~ Dziewiąty Kociak ~

3.6K 328 6
                                    


Dni mijały, a ja byłem coraz bardziej niespokojny o Willa. Od tamtego wydarzenia nie miałem z nim kontaktu, a Pan nic mi nie chce na ten temat powiedzieć. Boję się trochę, że stało się coś złego.
Siedziałem na parapecie oglądając przesuwające sie w dole samochody. Mijali mnie jacyś ludzie na korytarzu, a ja nie zwracałem na nich za bardzo uwagi. Nagle rozległ się huk. Obrocilem się i błyskawicznie pobiegłem do pomieszczenia z którego dochodził. Stanąłem w wejściu i zobaczyłem trzech mężczyzn grożących mojemu Panu. Krzyczeli coś w obcym języku i byli bardzo niecierpliwi, nie pozwalali nawet Panu powiedzieć ani słowa. Po chwili jeden z mężczyzn w wyrazie wściekłość strzelił w Pana. Nie byłem w stanie ruszyć patrząc jak  krew wypływa z rany, a faceci wyraźnie spanikowali i szybko rzucili się do wyjścia.

~ some time later

Siedziałem w szpitalu przy nim. Lekarze uważali, że wyjdzie z tego, ale będzie potrzebował rehabilitacji. Dowiedziałem się, że zginęło kilka osób, w tym Will. Nie wiem dokładnie jak umarł. Albo oni go zabili, albo zginął przez rany na ciele. Nie wiem, naprawdę nie wiem.

Pobyt w szpitalu trwał tydzień, po tym tygodniu Pan wrócił do biura, aby załatwić najważniejsze sprawy i wyznaczyć swojego zastępcę na czas rehabilitacji. Całość tych czynności zajęły około dwóch dni.
Po tym czasie razem z Panem wylecieliśmy na prywatną wyspę, gdzie Pan miał wrócić do zdrowa.

KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz