~ Dziesiąty Kociak ~

3.8K 346 37
                                    


Wyspa była duża. Nawet bardzo duża. Całość porastał gęsty las i był tam tylko jeden budynek, a właściwie rezygnacja. Budynek był ogromny i okazało się, że mieszka tam tylko jedna gosposia, starszy lokaj i ogrodnik. Bylem zdziwiony, że tylko trzy osoby zajmują się tak dużą posiadłością.
Pan był zmęczony więc poszedł do łóżka, a ja za jego zgodą zwiedzałem dom. Zajęło mi to resztę dnia.

Dni na wyspie mijały spokojnie, a ja jako grzeczny kotek nie psociłem. Po tygodniu Pan czuł się lepiej i bardzo zwracał na mnie uwagę co sprawiało mi nie małą przyjemność. Wieczorem Pan usiadł na tarasie patrząc na ocean dookoła wyspy. Wydawał się być zrelaksowany. Podszedłem do niego cichutko jako człowiek, a on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Chodź Kotku - powiedział łagodnie.
Podszedłem do niego powoli i usiadłem mu na kolanach wtulając się w niego. Zaczął głaskać mnie po głowie. Siedzieliśmy tak, aż do zachodu słońca.
- Kotku? - wyszeptał mi do uszka, a ja spojrzałem na niego pytająco.
- Kocham Cię - powiedział cicho, byłem w szoku.
- W... w jaki sposób? - zapytałem spuszczając wzrok.
- W ten najważniejszy - pocałował mnie w usta, moje policzki pokrył rumieniec. Mimo to nieśmiało oddałem pocałunek. Po chwili się oderwałem do niego.
- Ja też Cię kocham - powiedziałem ledwo slyszalnie, przytulając sie tak aby nie mógł zobaczyć mojej twarzy.
- Cieszę się - słyszałem w jego głosie uśmiech i ponownie zaczął mnie głaskać.

Od tego wyznania Pan cały czas chciał abym był przy nim, niewiele brakuje aby mnie zagłaskał. A jak zacząłem cicho narzekać, że nie mogę zasnąć wieczorem to znalazł mi takie "zajęcie" że rano nie miałem siły wstać, ale nie zmienia to faktu, że było cudownie i mam rumieńce na samo wspomnienie tego.

Wątpię aby nasza przyszłość była tak różowa jak teraz, ale jestem pewien, że nigdy nie zostawię, ani nie zdradzę mojego Pana.

Koniec!!!

KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz