~ Piąty Kociak ~

5.2K 380 43
                                    

~ Sceny sexu tutaj występują... Nie lubisz to nie czytaj (oczywiście dwa samce)

Do chłopaka najwyraźniej jeszcze nie dotarło, że właśnie stał się czyjąś własnością. Współczułem mu.
- Jak masz na imię? - zapytał mnie. Może chciał odciągnąć myśli od sytuacji sprzed chwili? Albo po prostu zdobyć informacje.
- Nie mam imienia - uśmiechnąłem się do niego.
- Jak to? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Pan mi jeszcze go nie nadał - podrapałem się za kocim uszkiem.
- Oh... wiesz co sie ze mną teraz stanie? - wydawał się zrezygnowany.
- To zależy od tego czy będziesz grzeczny - odpowiedziałem zgodzie z prawdą.
- Grzeczny?
- Tak. Musisz robić to co każe ci Pan, albo spotka cie kara. A jak będziesz próbował uciec to tresura... - wzdrygnąłem się na myśl o tym. Tresura jest czymś okropnym.
- Czyli muszę się postarać - mruknął cicho - na czym polega "tresura"?
- Jest straszna - powiedzialem cicho, nie patrząc na niego - proszę nie próbuj uciekać - przytuliłem go - nie chce aby Cię to spotkało.
- Widzę sympatię między wami - w głosie mojego Pana słyszałem nutkę rozbawienia - Zdażyłes coś wyjaśnić Kotku?
Pokreciłem głową.
- Dobrze - powiedział Pan - więc czas na kilka zasad. Nie wolno Ci robić niczego bez mojego lub Kotka pozwolenia. Za nieposłuszeństwo są kary, a za próbę ucieczki "tresura" której szczegóły poznasz jak spróbujesz uciec. Radzę Ci nic nie próbować i być posłuszny to wtedy unikniesz wielu nieprzyjemnych sytuacji. Wszystko jasne?
- Mniej więcej - powiedział cicho chłopak.
- Jak masz na imię?
- William.
- Masz jakieś pytanie? - powiedzialem wlepiając w niego oczka.
- Jak... jak ja mam się do Ciebie... do was zwracać? - zapytał niepewnie. Pan pogłaskał go po głowie.
- Do Kotka normalnie, do mnie zależy od Twojego zachowania. Na razie mów mi po imieniu. Czyli Wiktor.
- Dobrze - skinął głową.
- Nie zdrabniaj - powiedzialem, a on spojrzał na mnie zaskoczony - Pan Wikuś nie lubi zdrobnień - uśmiechnąłem się szeroko i doatałem pstryczka w nos od Pana.
- A teraz Will umyj się i przebierz - rozkazał Pan i wyszedł. Paczyłem za nim. A chłopak posłusznie poszedł pod prysznic. Pisnąłem cicho zasłaniając oczy. A on się zaśmiał.

Czas szybko zleciał gdy pokazywałem Willowi jego nowy dom. Nie wiem jaki jest jego stosunek do tej sytuacji, jego twarz cały czas była obojętna. Wieczorem poszliśmy na kolację, a po niej odprowadziłem go do pomieszczenia, które miało być pokojem Willa. Z uśmiechem powiedziałem mu "dobranoc" i poszedłem do mojego Pana. Wszedłem do gabinetu i usiadłem mu na kolanach przytulając się.
- W porządku Kotku?
- Tak - powiedzialem cicho nie patrząc na niego.
- Widzę co innego - uniósł mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia na siebie.
- Bo... bo ja chciałbym mieć imię - wyszeptałem.
- Trzeba bylo powiedzieć - uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. A ja zacząłem odwzajemniać pocałunek. Zadrżałem, a on zdjął ze mnie koszulę i przciągnął bliżej siebie głaszcząc mnie po plecach. Zacząłem mruczeć, a on się uśmiechnął. Wstał, trzymając moje nagie ciałko czy sobie i zniósł do swojej sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął całować po szyji schodząc w dół. Jego pocałunki ominęły miejsce intymne i zatrzymały sie na wewnętrznej stronie ud. Przez moje ciałko przechodzily dreszcze. Uwielbiam jak Pan mnie dotyka, a tym bardziej w taki sposób. Mężczyzna włożył we mnie swój palec i zaczął mnie rozciągać. Zagryzłem warge aby nie jęczeć i czekałem, aż skończy, ale on się nie spieszył z tym co robił. I między kolejnymi palcami była naprawdę długa przerwa. Jak dla mnie za długa. Po trzech palcach stwierdził, że już wystarczy, a ja tylko czekałem, aż zacznie. Nachylił się nade mną całując mnie w usta.
- O więcej trzeba prości Kotku - zaśmiał się patrząc mi w oczy.
- Pr-Prosze wejdź we mnie - wyszeptałem cały czerwony na twarzy. A on się uśmiechnął.
- Grzeczny Kotek - pocałował mnie jeszcze raz tym razem z języczkiem, po czym wsunął we mnie swojego penisa. Pisnąłem cicho wyginając się. Był delikatny i im szybciej się poruszał tym mniej potrafiłem panować na swoim głosem. Czułem jakbym się roztapiał. To było takie przyjemne. Doszliśmy równocześnie i to była chwila w której na chwilę straciłem kontrolę i moje ciałko porosło futerko. Zarumieniony spojrzałem na niego, a on się zaśmaiał i pogłaskał mnie po brzuszku.
- Przepraszam - powiedziałem cicho.
- Za co Kotku? - uśmiechnął się i chwycił mnie za nosek - dzięki tej utracie kontroli wiem że nie udajesz - zaśmiał się. A ja spojrzałem na niego zaskoczony. Podłożył się koło mnie, a ja się przyuliłem do niego. Zaczął mnie głaskać.
- Od teraz Kotku masz na imię... (dramatyczna przerwa) ... Kotek - powiedział poważnie. A ja zacząłem się śmiać.
- Ej co Cię bawi? - uśmiechnął się.
- Nic - usmiechnąłem się - mi to imię odpowiada - wtulilem się w niego i po chwili zasnąłem.




---------------------------------------------------

Uff... jak na razie to chyba najdłuższy rozdział w tym opowiadaniu ponad 700 słów. Jestem dumna ^^
Tak wiem mogło być lepiej ale w porównaniu do poprzednich (ok 300) to jest o połowę więcej więc jest raaaaadość!

Dziękuję za uwagę do następnego rozdziału ;3

KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz