczeniu pomijając Pana Blacka i mojego Pana oni byli szczupli. Przyciągneliśmy spojrzenia wszystkich, a Pan który, aktualnie coś im tlumaczyl nie przerwał swojej wypowiedzi. Podszedłem do niego i usiadłem na stole przed jego miejscem jak zawsze zresztą. To było moje stałe miejsce. Willowi kazałem stanąć za krzesłem.
- Przepraszam, że przerywam - powiedział jeden z grubaskow - ale co ma znaczyć obecność tej dwójki?!
- Ostatnio panu nie przeszkadzała obecność mojego Kotka wiec nie wiem o co panu chodzi - pogłaskał mnie po głowie unosząc jedno z moich przyciśniętych do czaszki. Co wywołało powszechne zdziwiedzie - czy jeszcze jakieś pytania? - chwila ciszy - Nie to wracamy do naszych spraw.

Całe zabranie trwało dwie godziny i w między czasie dostałem caaaaałą miseczkę mleczka więc nie wiem zbyt wiele z tego o czym rozmawiali. Will cały czas stał niezręcznie w kącie.

KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz