Rozdział 1

648 16 7
                                    

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, bo dziś był mecz siatkówki o najlepszą drużynę w moim mieście. Popatrzyłam na zegarek, była 6:10 więc postanowiłam, że pójdę się ogarnąć. Wyjęłam z szafki czarne opięte dresy, szary t-shirt i czarną bluzę z kapturem. Poszłam do łazienki, wzięłam poranny prysznic i ubrałam się w wybrane ubrania. Związałam moje długie do pasa, blond włosy w wysoki kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni i zauważyłam górę naleśników i karteczkę:

"Pojechałam już z tatą do pracy, zjedz naleśniki żebyś miała dużo siły na walkę z przeciwniczkami. Powodzenia! Kochamy cię mama i tata".
Zabrałam się za jedzenie, a gdy skończyłam poszłam umyć zęby.

Pobiegłam do pokoju spakować swój strój sportowy.

Założyłam szare convers'y i wyszłam z domu. Rozgrywki odbywały się w mojej szkole więc nigdzie nie musiałam jechać.

Gdy weszłam do szkoły rzuciła mi się na szyję moja najlepsza przyjaciółka Wiktoria. Ona również grała w siatkówkę.
A ja byłam kapitanem naszej drużyny.

-Cześć, strasznie się stresuję.- była spięta.

-Hej, spokojnie jesteśmy przecież w naszej szkole będą nam kibicować i wszystkich tu znasz. Będzie dobrze rozluźnij się, spokojnie. - Przytuliłam ją i poszłam do szatni przebrać się.

Gdy weszłam na halę sportową na trybunach siedziała bardzo duża ilość uczniów z naszej szkoły. Nawet chłopaki z drużyny piłki nożnej z naszego rocznika przyszli nam kibicować. Przyznam jest tam dużo przystojniaków.

Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Dopiero wtedy zaczął ogarniać mnie strach, ale i satysfakcja. Uwielbiam grać.

Nie było osoby, która by w najbliższych minutach nam się nie przyglądała.

Po około pół godziny zaczął się pierwszy mecz, który z łatwością wygrałyśmy. W kolejnym meczu stałam pod siatką i akurat byłam na bloku, gdy dziewczyna z przeciwnej drużyny pod siatką podstawiła mi nogę. Wywróciłam się i zaczęły się sprzeczki między zawodniczkami i trenerami. Skończyło się punktem dla mojej drużyny. Mecz wygrałyśmy, ale było to trudniejsze niż myślałyśmy. Weszłyśmy do dalszego ciągu rozgrywek, który miał się odbyć za tydzień.

Miałyśmy już wychodzić gdy przed nami ustała drużyna piłki nożnej, a na jej czele ich kapitan Alan.

-No szacun dziewczyny. - powiedział do nas Alan z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Dziękujemy - odpowiedziałam jako kapitan za całą drużynę z wymalowanym uśmiechem - ale to dopiero początek .

- Wierzę , że sobie poradzicie w dalszych rozgrywkach. -Czy on którąś z nas podrywa?

-No miejmy nadzieję - Po tych słowach poszłyśmy do szatni się przebrać .

Wracałam do domu z Wiktorią.

- Nadia widziałaś jak oni na ciebie patrzyli? - westchnęła.

-Kto? - spytała ze zdziwieniem.

- Alan i jego koledzy z drużyny, a już zwłaszcza on. Podobasz się im na pewno.

-Chyba oszalałaś! - zaczęłam się śmiać.

- Nie, na prawdę!

- Dobra, dobra. Do jutra. - Przytuliłam ją i weszłam do mojego domu bo już przy nim byłyśmy.

Chwilę po tym jak weszłam za wibrował mój telefon. Dostałam SMS.

Od numer nieznany:
Hej Nadia. Chciałabyś dziś ze mną wyjść może do kina lub coś? :)
~Alan

Skąd on ma mój numer? No nie ważne. Co mu odpisać?

Do numer nieznany:

No jasne. To gdzie się spotkamy i o której?

Od numer nieznany:

Może o 17:00 w parku przy szkole?

Do numer nieznany:

Ok, mi pasuje. Do zobaczenia :)

Poszłam poprawić makijaż, rozpuściłam włosy i przebrałam się w pudrowo-różowy crop-top i jasne rurki z wysokim stanem poprzecierane na kolanach. Wychodząc z domu wzięłam szarą torebkę, a w niej mój portfel. Nałożyłam białe adidasy i wyszłam.

~~~~~~~~~~~

Cześć , mam nadzieję, że ta książka się wam spodoba. Włożyłam w nią dużo pracy. Z góry przepraszam za błędy ortograficzne.
Pozdrawiam .
Kolejny rozdział ukaże się jeszcze w tym tygodniu. :) Zakaz kopiowania i przepisywania treści.
Dariunia43

It's Ok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz